Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Wielka woda na Powiślu. Nasz raport zdjęcia i WIDEO

Piotr KUTKOWSKI [email protected]
W 2010 roku poziom wody był dużo wyższy – mówiła Irena Fijałkowska z Borowca
W 2010 roku poziom wody był dużo wyższy – mówiła Irena Fijałkowska z Borowca Piotr Kutkowski
Przekroczone na Wiśle stany alarmowe, groźba przerwania wałów i oczekiwanie, co przyniosą najbliższe godziny - tak wyglądała w poniedziałek sytuacja w gminach Solec nad Wisłą, Chotcza i Przyłęk. Były podtopienia, ale powodzi nie było.
Zagrożenie powodziowe na Powiślu

Zagrożenie powodziowe na Powiślu

Mieszkańcy gmin położonych nad Wisłą przeżywali w poniedziałek nerwowe chwile, oczekując nadejścia kulminacyjnej fali. Naprawiano i umacniano wały, a miejsca szczególnie zagrożone zabezpieczano workami z piachem.

Stan alarmowy obowiązywał w poniedziałek na Powiślu w gmine Solec nad Wisłą, Chotcza i Przyłęk. Wszędzie tam poziom Wisły był bardzo wysoki. W Solcu nad Wisłą o godzinie 17 przekroczył on o 240 centymetrów stan alarmowy. - Sytuacja jest dynamiczna, ale cały czas monitorujemy ją i wszystko znajduje się pod kontrolą - mówił nam Tomasz Krzyczkowski, komendant powiatowy Państwowej Straży Pożarnej w Lipsku.

Strażacy profilaktycznie przenieśli w kilku gospodarstwach wyposażenie domów z parteru na wyższe kondygnacje, wywieźli też w bezpieczne miejsce kilkadziesiąt ton zboża.

GODZINA 9, OKOLICE SOLCA NAD WISŁĄ

Wisła płynie bardzo rwącym nurtem, szeroko się rozlewając. Najnowsze pomiary mówią, że stan alarmowy przekroczył 235 centymetrów. To bardzo dużo, ale jednak mniej niż podczas pamiętnej powodzi w 2010 roku. Gorzej, że z każdą godziną poziom wody podnosi się o kilka centymetrów. Jak długo jeszcze? - na to pytanie nikt nie jest w stanie dać precyzyjnej odpowiedzi.

Tomasz Krzyczkowski, szef lipskich strażaków ma sobą nieprzespaną noc. W pracy jest od kilkudziesięciu godzin. - Cały czas monitorujemy sytuację i staramy się naprawiać wały w tych miejscach, gdzie zostały one naruszone bądź uszkodzone - podkreśla. - Takie szkody wyrządzają między innymi bobry. Tylko w ostatnich godzinach znaleźliśmy kilkanaście zrobionych przez nie dziur, które trzeba było zatkać i oznaczyć.

Innym miejscem, gdzie strażacy musieli włożyć dużo pracy są okolice budowy mostu w miejscowości Kamień.
Wokół potężnych, betonowych podpór woda aż kipi. Widać też wystające z wody fragmenty potężnych, metalowych konstrukcji przęseł. Z jednej strony mostu ważąca ponad 100 ton bryła trzyma się nadal używanej przy montażu podstawy.

Poprzewracane zostały natomiast trzy elementy z drugiej strony, które miały być ze sobą scalane, każdy o wadze kilkudziesięciu ton.
- Nurt był tak silny, że zerwał mocowania w postaci stalowych lin. Ale wszystko było pod kontrolą. Gdy poziom wody będzie niższy, te elementy znowu zostaną położone na swoim miejscu - zauważa jeden z pracowników.

Z obu stron mostu wały na odcinku ponad 100 metrów obłożone są folią i workami z piachem. Umacniali je w ten sposób zarówno pracownicy budujący most, jak i strażacy. - To kluczowe miejsce dla "obrony" mostu - zauważa pracownik.

