MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Z wizytą u najlepszych

Zbigniew BĄK

Trzy gospodarstwa sadownicze i jedno nastawione na produkcję mleka triumfowały w tegorocznej edycji konkursu "Bezpieczne gospodarstwo rolne" w regionie radomskim. "Echo Dnia" odwiedziło zagrody państwa Hanny i Wiesława Urbańskich z Magierowej Woli koło Warki oraz Katarzyny i Wojciecha Pytlewskich z Gębarzowa koło Skaryszewa.

Nowością jest także kamera na stanowisku porodowym dla krów. Dzięki niej nie trzeba ciągle zaglądać do obory, gdy spodziewane są wycielenia. Taką krowę można podglądać na telewizorze w domowej sypialni.
Jabłka z gospodarstwa Urbańskich trafiają do sklepów w całej Skandynawii, a połowa śliw tej zimy pojechała do Sankt Petersburga w Rosji. Część jabłek trafiła także do Bułgarii.


Położone zaledwie kilka kilometrów od Radomia gospodarstwo rodziny Pytlewskich na pierwszy rzut oka nie wyróżnia się niczym szczególnym. Obszerny dom i typowe budynki gospodarcze zamykające podwórze nie różnią się od innych w okolicy, ale chlubą rodziny Pytlewskich jest nowoczesna obora, z braku miejsca wybudowana po drugiej stronie drogi.

Obora XXI wieku

Jeszcze do niedawna Pytlewscy hodowali 13 krów, a teraz jest już 45, w tym 37 dojnych. Było to możliwe dzięki wybudowaniu nowoczesnej obory, w której krowy chodzą z elektronicznymi czujnikami na szyi. Oborę wybudował w 2001 roku Andrzej Pytlewski. Po jego śmierci gospodarstwo prowadzi jego syn Wojciech. Wszystkie krowy mają na szyi elektroniczne "transpordery", dzięki którym komputer może rozpoznać każdą krowę i dozować jej paszę. Krowy jedzą w stacji paszowej, która jest tak skonstruowana, że może jeść tylko jedna krowa, a żadna inna nie może jej podjadać. Komputer podaje pokarm automatycznie w momencie, gdy krowa zbliży łeb do karmnika na odległość mniejszą niż 30 centymetrów. Skąd jednak krowy wiedzą, gdzie mają się zgłaszać po jedzenie z komputera?

- Do dobrego każdy się szybko przyzwyczaja. Raz na miesiąc przyjeżdża zootechnik i sprawdza ile mleka daje każda z krów. Dane są wprowadzane do komputera i na tej podstawie komputer wydziela im odpowiednie porcje jedzenia. Jednorazowo od 10 deko do dwóch kilogramów. Krowa, która wyczerpie swój limit, nie dostanie więcej paszy - opowiada Wojciech Pytlewski.

Nowością jest także kamera na stanowisku porodowym dla krów. Dzięki niej nie trzeba ciągle zaglądać do obory, gdy spodziewane są wycielenia. Taką krowę można podglądać na telewizorze w domowej sypialni. Na stanowisku do dojenia krów obecnie jednorazowo można obsługiwać sześć krów. Wszystko jest wyłożone płytkami, a zmycie podłogi po porannym dojeniu zajmuje kilka minut. Urządzenia do dojenia mleka myte są automatycznie. Budynek i wszystkie innowacje techniczne kosztowały w sumie około 350 tysięcy zł. Oborę wybudowano z pieniędzy własnych i bezprocentowych kredytów "Rolmleczu", który jest wciąż spłacany mlekiem.

Rolnikiem trzeba się urodzić

Katarzyna i Wojciech Pytlewscy są sześć lat po ślubie i mają jedno dziecko. Mają po 27 lat. Nawet obecnie w czasach gospodarczego zastoju, kiedy brakuje pracy w mieście, niewielu młodych ludzi decyduje się pozostać na wsi.

- Moim dwóm pozostałym synom zrobiłabym krzywdę, gdybym kazała im zostać na roli. Michał uczy się śpiewu operowego w Poznaniu, ma ładny głos baryton, a Łukasz studiuje w Szkole Głównej Handlowej w Warszawie. Nawet nie wiem dokładnie co studiuje, bo nazwa kierunku jest bardzo skomplikowana, ale mam ją gdzieś zapisaną na kartce. A Wojtek jakby urodził się do pracy na wsi. Od dziecka chętnie pomagał w gospodarstwie - opowiada Barbara Pytlewska, mama Wojtka.

Dla żony Wojtka, Katarzyny przejście do pracy nawet w skomputeryzowanej oborze, nie było wcale proste. - Pochodzę z Jedlanki, ale gospodarstwo domowe, które ja pamiętam sprowadzało się do trzech królików, dwóch psów i jednego konia. Wstajemy codziennie o szóstej i do godziny ósmej trwa pierwsze dojenie. Drugie dojenie zaczyna się o osiemnastej i trwa do dwudziestej. W przerwie teoretycznie można nic nie robić, ale w praktyce zawsze jest coś do roboty. Jeśli już nie ma roboty w polu, to trzeba siedzieć w biurze i wypełniać papiery, a biurokracja jest nawet w rolnictwie - mówi Katarzyna Pytlewska.

