"Wiosenne" święta Bożego Narodzenia. Sporo pracy ma pogotowie

Normalnie jak co dzień pracuje Radomskie Centrum Powiadamiania Ratunkowego. Na zdjęciu: koordynartor Anna Popis.

To są wyjątkowo spokojne święta. Policja zanotowała niewielką ilość kraks, rzadko ktoś siadał za kierownicę po kielichu, świąteczne debaty rodzinne "o podział majątku" rzadko kończyły się interwencją policyjną. W nocy wydarzył się jednak jeden tragiczny wypadek samochodowy. W Przysusze zginął 18 - letni mężczyzna, który podróżował fordem mondeo. Auto dachowało.

Brak śniegu i mrozu przyczynił się do tego, że mniej niż zwykle było stłuczek drogowych, ale też pożarów nieodzownie towarzyszących świętom w latach, gdy następowały znaczne spadki temperatur. W całym regionie straż pożarna miała niewiele pracy, gaszono jedynie pożar nie użytkowanej stodoły w Skaryszewie.

Strażacy ratowali też pieska, który wpadł do dwumetrowej studzienki kanalizacyjnej. W akcji ratowniczej uczestniczyli też radomscy strażnicy miejscy. Dziś Straż Miejska oprócz akcji ratowania czworonoga odwieźli do szpitala jedną osobę bezdomną.

Sporo pracy mają ratownicy Pogotowia Ratunkowego i szpitali. - Nie są to jakieś szczególne święta. Mamy chyba tyle samo wyjazdów jak w poprzednich latach, ale jest sporo zgłoszeń - powiedziała nam koordynator radomskiego Ratownictwa Medycznego.

W środę w kościołach było dość tłocznie. Sporo radomian korzystając z dodatnich temperatur wybrało się na spacery.

Niewiele pracy mają strażacy. Na zdjęciu pracownicy centrum dowodzenia radomskiej straży pożarnej; z lewej ogniomistrz Marcin Bajon, z prawej mlodszy brygadier Sławomir Mańturzyk.

Wiele osób zorganizowało sobie spacer po radomskich kościołach, by podziwiać szopki świąteczne; na zdjęciu Magdalena Ławniczak z córką Julią w kościele bernardynów w Radomiu.