MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Wielki sejmik z masą ofiar

Janusz PETZ

Bociany z dużego obszaru centralnej Polski wyznaczyły sobie spotkanie przed odlotem do ciepłych krajów w Mąkosach Starych w gminie Jastrzębia. Przez dwa dni mieszkańcy byli świadkami przyrodniczego wydarzenia - według świadków we wsi gościło prawie dwa tysiące ptaków.

- Zaczęły przylatywać w czwartek po południu. Najpierw po kilka sztuk, potem małe grupki. Wieczorem wszędzie było pełno boćków. Ale prawdziwa lawina zaczęła się w piątek. Na moim domu siadło 18 ptaków. Wieczorem nie wychodziliśmy z domu, by ich nie spłoszyć. Całkiem możliwe, że w nocy było ich znacznie więcej - opowiada mieszkaniec wsi Sławomir Mąkosa.

- Nie było dużego drzewa, domu "nie oblepionego" bocianami. Były wszędzie. Na kaplicy, na szkole - mówi sołtys Stanisław Kapusta.

To był najliczniejszy sejmik bociani w historii?

Jeden z mieszkańców doliczył się tylko na łące z jednej strony wsi 583 bocianów. - Wszystkich ptaków było w piątek pewnie ze dwa tysiące - mówi Sławomir Mąkosa, który w swoim obejściu hoduje rzadkie gatunki kaczek oraz pawia i na obyczajach ptasich zna się co nieco.

- Gdyby te liczby udało się potwierdzić to byłaby to duża ciekawostka ornitologiczna. Do tej pory najliczniejszy udokumentowany przelot bocianów zanotowano na Śląsku w 1932 roku. Było to jednak "zaledwie" 600 ptaków - mówi Jacek Słupek, radomski ornitolog.

Stare Mąkosy leżą pośrodku podmokłego terenu, wśród łąk. Wszędzie pełno jest żab. Na polach można spotkać myszy, jaszczurki i krety - czyli wszystkie bocianie smakołyki. Jednak najstarsi mieszkańcy nie pamiętają, by kiedykolwiek w okolicy zleciało się aż tyle ptaków.

- W tamtym roku w sierpniu przyleciały boćki, ale było ich najwyżej kilkadziesiąt - mówi Janina Mąkosa, która w swoim gospodarstwie od wieków gości bocianią rodzinę. - Ten rok był dla nich jakiś dobry do rozmnażania. Były cztery młode. Już poleciały. Stare bociany jeszcze nie zebrały się do odlotu. Ale na pewno jeszcze polecą.

Mąkosowie z niepokojem obserwowali jak przelotowe bociany potraktują "miejscowe". - Najpierw zgodnie wszystkie siadały na gniazdo naszych. Potem doszło do sprzeczki. Nasze bociany nie odleciały z całą gromadą. Było im pewnie nie po drodze - mówi Mąkosowa.

Stanisław Kapusta z podziwem obserwował obyczaje ptaków. - Mają jakąś bardzo dobrą organizację. Bocian, który wyglądał "na dowódcę" kładł głowę na grzbiecie i zaczynał klekotać. Natychmiast wszystkie pozostałe ptaki podrywały się do lotu. 20-40 krążyło w górze, a reszta chodziła po łące i szukała pożywienia. Cała wieś miała widowisko - mówi Kapusta.

Ginęły dopóki nie wyłączono prądu

Pierwszy bociek zginął jeszcze przed południem, gdy na żadnym z wysokich drzew oraz domów nie było już miejsca do lądowania. Nieszczęśnik siadł wprost na słupie wysokiego napięcia. Gdy zaczął rzucać się na drutach doleciały do niego inne boćki. - Muszą mieć jakąś solidarność pomiędzy sobą. Pewnie chciały go ratować i same ginęły od prądu - opowiada Stanisław Kapusta. - Cała wieś latała machając czapkami i czym się dało. Niektórzy strzelali z korkowców, by odstraszyć "ratowników". Wreszcie zakład energetyczny wyłączył prąd.

Bociany odleciały w piątek rano. Został jeden poraniony osobnik. - Ludzie we wsi zabrali się za zbieranie żab. Przynieśli mu chyba ze czterdzieści sztuk. Ale nie chciał jeść to puścili go wolno. Zniknął gdzieś. Ale pewnie sam nie poleciał - mówi Sławomir Mąkosa.

Nazajutrz pod przewodami elektrycznymi znaleziono 16 zabitych bocianów. W kolejne dni znajdowano kolejne martwe boćki. W sumie zginęło prawie 30 ptaków.

To mógł być najliczniejszy bociani sejmik

Jacek Słupek, radomski ornitolog: - Gdyby te liczby udało się potwierdzić to byłaby to duża ciekawostka ornitologiczna. Do tej pory najliczniejszy udokumentowany przelot bocianów zanotowano na Śląsku w 1932 roku. Było to jednak "zaledwie" 600 ptaków.

Dokąd poleciały bociany z Mąkos Starych?

Bocian nie należy do wybitnych "lotników". Ma zbyt słabo rozwinięty układ lotny. Dlatego bociany unikają lotu nad otwartym morzem i szukają cieśnin. Korzystają ze wznoszących prądów powietrznych. Bociany z Polski co roku lecą tą samą drogą. Najpierw na Ukrainę, dalej wzdłuż wybrzeży Morza Czarnego - przez Rumunię, Bułgarię do Turcji. Podczas wędrówki ptaki pokonują dziennie od kilkudziesięciu do 500 kilometrów, najczęściej około 200. We wrześniu przekraczają cieśninę Bosfor, lecą nad Turcją, Syrią, Libanem. W Izraelu odpoczywają od 7 do 10 dni dla nabrania sił do dalszej wędrówki. Pod koniec września docierają do Egiptu i lecą dalej wzdłuż doliny Nilu. W październiku wędrują przez Sudan, Etiopię, Ugandę. Część ptaków pozostaje tu całą zimę. Inne lecą dalej - do Kenii, Tanzanii, Zambii. Najbardziej wytrwałe docierają w grudniu do Zimbabwe i Republiki Południowej Afryki. W lutym rozpoczynają podróż z powrotem do Polski. W dokonanym przed kilkoma laty precyzyjnym liczeniu bocianów doliczono się w Polsce 40.900 par ptaków. Szacuje się, że na całym świecie żyje w sumie około 160 tysięcy par przedstawicieli tego gatunku.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na echodnia.eu Echo Dnia Radomskie