Robert Prygiel - 30 lat. Siatkarz Gazpromu Surgut i reprezentacji Polski. Gra na pozycji atakującego. Jest wychowankiem Czarnych Radom. W 2005 r. znalazł się w szóstce najlepszych graczy zagranicznych rosyjskiej Superligi.
(fot. P. Mazur)
Wychowanek Czarnych Radom, chociaż przegrał z Mariuszem Wlazłym i Grzegorzem Szymańskim rywalizację o miejsce w składzie, wierzył w sukces polskich siatkarzy.
Jerzy Stobiecki * Oglądałeś finałowy mecz Polaków?
Robert Prygiel: - Niestety, tylko pierwszego seta, później musiałem iść na trening, ale cały czas mieliśmy informacje o wyniku meczu. Nie denerwowałem się, bo ćwiczyłem, ale myślałem, że Polacy bardziej powalczą. Ale "srebro" to supersprawa. Żona oglądała cały mecz i mi opowiedziała.
* Ale ten najważniejszy mecz to chyba jednak nie finał, a mecz z Rosją. W tym spotkaniu Polacy pokazali, że są silnym zespołem.
- Oczywiście i to teraz nie ma znaczenia, że wygraliśmy, jak to mówią moi rosyjscy koledzy, szczęśliwie 3:2.
* Dla Rosjan miejsce poza podium to chyba dotkliwa porażka?
- Rosja bez takich zawodników jak Chamucki, Uszakow czy Tietiuchin to już zupełnie inna drużyna, ale jednak czołówka światowa, więc zwycięstwo nad nimi na takiej imprezie to wielki sukces. W Rosji, co może niektórych zaskoczyć, większość osób ze środowiska siatkarskiego cieszy się z takiego wyniku, bo nie przepadają za Zoranem Gajiciem.
* Oglądałeś mecz Polska - Rosja razem z kolegami z zespołu Gazprom Surgut?
- Tak, oglądaliśmy. Z paroma z nich założyłem się o drobną kwotę i po dwóch setach już zaczęli ze mnie żartować, "czy mam kasę ze sobą", "czy dzieci będą miały co jeść", ale później "podkulili ogony" i zapłacili.
*Jak oceniasz to, co zrobił Grzegorz Szymański w meczu z Rosją?
- Razem z Piotrkiem Gruszką pociągnęli wspaniale grę i odwrócili losy spotkania. Bez nich skończyłoby się 3:0.
* Na ile Raul Lozano faktycznie przebudował psychikę polskich siatkarzy?
- Na pewno dużo się zmieniło w podejściu trenera do zawodników. Chodzi o to, że miał odwagę zrezygnować z kilku "pewniaków", którym wydawało się, że mają pewne miejsce w "szóstce" czy "dwunastce" tylko za nazwisko, nie trenując jak należy. A u Lozano prawie wszyscy trenowali tak samo ciężko i walka o miejsca była zupełnie uczciwa, a wcześniej różnie z tym bywało. Na treningach zwracał uwagę na malutkie szczegóły i to wszystkim zawodnikom, zarówno tym z szóstki, jak i pozostałym. Przez to podnosił się poziom treningu.
* Trenowaliście dużo i solidnie. Czy obserwując finały widziałeś, że to wszystko przydało się na mistrzostwach?
- Na pewno. Zagrać tyle meczów w takim okresie czasu nie jest łatwo, więc trzeba było mieć solidne przygotowanie fizyczne. My takie mieliśmy, w przeciwieństwie do innych drużyn, jak np. Serbia i Czarnogóra.
* Kontaktowałeś się z kolegami z reprezentacji podczas mistrzostw?
- Tak, głównie z Łukaszem Kadziewiczem, znam go najlepiej. Dwa sezony temu graliśmy razem i mieszkaliśmy razem w Surgucie.
* Mówił jakie nastroje panowały w zespole?
- Cały czas bojowe, ale jednocześnie pełna koncentracja. Nie podniecali się zwycięstwami w grupie, bo wiedzieli, że przeciwnicy są średniakami, szykowali się na te najważniejsze mecze.
* Przed mistrzostwami powiedziałeś, że szkoda, że nie jedziesz, bo jest szansa na pierwszą czwórkę. Miałeś rację.
- Naprawdę wierzyłem w sukces. Losowanie było bardzo szczęśliwe, układ gier, po prostu super. Dużo ciężkiej, wykonanej "z głową" pracy musiało przynieść efekt.
* Myślisz, że Lozano zostanie trenerem kadry, czy też znajdą się tacy, którzy będą domagać się jego odejścia?
- Na pewno zostanie. Jeśli ktoś wspomniałby o zmianie trenera, to stałby się chyba wrogiem narodu.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?