Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Wiktoria Arak kiedyś mieszkała pod Szydłowcem, teraz podbija Chiny. Studiowała sinologię, obecnie uczy dzieci w przedszkolu

Mateusz Kaluga
Mateusz Kaluga
Wiktoria Arak aktualnie uczy w przedszkolu języka angielskiego grupę międzynarodową.
Wiktoria Arak aktualnie uczy w przedszkolu języka angielskiego grupę międzynarodową. Archiwum prywatne
Wiktoria Arak, to 25-latka pochodząca z Rogowa w powiecie szydłowieckim. Kilka lat temu wyjechała do... Chin, gdzie bardzo dobrze sobie radzi. Skończyła sinologię, ale uczy języka angielskiego.

Ma 25 lat, pochodzi z malutkiej wsi Rogów w gminie Mirów. Sześć lat temu - w 2015 roku - zdecydowała się na wyjazd do Chin, czym zszokowała swoich najbliższych. Wcześniej uczyła się w liceum imienia Cypriana Kamila Norwida w Kielcach. W Chinach zamieszkała w miejscowości Kanton, liczącej ponad 15 milionów mieszkańców. To miasto leży na południu kraju, a aby dotrzeć do Pekinu, czyli stolicy, trzeba przemierzyć 2141 kilometrów.

Marzenie spełnione

- Zawsze chciałam studiować za granicą. Mój szwagier pochodzi z Chin. Dowiedziałam się, że mogłam otrzymać stypendium fundowane przez rząd w Chinach. Szybko zapoznałam się z kryteriami, jakie trzeba było spełnić, złożyłam papiery... i zaczęłam studiować na uniwersytecie Sun Yat-Sen - mówi nam Wiktoria Arak, która jednocześnie dodaje, że dzięki stypendium, które otrzymywała przez cztery lata, co miesiąc mogła godnie żyć. Warto wspomnieć, że to właśnie szwagier pomógł jej w pierwszych dniach w zupełnie obcym kraju.

Co ciekawe, 25-latka wyjechała do Azji, porozumiewając się jedynie w języku angielskim. Postanowiła studiować... sinologię, a więc język chiński. - Studiowała na kierunku buisness chinese. Przez pierwszy rok porozumiewałam się z wykładowcami w języku angielski, ale po roku opanowałam język chiński i mogłam się porozumiewać bez przeszkód. Egzamin sprawdzający wiedzę zdałam na najwyższym możliwym poziomie - kontynuuje 25-latka z Rogowa koło Szydłowca. Na studiach udało się poznać dwójkę Polaków, jednak większość znajomych, to mieszkańcy z różnych stron świata. Jak mówi sama Wiktoria, w akademiku mieszkała ze współlokatorkami z Seszeli oraz Wietnamu, ale poznała się również z reprezentantami Panamy, Kolumbii, Wenezueli, Meksyku, Surinamu, Mauritiusu, Peru, Jemenu, Ghany, Nepalu, Tajlandii, czy Korei. - Od każdego z nich czegoś się nauczyłam. Poznałam kulturę, tradycje, zwyczaje - przekonuje. 25-latka zwiedziła również Tajlandię, Wietnam i Malezję.

Matka i narzeczona

Wiktoria od trzech lat jest szczęśliwą matką synka Jamiego oraz narzeczoną Seana. Rodzina mężczyzny pochodzi z Chin, ale jego dziadkowie wyjechali do Malezji, następnie rodzina przeniosła się do Londynu, gdzie narzeczony 25-latki ukończył studia, ale zdecydował się na wyjazd do Chin, by nauczyć się języka. Obecnie Wiktoria pracuje w przedszkolu i uczy języka angielskiego. Pracuje z grupą międzynarodową. - Chciałam pracować jako tłumacz w jakiejś dużej firmie, ale myślę, że to nie dla mnie. Myślę, że niebawem wrócę do Europy, ale prawdopodobnie nie do Polski. Gdy patrzę jak wygląda chińskie przedszkole, to myślę, aby wykorzystać to w przyszłości. Być może otworzę jakąś szkółkę z możliwością nauki tego języka - zdradza nam Wiktoria Arak. - Praca z dziećmi sprawia mi wiele radości, nie wyobrażam sobie, abym mogła robić coś innego.

Trudne chwile w Chinach

Pobyt 25-latki z Rogowa w Chinach nie zawsze był taki kolorowy. Najtrudniejszym okresem dla niej były przede wszystkim Święta Bożego Narodzenia. - Gdy w Polsce spędzano czas na Wigilii, czy świętowano w kolejnych dniach, ja musiałam iść na zajęcia lub na egzaminy. Nie czułam tej magicznej atmosfery. Zawsze było mi wtedy smutno, bo wiedziałam, że moja rodzina jest w swoim gronie. Chińczycy tych świąt nie obchodzą, ale zawsze starałam się ze swoimi przyjaciółmi coś zorganizować - tłumaczy Arak.

25-latka opowiedziała nam również o kulturze, czy tradycjach mieszkańców. - Chińczycy gonią za pieniądzem. Tu nie ma, jak w Polsce, zasiłków. Jest ogromna różnica między tymi bogatymi, a biednymi. Ale ludzie na pewno są bardzo przyjaźni. Gdy urodziłam syna, nie mieliśmy żadnej pomocy, ale nie było problemu, gdy zabieraliśmy go do pracy. Wszyscy to rozumieli i chętnie pomagali. Na początku przeżyłam ogromny szok, była na prawdę duża różnica kulturowa, społeczna - kontynuuje Wiktoria Arak. - Tęsknie za swoją rodziną w Polsce, ale nie ma nic lepszego, niż powroty do ukochanej rodziny. Wtedy czuje się kochana najbardziej, zwłaszcza przez moich siostrzeńców podczas wręczania upominków - śmieje 25-latka.

- Życie w Chinach jest bardzo wygodne. Tu tak na prawdę mało kto używa gotówki. Ludzie mają karty w telefonach i w ten sposób płacą. Gorzej, jeśli rozładuje się telefon. Ale Chińczycy z tym też sobie poradzili. Na każdej ulicy jest automat z przenośną ładowarką, którą można wypożyczyć - kończy Wiktoria Arak.

od 16 latprzemoc
Wideo

CBŚP na Pomorzu zlikwidowało ogromną fabrykę „kryształu”

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na echodnia.eu Echo Dnia Radomskie