Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Z Orkiestrą od zawsze

Izabela Kozakiewicz [email protected]
Drużyna wolontariuszy z Lesiowa w komplecie. W pierwszym rzędzie stoją: Julita Sznyr, Dominika Banaś, Mateusz Opałka. Drugi rząd: Aleksandra Kapusta, Kasia Nosal, Agata Prazniewska i Kasia Rojek. Z tyłu Jolanta Struzik.
Drużyna wolontariuszy z Lesiowa w komplecie. W pierwszym rzędzie stoją: Julita Sznyr, Dominika Banaś, Mateusz Opałka. Drugi rząd: Aleksandra Kapusta, Kasia Nosal, Agata Prazniewska i Kasia Rojek. Z tyłu Jolanta Struzik. M. Skorupa
Radomscy wolontariusze podzielili się z nami tajemnicami udanego kwestowania i sposobami na bicie "kasowych" rekordów.

Wielka Orkiestra Świątecznej Pomocy zagrała w tym roku już po raz piętnasty. Tak, jak przed rokiem zbierała pieniądze na ratowanie dzieci - ofiar wypadków i organizację kursów pierwszej pomocy. W Radomiu pieniądze zbierało 400 wolontariuszy, głównie uczniów i harcerzy.

SMERFETKA Z PUSZKĄ

Rekord w czasie tegorocznej kwesty w Radomiu pobiła Nela Góźdź. Licealistka z "Kochanowskiego" miała w puszce 1996 złotych i 67 groszy!

- Puszka było okropnie ciężka, ale to jeszcze o niczym nie świadczy - opowiada Nela. - Byłam w szoku, kiedy okazało się, że zebrałam aż tyle pieniędzy. Spodziewałam się sporej kwoty, ale nie pobicia rekordu kwesty.

Nela przekonuje, że tak naprawdę nie ma własnego sposobu na szczelne zapełnienie puszki. Jest jednak kilka rzeczy, które mogą pomóc. - Po pierwsze: uśmiech na twarzy, po prostu trzeba być miłym dla ludzi - tłumaczy licealistka. - Po drugie nie wolno być nachalnym, jak ktoś odmawia to już nic go nie przekona. Można za to stracić w oczach innych przechodniów.

Jest jeszcze coś, co może pomóc. Nela nie mówi o tym wprost, ale przyznaje, że dobrze jest się wyróżniać. - W czasie kwesty założyłam na głowę dużą, białą czapkę. Znajomi mówili, że wyglądam jak smerfetka - śmieje się sympatyczna dziewczyna.
Na koniec najważniejsze: do kwestowania trzeba mieć wytrwałość i cierpliwość. Nela zaczęła zbierać pieniądze około godziny ósmej, ale puszkę oddała jako jedna z ostatnich, przed godziną 21.

- Właśnie wieczorem, na Placu Jagiellońskim zebrałam chyba najwięcej - opowiada. - Był taki moment, że ludzie sami szukali wolontariuszy. Było ich tylu, że znajomi pomagali przyklejać im serduszka, bo sama nie dawałam rady. Byłam zmęczona, ale było warto!

Nela Góźdź, licealistka z Radomia była wolontariuszką Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy już po raz trzeci. W tym roku zebrała najwięcej ze wszystkich:
Nela Góźdź, licealistka z Radomia była wolontariuszką Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy już po raz trzeci. W tym roku zebrała najwięcej ze wszystkich: prawie 2 tysiące złotych.
P. Mazur

Uczniowie z Lesiowa debiut w Orkiestrze mają już za sobą. Za rok znowu chcą być wolontariuszami. Na zdjęciu - Mateusz Opałka, Julita Sznyr, Dominika Banaś, Aleksandra Kapusta, Kasia Nosal, Agata Prażmowska i Kasia Rojek.
(fot. M. Skorupa)

JEJ TEŻ POMOGŁA

Skąd tyle siły i taki upór u drobnej dziewczyny? Nela miała okazję osobiście przekonać się po co i dla kogo gra Orkiestra. Dwa lata temu trafiła na oddział warszawskiego szpitala po diagnozie u radomskich lekarzy. Brzmiała ona, jak wyrok: nie będzie słyszała. Tam zobaczyła sprzęt medyczny z czerwonymi serduszkami. Sama korzystała z niego w czasie leczenia.

- Zaczęło się od zapalenia ucha, lekarz przepisał mi antybiotyk i odesłał do domu - wspomina Nela. - Lekarstwa zupełnie nie pomagały, a ból był straszny. Po dwóch dniach mama poszła ze mną do innego lekarza. Dostałam kolejne tabletki, ale i one nie pomagały.

Proszki przeciwbólowe, które powinny działać przez dwanaście godzin pozwalały Neli na dwie godziny względnego spokoju. Po tym czasie łykała kolejną tabletkę. W końcu dziewczyna przestała słyszeć.

