Do napadu doszło w nocy z 7 na 8 kwietnia 2009 roku w salonie gier na ulicy Kieleckiej. Napastnik miał na głowie kominiarkę, a w dłoni metalowy pręt o długości pól metra. Wymachując nim, zagroził pracownicy salonu uderzeniem, jeśli nie odda mu pieniędzy. Przestraszona kobieta wydała w sumie prawie 3 tysiące 500 złotych.
Bandyta, zanim uciekł, zamknął ją jeszcze w sąsiednim pomieszczeniu. Stamtąd kobieta zatelefonowała po pomoc.
Zszokowana, początkowo nie potrafiła odpowiedzieć na pytanie, kto mógł dokonać napadu. Dopiero po kilku dniach skojarzyła sylwetkę i głos napastnika z jednym z bywalców salonu.
A ponieważ wygrał on kiedyś większe pieniądze, znała też jego nazwisko.
30-letni mężczyzna został zatrzymany. Zaprzeczył, by miał coś wspólnego z przestępstwem. Policjanci, szukając poszlak i dowodów, ustawili go w gronie kilku innych mężczyzn, zakryli im głowy kominiarkami i nakazali wykrzykiwać takie słowa, jakie były używane podczas napadu. Przyglądała się temu pracownica salonu zza tak zwanego lustra weneckiego.
Bez wahania wskazała 30-latka jako napastnika. Potwierdziła to również podczas kolejnego okazania. Na tej głównie podstawie prokuratura oskarżyła zatrzymanego mężczyznę o dokonanie rozboju z użyciem niebezpiecznego narzędzia. Grozi za to kara 12 lat pozbawienia wolności.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?