Paweł Pietraszak. dyrektor do spraw realizacji kontraktów w firmie "Gotowski", która buduje most nie ukrywa, że roboty zostały wstrzymane. - W niedzielę 18 maja wieczorem Wisła osiągnęła w Annopolu poziom 693 centymetrów. To o 143 centymetrów więcej niż wynosi stan alarmowy - twierdzi. - Tak wysoki poziom Wisły utrudnia budowę kolejnych elementów mostu. Na terenach zalewowych scalana jest między innymi część konstrukcji, która zostanie zmontowano bezpośrednio nad filarami Są one zabezpieczone przed porwaniem przez nurt, ale byliśmy zmuszeni przerwać prace. Przed nadejściem fali kulminacyjnej udało się zakończyć umacnianie brzegów i fundamentów. Prace przy scalaniu, montażu i nasuwaniu konstrukcji będą wznowione możliwie szybko, po przejściu fali.

GODZINA 11, GMINA CHOTCZA

Drogę z Lipska do Chotczy przecina w Górkach most na Iłżance. To tutaj zwykle podczas powodzi następują tak zwane "cofki". Na razie woda z Iłżanki podtopiła jedno z gospodarstw. By dalej się nie wylewała mieszkańcy przygotowują i układają worki z piachem. Nie chcą się wypowiadać:

- Zawsze jest tak samo - dużo gadania, pisania, obiecywania, a potem i tak człowiek musi sam wszystko naprawiać - macha z rezygnacją układający worki mężczyzna.

W Chotczy Dolnej wygląda na to, że wały są w dobrym stanie, ale okoliczni mieszkańcy są sceptyczni, co do ich wytrzymałości.

- Na szczęście w tym roku nie jest tak groźnie, jak cztery lata temu i dobrze, że wały nie będą musiały być poddane znowu tak trudnej próbie - podkreśla obserwujący z wałów Wisłę mieszkaniec Chotczy.

Obecni są tam też strażacy. Pozom wody jest bardzo wyskoki, widać znad niej tylko czubek wodomierza.

W położonym obok Chotczy Gniazdkowie nie ma wałów, a prowadząca do wsi droga na odcinku 200 metrów znajduje się pod wodą. Widać też, że woda dociera pod same posesje. Ale i tu ludzie są spokojniejsi, niż cztery lata temu. - Słuchamy cały czas komunikatów, rozmawiamy ze strażakami i mamy nadzieję, że tym razem dramatów już nie będzie.

- W Podzamczu, gdzie istniało większe zagrożenie przeprowadziliśmy ewakuację wyposażenia domów z parteru na wyższe kondygnacje - podkreśla Tomasz Krzyczowski. - Chcieliśmy też ewakuować niepełnosprawnego mężczyznę, który jednak nie zgodził się na to. Opiekę nad nim mają sprawować pracownicy Gminnego Ośrodka Pomocy Społecznej w Solcu.
Strażacy, wspólnie z mieszkańcami zapakowali w worki i zawieźli w bezpieczne miejsce kilkadziesiąt ton zboża. To chuchanie na zimne to również efekt doświadczeń z poprzednich powodzi.

GODZINA 12, BOROWIEC

Piękna miejscowość, leżąca przy ujściu rzeki Zwolenki do Wisły znajduje się już na terenie gminy Przyłęk w powiecie zwoleńskim.
Tu również nie ma wałów, stąd gdy dochodzi do powodzi, gospodarstwa zazwyczaj zostają podtopione.

Przy domu Ireny Fijałkowskiej pracuje przy napełnianiu worków z piachem kilkunastu strażaków z jednostek OSP w Zakrzówku, Mszadli i Kazanowa. Potem worki układane są w najbardziej zagrożonych przedostaniem się wody miejscach.

Irena Fijałkowska co kilka minut wchodzi na most na Zwolence i obserwuje poziom wody. Pomimo, że sięga ona niemal drogi, nie jest przerażona. - W 2010 roku tej wody było nawet metr ponad mostem - wylicza.

Borowiec, jak i wieś Lucimia to dwa newralgiczne punkty w powiecie zwoleńskim. - Ze względu na wysoki poziom wody i zagrożenie ogłosiliśmy stan alarmowy - przyznaje Marian Kuś, wójt gminy Przyłęk - I czekamy, co przyniosą najbliższe godziny…

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na echodnia.eu Echo Dnia Radomskie