Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Wypadek w Wierzbicy. Proces Kewina K. Obrońcy podważają opinię biegłej w sprawie zapisów z kamer

MAG
W czwartek przed Sądem Rejonowym w Szydłowcu trwała kolejna rozprawa po głośnym wypadku drogowym w Wierzbicy, w którym zginęły trzy osoby. Zeznawali kolejni świadkowie - ratownicy medyczni z karetek, wezwanych na miejsce tragedii. Sąd oglądał również zapis z monitoringu, który zdaniem obrony, przemawia na korzyść oskarżonego Kewina K.

Obszerne zeznania składała również biegła, policjantka z Laboratorium Kryminalistycznego mazowieckiej policji, która sporządzała opinię w sprawie zapisu z kamer monitoringu. Zdaniem obrony, na filmie widać pierwsze kilkanaście sekund po wypadku. Adwokaci oskarżonego Kewina K. starali się podważyć jej ustalenia.

Widać tylko ciemność?

Przed sądem jako pierwsza zeznawała biegła w zakresie analizy i interpretacji zapisów z kamer monitoringu. To 32-letnia policjantka, która pracuje w Laboratorium Kryminalistycznym mazowieckiej policji. Laboratorium zlecono przeprowadzenie analizy kilkunastosekundowego fragmentu nagrania z kamer przemysłowych ze sklepu Panda w Wierzbicy, położonego przy drodze, na której doszło do wypadku. Do opinii załączono wygenerowane z filmu klatki w postaci zdjęć.

- Opinię w sprawie sporządzałam rok temu i nie pamiętam już wielu szczegółów - zastrzegła na wstępie policjantka i zeznawała, że jej zdaniem nagranie ma zbyt niską jakość, aby można było jednoznacznie stwierdzić co konkretnie znajduje się na filmie. Według niej, wiele razy w nagraniu pojawiały się rozmazane plamy, które w jej ocenie były komputerowymi pikselami.

Niemal każda jej wypowiedź była komentowana przez adwokatów, którzy może nie wprost, ale poprzez zadawanie dodatkowych pytań kwestionowali jej kwalifikacje zawodowe. Zapytał o nie również sędzia Jarosław Żurowski.

- Jestem inżynierem informatyki stosowanej oraz grafikiem komputerowym - odparła biegła, dodając, że odczytywaniem materiałów filmowych zajmuje się od wielu lat.

Potem przez dłuższy czas wyjaśniała w jaki sposób dokonuje się analizy filmów z kamer, jakich programów do tego celu używa oraz jak pracuje się nad polepszeniem jakości nieczytelnych fragmentów filmu. Nie zadowoliło to adwokatów.

- W sprawie, w której zginęły trzy osoby mamy prawo oczekiwać analiz z najlepszych laboratoriów w kraju i taki też wniosek będziemy składać - zapowiadał mecenas Włodzimierz Rożdzyński - Stańczak, jeden z obrońców oskarżonego Kewina K.

Spór o sekundy

Mecenas Włodzimierz Rożdzyński - Stańczak stwierdził, że oglądał ten sam film i jego zdaniem widać na nim wiele interesujących szczegółów.

- Wszystko zaczyna się o godz. 23.22.05, kiedy niezidentyfikowany samochód jadący od strony Wierzbicy zjeżdża na pobocze, aby uniknąć kolizji. Trzy sekundy później widać samochód numer 1, w domyśle mazdę, spod którego wydostają się iskry. Potem oba pojazdy zatrzymują się, a z pojazdu numer 2, w domyśle mercedesa, osoba podbiega do pojazdu numer 1 i próbuje otworzyć drzwi, to mężczyzna w białej podkoszulce - twierdził obrońca.

Właśnie o te sekundy na sali sądowej rozgorzał lekki spór. Adwokaci twierdzili, że wspomniana analiza kończy się zbyt wcześnie, a biegła ponownie tłumaczyła, że zrealizowała opinię w takim zakresie, jaki został jej zlecony przez organy ścigania.

Obrońcy zaproponowali więc, aby wspólnie obejrzeć nagranie na laptopie. Zgaszono część świateł i przez dłuższy czas trwała dyskusja o tym co widać na filmie. Faktycznie, z powodu ciemności, złej jakości nagrania oraz tego, że kamera obejmowała tylko część drogi, widać tam niewiele. Jadący z naprzeciwka pojazd numer 1 widać dość wyraźnie, ale domniemaną mazdę i snop iskier spod niej już o wiele mniej. Z dużą dozą wyobraźni można doszukać się zarysów samochodu i osoby w białej koszulce, choć jak zaznaczyła biegła, mogą to być równie dobrze "jaśniejsze od innych" piksele.

W końcu nagranie z kamer oglądał na laptopie również sędzia Żurowski. Zaznaczył jednak, że fakt czy domniemana osoba z mercedesa podbiegła do mazdy i czy próbowała ratować czy też nie, w ogóle nie zmienia kwalifikacji prawnej czynu, zarzucanego oskarżonemu, to jest spowodowania wypadku ze skutkiem śmiertelnym oraz ucieczki z miejsca zdarzenia.

Ratownicy ratowali

Po tym filmowym przerywniku przesłuchiwano załogi karetek z Szydłowca i Radomia, które zabierały ciężko i lżej rannych z miejsca tragedii do szpitali w Radomiu oraz Skarżysku - Kamiennej. Zarówno lekarz, jak i pielęgniarka oraz ratownicy medyczni twierdzili, że zajmowali się zaopatrywaniem powierzonych im rannych, a na miejscu zdarzenia panowało spore zamieszanie, związane z jednoczesną akcją strażaków oraz zespołów ratownictwa medycznego.

Jak zeznawali, pewne było tylko to, że nie żyje jeden z mężczyzn w samochodzie oraz kobieta, leżąca na drodze w pobliżu rozbitego pojazdu. Nie słyszeli żadnej z rozmów osób postronnych, które mogłyby mówić o tym, kto kierował mercedesem, ani też nie pytali o to rannych.

Zeznawał również jeden z mężczyzn, który wraz ze znajomymi miał szukać Kewina K. tej nocy, której doszło do wypadku. Jego zeznania również nie wniosły nic istotnego do sprawy: według niego, przez pół nocy jeździł samochodem z ludźmi, których znał dość słabo, a niektórych tylko z pseudonimów. Kolejna rozprawa ma odbyć się jeszcze w listopadzie.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na echodnia.eu Echo Dnia Radomskie