Wybory 2023. Robert Bąkiewicz walczy o mandat posła z ostatniego miejsca listy Prawa i Sprawiedliwości w okręgu radomski. Jakie ma cele

Dlaczego zdecydował się pan kandydować do Sejmu z radomskiego okręgu wyborczego, a nie z okręgu, w którym jest pana rodzinny Pruszków?
- To była decyzja uzgodniona między Jarosławem Kaczyńskim a Zbigniewem Ziobro. Ja w rozmowach o starcie do Sejmu powiedziałem jasno: chciałbym wystartować z województwa mazowieckiego, bo to jest mój region, moje miejsce w Polsce. I to się udało. Mam to szczęście, że mam wielu znajomych i rodzinę w Radomiu, którzy mnie dopingują.

Jak pan ocenia swoją wiedzę na temat problemów regionu radomskiego, samego Radomia ?
- Spotykam się z ludźmi, rozmawiamy o problemach Radomia, Kozienic, Przysuchy, Grójca, ale powiedzmy sobie jedną rzecz wprost: to nie jest kampania samorządowa. W tych wyborach nie decydujemy czy postawimy ławkę przy Żeromskiego w Radomiu, albo czy wybudujemy skwer kieszonkowy przy Słowackiego. 15 października rozegra się bitwa o Polskę. O to czy naszą Ojczyzną będą rządzić patrioci, czy niemieckie marionetki. O tym są te wybory. Ja idę do Sejmu bronić naszej suwerenności, która jest dziś zagrożona przez eurokratów z Brukseli oraz polityków Platformy Obywatelskiej na niemiecko-rosyjskich usługach. To jest najważniejsza sprawa.

Robert Bąkiewicz prywatnie to…
- Katolik i ojciec rodziny. Mam piątkę dzieci. Trzy dziewczyny, dwóch chłopaków. W wolnym czasie, którego jest niestety bardzo mało, to przede wszystkim rządzi piłka nożna, sport, historia. Niegdyś grałem w piłkę nożną w lidze okręgowej – w Zniczu Pruszków, RKS Ursus, w Gwardii Warszawa. Za młodziaka dobrze „się zapowiadałem”, ale ze względu na naukę i pracę futbol został gdzieś na boku. Jestem kibicem Legii Warszawa, ale to w Radomiu nie jest to wadą, bo przecież Radomiak ma tak zwaną zgodę z warszawskim klubem, to zaprzyjaźnione ekipy.

Może nawet nie dostrzegł pan jeszcze jednego związku z Radomiem. Chodzi o Janusza Walusia, radomianina, który zamordował Chrisa Haniego, przywódcę Południowoafrykańskiej Partii Komunistycznej. Zauważyła to natomiast wikipedia, która pisze o panu: „Robert Bąkiewicz poparł morderstwa Chrisa Haniego przez Janusza Walusia, wziął też udział w pikiecie w obronie Walusia. Grozi za to 5 lat więzienia”.

- Wikipedia to narzędzie, gdzie każdy może sobie coś wpisać, nie opierałbym się na tym portalu. Janusz Waluś to tragiczna postać. Był antykomunistą, a tam w Republice Południowej Afryki trwała rewolucja. Ciężko tu cokolwiek powiedzieć. Odsiedział wyrok i powinien wrócić do Polski, tamtejsze władze nie chcą go wypuścić z kraju.

Wikipedia przypomina zdarzenie z pana udziałem w 2020 roku. To były obchody powstania obozu radykalno – narodowego w Białymstoku. Robert Bąkiewicz – jak podaje wikipedia - był uczestnikiem marszu, podczas którego wykrzykiwano hasła: „A na drzewach zamiast liści będą wisieć syjoniści”. To pana hasło ? Podpisuje się pan pod nim ?

- Być może na tym wydarzeniu padła takie hasło, ale to nie było pierwszoplanowe. Bardziej kojarzę hasło solidarnościowe: „A na drzewach zamiast liści będą wisieć komuniści”. Tak się kiedyś krzyczało.

Pana droga polityczna doprowadziła pana na ostatnie miejsce na radomskiej liście wyborczej Prawa i Sprawiedliwości w wyborach do Sejmu, ale kojarzony pan jest z trochę innymi środowiskami politycznymi.