- Po kolejnych dwóch dniach znowu poszłyśmy do lekarza, a on stwierdził, że już nie odzyskam słuchu - mówi Nela. - Mama zapytała go wtedy, co by zrobił, gdyby chodziło o jego dziecko. Powiedział, że zawiózł by je do szpitala w Warszawie.
Dziewczyna trafiła do szpitala klinicznego Akademii Medycznej przy ulicy Banacha w Warszawie. Po dwóch dniach na oddziale otolaryngologii zaczęła słyszeć, a ból powoli ustępował.

- Widziałam tam sprzęt z serduszkami, lekarze korzystali z niego przy moich badaniach i leczeniu - przekonuje Nela.

Nela Góźdź, licealistka z Radomia była wolontariuszką Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy już po raz trzeci. W tym roku zebrała najwięcej ze wszystkich: prawie 2 tysiące złotych.

(fot. P. Mazur)

TO MOJA MOBILIZACJA

Choroba to już przeszłość dla naszej rozmówczyni. W ostatnią niedzielę miała okazję spłacić dług wobec tych, którzy kwestowali na sprzęt, który jej pomógł. - To, że sama potrzebowałam urządzeń medycznych kupowanych przez Wielką Orkiestrę Świątecznej Pomocy rzeczywiście mnie zmobilizowało - powiedziała nam Nela Góźdź. - To mi pomogło. Byłam wolontariuszką Orkiestry już trzeci raz, ale teraz było najlepiej. Za pierwszym razem zebrałam około 170 złotych, później miałam w puszce już ponad sześćset złotych.

Nela zapowiada już, że za rok też będzie wolontariuszką. Wtedy najprawdopodobniej będzie jej towarzyszył młodszy brat. - Kuba ma11 lat, ale już pytał czy może zostać wolontariuszem - relacjonuje Nela. - Jeśli w ten sposób będziemy mogli pomóc osobom, które same nie poradzą sobie ze swoimi kłopotami, to czemu tego nie zrobić?

RODZINA Z KLASĄ

Pomysł rodzinnego kwestowania też nie jest nowy. Od dwóch lat skutecznie stosują go państwo Struzikowie. Rodzina z Radomia w tym roku wyruszyła z puszkami w czteroosobowym składzie. Pani Jolanta z mężem Robertem oraz ich dwóch synów: Kamil i Igor.

- Zawsze starałam się pomagać słabszym, już jako uczennica robiłam wszystko, żeby cos zmienić w losie pokrzywdzonych - opowiada pani Jola. - Wielka Orkiestra Świątecznej Pomocy daje okazję, by zrobić coś dobrego, więc zostałam jej wolontariuszką.

Jak przekonuje nasza rozmówczyni, nie było mowy, żeby jej panowie w takim dniu zostali w domu. Kiedy więc w ubiegłym roku poinformowała, że będzie wolontariuszką synowie od razu stwierdzili, że robią to samo. Wtedy identyfikatora nie miał tylko pan Robert, ale razem z bliskimi kwestował dla Orkiestry. Tym razem już wszyscy formalnie byli wolontariuszami.

- Wcześniej wrzucaliśmy pieniądze do puszek innych, teraz stanęliśmy po "drugiej stronie" - żartuje Jolanta Struzik.

- Fajnie, że mogliśmy to zrobić - dopowiada jej mąż Robert.

Pani Jolanta jest nauczycielką szkoły w podradomskim Lesiowie, dlatego jej siedmioro uczniów także kwestowało w mieście. Klasa pani Joli spisała się świetnie: mimo zmęczenia dzieci zbierały pieniądze aż do godziny 18.

PUSZKI NA MEDAL

- Jestem z nich dumna - zapewnia Jolanta Struzik. - Dzieci spisały się na medal. Na początku martwiłam się, że nie wytrzymają, albo się znudzą, ale nic podobnego. Do samego końca były dzielne i doskonale sobie radziły.

Na pamiątkę uczniom z Lesiowa zostały identyfikatory i rozliczenia z Wielką Orkiestrą Świątecznej Pomocy. Usłyszały też historię dziecka, które przeżyło dzięki urządzeniom kupionym przez Fundację Jurka Owsiaka.

- W pewnym momencie podeszła do nich mama z dwójką dzieci i do tego starszego powiedziała, że maleństwo w wózku żyje właśnie dzięki takim wolontariuszom - opowiada pani Jolanta.

Dzieci z Lesiowa zapewniają, że wiedzą po, co gra Orkiestra i dlaczego potrzebuje tak wielu wolontariuszy. Na szczęście nie musiały się przekonać, jak to ważne.
- My też osobiście nie znamy nikogo, kto potrzebował by sprzętu z serduszkiem, ale i tak warto kwestować - zapewnia Jolanta Struzik.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na echodnia.eu Echo Dnia Radomskie