Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Wojna na Ukrainie. Julia z Łucka musiała uciekać przed bombami, trafiła do Mogielnicy. Teraz pracuje w salonie kosmetycznym

Piotr Stańczak
Piotr Stańczak
Julia Tkachuk uciekła z rodzinnego Łucka w dniu wybuchu wojny. Znalazła pracę w salonie w Mogielnicy.
Julia Tkachuk uciekła z rodzinnego Łucka w dniu wybuchu wojny. Znalazła pracę w salonie w Mogielnicy. Archiwum prywatne
Przez trzy dni uciekała z Łucka wraz z ciocią, siostrą cioteczną oraz 6-letnim bratem ciotecznym. Julia w Ukrainy jest jedną z tysięcy uchodźców, którzy trafili na ziemię grójecką.

Julia specjalizuje się w robieniu oraz upiększaniu paznokci. Przez pewien czas właśnie tym zajmowała się także w swoim kraju. Teraz, już w Polsce, próbuje otrząsnąć się z traumy, wykonując to samo w jednym z salonów kosmetycznych w Mogielnicy koło Grójca.

To nie jest spot

Przypomina się telewizyjny spot, dotyczący wojny na Ukrainie. Zbliżenie na oczy młodej dziewczyny. Widać w nich łzę. Ona mówi cicho, a raczej pyta: „... a mój uniwersytet?”. Nie trzeba nic więcej mówić, sens tego pytania jest jasny. Co się stanie z Ukrainą w czasie wojny. Julia Tkachuk niejedną taką łzę uroniła. Gdy rozmawiamy, przypomina mi się właśnie ten spot. 21-letnia Ukrainka z Łucka, miasta leżącego w północno-zachodniej części tego kraju (na Wołyniu). Jeszcze niedawno studiowała na kierunku biznes hotelowy i restauracyjny, ale jej pasją była także kosmetyka, szczególnie robienie paznokci. Ona także zastanawia się co będzie z jej uczelnią, z nauką. Tak jak ta dziewczyna z telewizji. Marzenia przerwała wojna. Julia jest jedynaczką. Kiedy wojska rosyjskie wkroczyły na Ukrainę, Julia razem z ciocią, siostrą cioteczną i 6-letnim bratem ciotecznym zdecydowały się opuścić swój kraj. Mama dziewczyny musiała zostać na miejscu, na co dzień pracuje jako pielęgniarka. Z ojcem nie ma kontaktu.

Z Ukrainy uciekła przed wojną

Trzy kobiety z dzieckiem samochodem wyruszyły do Polski. - Nie myślałyśmy o tym, żeby wyjeżdżać do innego kraju, w Polsce mam kuzyna, znam wasz kraj, gdy jeszcze nie było wojny, gościłam w Warszawie i Lublinie - opowiada Julia. Tym razem Polska jawiła się jako wybawienie od tego, co tak naprawdę dopiero nadchodziło. Alarmy przeciwlotnicze, syreny, samoloty, ucieczka przed bombardowaniem, popłoch, strach, jakie towarzyszyły uchodźcom. Nie wszyscy zdecydowali się na uchodźczy los. Inni nie mieli dokąd pojechać, zostali w Łucku. Julia ze swoimi bliskim podróżowała przez trzy dni, stali w korku, nerwowo czekając, aż przejadą każdy kolejny kilometr, sprawiający, że będą bezpieczniejsi, spokojniejsi, choć nadal zatroskani o tych, których zostawili za sobą.

Praca i pasja

27 lutego, po przekroczeniu granicy rozpoczęli poszukiwania miejsca, gdzie będą mogli się zatrzymać, schronić. Początkowo myśleli o Warszawie, dowiedziały się jednak, że mogą trafić na pobliską ziemię grójecką. Tak też trafiły do prywatnego domu jednej z mieszkanek Mogielnicy. Wolontariusze pomogli odnaleźć właśnie to miejsce. Potem ruszyły zbiórki najpotrzebniejszych rzeczy dla tej konkretnej rodziny.

- Kiedy opuszczaliśmy rodzinny dom, spakowaliśmy się w pół godziny, wzięliśmy odzież, to co było potrzebne i szybko wyjechaliśmy. W Polsce spotkaliśmy życzliwych ludzi. Ja chciałam pracować, nie siedzieć bezczynnie - mówi 21-latka. Zatrudnienie znalazła w jednym z salonów urody. Przyjmuje tu klientki, specjalizuje się właśnie w robieniu paznokci, czymś, czego nauczyła się jeszcze w swojej ojczyźnie. Pani Aleksandra, właścicielka salonu przyznaje: - Julia potrafi to robić, widać, że pielęgnacja paznokci klientek to jej pasja, wiele możemy się wzajemnie od siebie nauczyć - opowiada szefowa młodej Ukrainki.

Dramat w kraju trwa

6-letni chłopiec uczęszcza do przedszkola w Mogielnicy, siostra cioteczna Julii jest natomiast edukatorką w miejscowej szkole, pomaga dzieciom z Ukrainy zaadaptować się w nowej rzeczywistości i miejscu, tak samo mogielnickim nauczycielom w zajęciach z ukraińskimi dziećmi. Próbują sobie tu ułożyć życie, choć nie mogą z dnia na dzień odciąć się od tego, co dzieje się w ich kraju. Nadal nasłuchują informacji, nie rozstają się z telefonami.

Na początku marca Rosjanie ostrzelali rakietami lotnisko w Łucku, zabijając wtedy cztery osoby i sześć raniąc. Nadal jest niespokojnie, dramat trwa, przeżywają go także ci, którym udało się znaleźć schronienie w Polsce.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Grupę krwi u człowieka można zmienić, to przełom!

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na echodnia.eu Echo Dnia Radomskie