W 2010 roku po katastrofie smoleńskiej zacząłem angażować się społecznie. To był dla mnie przełom. Śmierć prezydenta, utrata elity państwa, niewyjaśnione okoliczności śmierci, oddanie Rosjanom śledztwa. Wstrząs. Równolegle zacząłem dostrzegać pewne procesy odbierania Polsce suwerenności przez instytucje unijne, nachalną propagandę LGBT. To wszystko popchnęło mnie do tego żeby działać społecznie w ramach organizacji narodowych. Od 2016 roku byłem prezesem Marszu Niepodległości i tu mogłem pokazać swoją skuteczność, co roku setki tysięcy ludzi bezpiecznie maszerowało pod biało-czerwonymi flagami. W 2018 roku wraz Prezydentem Andrzejem Dudą przeszliśmy w marszu, który liczył niemal milion polskich patriotów. Olbrzymie wydarzenie. W 2019 roku zebrałem ze swoim środowiskiem 250 tysięcy podpisów pod obywatelską ustawą, która zakazywała środowiskom żydowskim odbieranie Polakom nieruchomości. Natomiast w 2020 roku zaangażowałem się w ochronę kościołów, które były profanowane przez tzw. Strajk Kobiet. Udało nam się powstrzymać lewicową chuliganerię. Po co to mówię? Bo te wszystkie rzeczy, które robiłem przez lata dziś są elementem programu i wartości Suwerennej Polski. Ochrona wiary, tradycji, polska suwerenność, wspieranie polskich rodzin. To nasze postulaty.

Wielu ludzi uważa, że „popychanie” Polski w stronę konfliktu z Niemcami to wprost odpowiedź na oczekiwania Putina. Czy to jest dobry czas na wojnę z Niemcami i dobry czas na poszukanie nowych wrogów ?

- Jako Polacy zgodzimy się, że Niemcy nie są wcale nowym wrogiem. To fundamentalny konflikt interesów, a gra idzie o naszą suwerenność. Niemcy teraz ukryci za parawanem Unii Europejskiej stosują szantaż wobec Polski, dotyczący blokowania funduszy takich jak Krajowy Plan Odbudowy, żądają od Polski podporządkowania własnej Konstytucji Unii Europejskiej, co jest zupełnie pozatraktatowe. Jako Polacy nie możemy się na to zgodzić. Niemcy w obliczu fiaska koncepcji rozwoju energetycznego spowodowanego wojną na Ukrainie i dostępem do surowców energetycznych chcą przyspieszyć pewne procesy federacyjne i budować własną siłę kosztem Polski. Dlatego uważam, że to Niemcy dziś prowadzą wobec Polski działania wrogie. To Niemcy chociażby blokują w Świnoujściu port kontenerowy, to Niemcy blokują rozbudowę Odry jako kanału komunikacji i spływu różnych towarów, to Niemcy blokują budowę dużego zbiornika, który ma chłodzić reaktory jądrowe. To wszystko robią Niemcy. Poza tym słyszymy głosy ze strony polityków niemieckich, że w Polsce powinna wygrać opozycja. Uważają, że dzisiejsza opozycja będzie realizowała ich politykę.

Mówi pan, że jest pan katolikiem, ale to nie stoi chyba w sprzeczności z postulatem równego traktowania różnych religii wobec Konstytucji, w życiu społecznym. Czy w takim razie zgodziły się pan, aby w szkołach obok znaku krzyża wisiały symbole innych religii monoteistycznych – gwiazdy Dawida, albo półksiężyca – symbolu Islamu ?

- Nie. Nie zgodziłbym się. W przestrzeni jednego państwa powinien funkcjonować jeden system wartości. Jako Polacy szanujemy kobiety. W religii judaistycznej, czy islamskiej tego szacunku często brakuje. Tam są oczywiście różne odłamy, w różny sposób podchodzi się w tych odłamach do kobiet. Trudno zgodzić się też na to, że za kradzież uznaje się czyn popełniony na wierzącym, a na niewierzącym już nie. Niewierzącego można okradać. Jak można do życia społecznego wprowadzać jednocześnie nasz system wartości i system wartości, gdzie można niewierzącego okradać. Nasz system wartości jest oparty na dekalogu. Katolicyzm jest fundamentem naszej tożsamości, jest elementem twórczym, który stworzył nasz naród. Polska była krajem wielokulturowym, była duża mniejszość żydowska, ale pamiętajmy, że oni żyli w ramach systemu wartości, który był chrześcijański.