Wielki strach przed wojną. Mieszkańcy regionu ruszyli po dowody osobiste dla dzieci. Mówią: lepiej być przygotowanym na najgorsze
Wybuch wojny w Ukrainie obudził strach, który do tej pory był nam obcy. Bomby wybuchające kilkaset kilometrów od naszej wschodniej granicy i miliony uciekających przed nimi uchodźców potęgują te obawy. Już w pierwszych dniach napaści Rosji na Ukrainę także mieszkańcy naszego regionu ruszyli do wydziałów paszportowych, aby wyrobić dokument, czy odnowić ważność tego już posiadanego. Jak mówiły osoby ustawiające się w długich kolejkach lepiej paszport mieć, na wszelki wypadek.
Okazuje się, że podobnie jest w wydziałach spraw obywatelskich, tam ruszyli rodzice, którzy postanowili wyrobić dowód osobisty dla swoich dzieci. Na podstawie takiego dokumentu najmłodsi też mogą przekroczyć granicę państw europejskich. Takiego boomu dotąd nigdy nie było, a zaczęło się tuż po 24 lutego, kiedy wybuchła wojna w Ukrainie. Liczby nie kłamią, ale też jak mówią urzędnicy rodzice wcale nie ukrywają, dlaczego zdecydowali się na złożenie wniosku.
- To jest strach przed wojną. Sama wyrobiłam już dowód swojemu dziecku
- mówi nam urzędniczka z Kozienic, która poprosiła o zachowanie anonimowości.
W Urzędzie Miejskim w Kozienicach o dowód dla dziecka w całym ubiegłym roku mieszkańcy złożyli 1,5 tysiąca wniosków o wydanie dowodu osobistego. Tylko do 29 marca tego roku było już 1,5 tysiąca takich wniosków.
W Radomiu prawie tysiąc wniosków w miesiąc!
Od 24 lutego prawdziwy armagedon mieli pracownicy Wydziału Spraw Obywatelskich Urzędu Miejskiego w Radomiu. Tu były niekończące się kolejki składających wnioski o wydanie dowodu osobistego. Liczby są porażające. Dla przykładu w styczniu tego roku mieszkańcy złożyli 1407 wniosków o wydanie dowodu osobistego, w tym 95 dla dzieci. Od 1 do 23 lutego było ich odpowiednio 1020 i 92.
- Od 24 lutego, kiedy wybuchła wojna do 29 marca było już 2395 wniosków ogółem i aż 984 wniosków o dowody osobiste dla dzieci. Wzrost liczby wniosków w przypadku dzieci jest ogromny! To był niewyobrażalny do tej pory napływ dokumentów
- mówi Dorota Banaszkiewicz, dyrektor Wydziału Spraw Obywatelskich w radomskim Urzędzie Miejskim.
Równocześnie wydział nadawał też numery PESEL dla uchodźców. Każdego dnia w kolejkach ustawiało się po kilkaset osób. - Mieliśmy armagedon i tylko sześć stanowisk, na których pracowali urzędnicy. Podzieliłam tak, ze trzy osoby obsługiwały uchodźców i trzy naszych mieszkańców. Praca trwała bez przerwy. Ale sobie poradziliśmy, to dzięki poświęceniu mojego zespołu - podkreśla Dorota Banaszkiewicz.
Dowody osobiste dla dzieci, w regionie też wzrosty liczby wniosków
Podobne doświadczenia mają też urzędy w całym regionie. Na mniejszą skalę, ze względu na liczbę mieszkańców, ale wszędzie zainteresowanie dowodami dla dzieci gwałtownie wzrosło. W Urzędzie Gminy i Miasta wniosków było co najmniej o 50 procent więcej niż w styczniu. Tam też nikt nie ma wątpliwości dlaczego? Bo wojna jest blisko nas. Owszem, w poprzednich latach wniosków przybywało przed latem i sezonem wakacyjnych wyjazdów, ale nigdy, aż tam bardzo.
Takie same doświadczenia mają pracownicy Urzędu Miasta i Gminy w Białobrzegach. tam zdarzały się dni, kiedy wpływało nawet 30 wniosków o wydanie dowodu osobistego dla dzieci. Tu też rodzice mówili wprost, że wolą, aby ich pociechy miały jednak taki dokument.
Pytaliśmy też w innych gminach regionu. Jest podobnie. - Mogę potwierdzić, że także w naszym urzędzie wniosków po wybuchu wojny w Ukrainie było zdecydowanie więcej niż wcześniej. Wiele z nich spływało drogą elektroniczną - mówi Magda Szymczyk, dyrektor Wydziału Spraw Obywatelskich urzędu w Szydłowcu.
Archeologiczna Wiosna Biskupin (Żnin)
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?