Pożar, który w sobotę 3 maja spustoszył niemal połowę najwyższego piętra budynku, jeszcze długo będzie śnił się jego mieszkańcom. Lokatorzy wciąż nie mogą otrząsnąć się po tych wydarzeniach.
- Bałam się, że wszystko się spali. Strażacy krzyczeli z korytarza, dobijali się do drzwi, by jak najszybciej wychodzić, bo spalimy się. Uciekłam tylko z torebką, gdzie miałam dokumenty - opowiada pani Urszula, jedna z lokatorek.
Pożar wybuchł 3 maja po godzinie 16.00. - Gdy wyszłam na korytarz, to od razu cofnęłam się, bo przede mną była ściana dymu. Aż dusiło w gardle. Zamknęłam drzwi za sobą, ale zaraz trzeba było uciekać na dwór - mówi pani Urszula.
30 mieszkańców budynku zostało ewakuowanych. Znaleźli schronienie w autokarze podstawionym przez MPK. W tym czasie strażacy ugasili ogień. Jak się okazało, paliło się mieszkanie samotnego mężczyzny.
- To stary kawaler, wszystko mu się spaliło. Nawet nie wiemy, gdzie teraz poszedł, może jest przy swojej dalszej rodzinie, bo innego mieszkania nie ma - mówią ludzie z kamienicy.
WRÓCILI
Lokatorzy wrócili do mieszkań, bo jak twierdzą - nie mieli wyjścia. - Proponowali nam nocleg zastępczy, ale jak mamy zostawić dom bez nadzoru. Tu każdy może wejść i okraść - mówią ludzie.
Ludzie pokazują na osmalone ściany korytarzy, na stopione przewody elektryczne i telekomunikacyjne. - Pewnie było tu jakieś spięcie i stąd wziął się pożar - mówi pani Urszula.
PRYWATNY WŁAŚCICIEL
Na razie w budynku nie ma prądu. Do gotowania używa się butli gazowych, ale i tych strażacy zabronili na razie używać. - Najgorszy jest brak światła. Z lodówki wszystko mi już popłynęło - opowiada jeden z lokatorów.
Kamienica należy do prywatnej osoby, mieszkańca Gdańska. Miał się pojawić w Radomiu i zdecydować o remoncie. Na razie nie wiadomo, kiedy to nastąpi.
- Czekamy na właściciela, bo nam obiecał, że odnowi dom. Mamy smród w mieszkaniach, wszystko przeszło dymem: ubrania w szafach, dywany. Wietrzymy, nawet przez wypalone i wybite dziury w dachu cały czas się wietrzy - ludzie pokazują wybite otwory przez strażaków.
- Kto mógł, to pojechał gdzieś do rodziny, zwłaszcza małe dzieci, jednak większość została. Nie można oddychać w takim smrodzie, ale musimy - mówią lokatorzy.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?