Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Wielki pożar pod Szydłowcem - raport po akcji strażaków (zdjęcia)

Tomasz DYBALSKI, [email protected]
Ogień został opanowany po około dwóch godzinach, ale jeszcze przez kilka następnych strażacy dogaszali płonący las.
Ogień został opanowany po około dwóch godzinach, ale jeszcze przez kilka następnych strażacy dogaszali płonący las. Tadeusz Klocek
Pożary traw i lasów groźne jak nigdy - ostrzegają ratownicy.

Zagrożenie w lasach

W lasach regionu radomskiego obowiązuje trzeci, najwyższy stopień zagrożenia pożarowego. Od początku marca wybuchło w nich już 116 pożarów. Wystarczyło kilka ciepłych i słonecznych dni, żeby warstwa opadłych jesienią, suchych liści i igliwia zaczęła stanowić poważne zagrożenie. Wystarczy iskra, żeby doszło do pożaru. Dodatkowym zagrożeniem jest właśnie wypalanie łąk i nieużytków. Niestety zdarza się, że ogień prze-nosi się do lasów. Jak mówią leśnicy statystyki pożarowe poszły w górę. Dyrekcja lasów zdecydowała już o rozpoczęciu dyżurów w punktach alarmowo - dyspozycyjnych. Wszystko po to, żeby szybciej lokalizować źródło ognia. Leśnicy przypominają też, żeby podczas wycieczek do lasu nie rozpalać ognisk poza miejscami wyznaczonymi i zabezpieczonymi przez leśników. Nie wjeżdżajmy też do lasów samochodami.

Szkodzi nie pomaga

- Ogień udało się opanować kilkanaście metrów od mojej stolarni. Nie wiem, co bym zrobił, gdyby spłonęła – mówi Zbigniew Kaleta z Korzyc w powiecie
- Ogień udało się opanować kilkanaście metrów od mojej stolarni. Nie wiem, co bym zrobił, gdyby spłonęła – mówi Zbigniew Kaleta z Korzyc w powiecie szydłowieckim. Tadeusz Klocek

- Ogień udało się opanować kilkanaście metrów od mojej stolarni. Nie wiem, co bym zrobił, gdyby spłonęła - mówi Zbigniew Kaleta z Korzyc w powiecie szydłowieckim.
(fot. Tadeusz Klocek)

Szkodzi nie pomaga

Pokutuje wciąż błędne przekonanie, że wypalanie traw i rżysk to sposób na użyźnienie ziemi. A tę tezę można włożyć między bajki. Na taki sposób poprawy jakości gleby może na szczęście pozwolić sobie coraz mniej osób. Rolnicy, którzy korzystają z dopłat unijnych muszą liczyć się z konsekwencjami ich utraty, jeśli urzędnik zobaczy pogorzelisko na ich łące, czy polu. Jasno trzeba też powiedzieć, że za głupotę podpalaczy płacą wszyscy podatnicy. Szacuje się, że wyjazd strażaków do płonącego nieużytku może kosztować nawet kilkaset złotych.

Strażacy zgłoszenie o pożarze dostali w ubiegły piątek około godziny 13.30. Pożar był o tyle groźny, że ogień pojawił się na wąskim, ale długim na kilkanaście kilometrów pasie. Zaczynał się w Wilczej Woli w gminie Szydłowiec i ciągnął aż do Politowa w gminie Borkowice w powiecie przysuskim. Z samego powiatu szydłowieckiego pożar gasiło 9 jednostek straży i ponad 50 strażaków.

PONAD STU STRAŻAKÓW

W kilku miejscach było bardzo niebezpiecznie, bo ogień zagrażał mieszkańcom. Tak było między innymi w Korzycach i Wilczej Woli w gminie Szydłowiec. Strażacy z Szydłowca byli błyskawicznie ściągnięci z trwającego pogrzebu ich kolegi, który zginął w podobnej akcji gaśniczej kilkanaście dni temu.

KILKA ŹRÓDEŁ OGNIA

Pas ognia ciągnął się przez ponad dziesięć kilometrów. Starszy kapitan Arkadiusz Madej z szydłowieckiej straży pożar-nej, który dowodził akcją gaśniczą w Wilczej Woli i Korzycach na razie nie rozstrzyga, co było przyczyną pożaru. - Wiadomo tylko, że było kilka źródeł ognia - mówi Madej. Strażacy, którzy brali udział w akcji nie mają wątpliwości, właśnie dlatego, że było kilka źródeł. - Ktoś w tych miejscach musiał podłożyć ogień - mówią. Akcję gaśniczą utrudniał wiatr, przez który ogień szybko się rozprzestrzeniał. W kilku miejscach ogień pojawił się z dala od dróg, strażacy mieli trochę problemów z dojazdem.

WYSOKIE PŁOMIENIE

W niektórych miejscach płomienie miały kilka metrów wysokości. Mieszkańcy Korzyc mówią, że takiego pożaru jeszcze nie widzieli. Oni również są przekonani, że las ktoś podpalił.

Zbigniew Kaleta z Korzyc stanął na równe nogi, jak tylko zobaczył ogień. To właśnie on wezwał strażaków. - Na początku paliło się w dużej odległości od mojej działki. Był duży wiatr i minęła zaledwie chwila, kiedy paliło się już niedaleko mojej stolarni - opowiada mężczyzna. - Nie widziałem jeszcze, żeby ogień tak szybko się rozprzestrzeniał.

JEST BARDZO SUCHO

Zarówno w lesie jak i na pobliskich łąkach, na których za-paliły się trawy jest bardzo sucho. Zima była praktycznie bez-śnieżna, więc nie było topniejącego śniegu, teraz nie pada także deszcz. - Wszystko jest dosłownie suche jak wiór - mówi Zbigniew Kaleta.

To samo mówi Bartłomiej Wilczyński, rzecznik prasowy szydłowieckich strażaków. Z roku na rok pożarów traw jest coraz więcej, a w tym roku strażacy zanotowali wzrost ich liczby o ponad 300 procent. - Coraz częściej zagrażają one domom - mówi Wilczyński. - Nieraz to dramatyczna walka o ocalenie budynków mieszkalnych. Na rozsądek ludzi strażacy przestali już liczyć. - Są publikacje w prasie, rozdajemy ulotki mówiące o zagrożeniu wynikającym z wypalania traw, wieszamy ogłoszenia, chodzimy do szkół, na naszą prośbę mówią o tym księża w kościołach. Wszystko jak kulą w płot - irytuje się rzecznik. - Do pożarów traw wyjeżdżamy nawet o godzinie 2 w nocy.

Wilczyński zauważa jeszcze jeden problem. - Nasi strażacy i z komendy i ochotnicy są już naprawdę wyczerpani fizycznie. Nie mają chwili odpoczynku i nie wiem, jak długo jeszcze uda im się pracować na tak wysokich obrotach.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na echodnia.eu Echo Dnia Radomskie