- Obecnie uprawiam 17 hektarów własnej ziemi, a razem z dzierżawami w sumie 25 hektarów. To głównie łąki i pola kukurydzy. Nie byłoby aż tak wiele z tym roboty, gdyby ta ziemia była w jednym kawałku, ale to co uprawiam znajduje się w kilkudziesięciu miejscach - mówi Wojciech Pytlewski.

Sąsiedzi nie wierzyli

Gospodarstwo sadownicze Hanny i Wiesława Urbańskich leży w Magierowej Woli, w połowie drogi z Warki do Góry Kalwarii. Wokół zupełnie inne widoki niż w Gębarzowie pod Skaryszewem. Nie widać krów, a w powietrzu nie unosi się zapach obornika. Zamiast pól dookoła ogrodzone sady, okazałe domy i ogromne chłodnie. Na podjazdach domów, elegancko wyłożonych kostką brukową, z reguły stoją luksusowe samochody. Najbezpieczniejsze gospodarstwo rolne ziemi radomskiej leży w samym centrum warecko-grójeckiego zagłębia sadowniczego.

Na powitanie Hanna Urbańska wyjmuje gazetę "Echo Dnia", w której w artykule "Najlepsi Urbańscy" opisaliśmy pływackie sukcesy ich dzieci, w zawodach sportowych o puchar burmistrza Warki. - Dzieci mamy czworo, synów Dawida i Alana, córkę Nadię i najmłodszą Marikę. Interesują się wszystkim, pływaniem, tenisem ziemnym, karate, piłką nożną, ale bywa, że zainteresowanie szybko im przechodzi - wyjaśnia Hanna Urbańska.

Stojący w salonie keyboard świadczy także o zainteresowaniach muzycznych. Internetu jeszcze nie ma, bo pan domu uważa, że zbyt wiele czasu traciliby na siedzenie przed komputerem. Wiesław Urbański prowadzi gospodarstwo sadownicze od 1978 roku. Zaczynał od 8 hektarów jabłoni, a obecnie ma 25 hektarów sadów, głównie jabłoni i śliw. Wśród jabłek przeważają nowoczesne odmiany jonagold, ligoli, championów, gali, jesterów, a także japońskich zielonych jabłek mutsu. Ze starszych odmian pozostały jeszcze idarety i lobo. 7 hektarów śliw, to również nowe odmiany - prezydent, onejda, herman, opal, a ze starszych stanleye. Gospodarstwo Urbańskich należy do tych rzadkich w regionie Radomia, które skorzystało z unijnego funduszu SAPARD. Za unijne pieniądze kupili ciągnik i nowoczesny akumulatorowy wózek widłowy do przewożenia skrzynek z owocami warty aż 112 tysięcy zł!

- Gdy zaczynaliśmy zbierać dokumentację do funduszu SAPARD to sąsiedzi i znajomi nie wierzyli, że uda nam się odzyskać pieniądze za zakup ciągnika i podnośnika. Mówili nam, że kupujemy ten sprzęt za własne pieniądze, bo nigdy nie dostaniemy pieniędzy z funduszu. Dopiero jak dostaliśmy pieniądze, to sami zaczęli brać się za przygotowanie dokumentów - powiedział Wiesław Urbański.

Ciągników w gospodarstwie w sumie jest cztery i wszystkie będą potrzebne podczas zbierania owoców, kiedy w sadzie non stop pracuje od 12 do 20 osób.

Rodzinna tragedia

W przyszłym roku z funduszu spójności Wiesław Urbański zamierza jeszcze wybudować chłodnię z kontrolowaną atmosferą. Obecnie ma tylko tradycyjną chłodnię, ale aby utrzymać się na trudnym rynku, owoce muszą być przechowywane w atmosferze beztlenowej.

Budowa beztlenowej chłodni to trudny temat i to nie tylko ze względu na ogromne koszty. Siedem lat temu w gospodarstwie brata pana Wiesława zdarzyła się rodzinna tragedia - brat wszedł bez maski tlenowej do chłodni z kontrolowaną atmosferą, stracił przytomność tuż przy wyjściu i zmarł. Na miejscu zginęła także bratowa, która chciała mu udzielić pomocy. Teraz pan Wiesław i jego rodzina przykładają bardzo dużą wagę do kwestii bezpieczeństwa przy pracy w gospodarstwie.

Współczesne sadownictwo polega na ciągłym odnawianiu drzewostanów. Nie jest to aż tak bardzo trudne, bo za pomocą sadzarki do drzew w ciągu dnia można posadzić 2,5 tysiąca jabłoni. Trzeba jednak przewidzieć, jakie drzewa i odmiany owoców przyniosą w przyszłości zyski.

- Nie można kierować się chwilową koniunkturą. Opłacalność widać dopiero na przestrzeni pięciu lub sześciu lat. W ciągu ostatnich pięciu lat raz był przymrozek, który zniszczył większość owoców, a drugim razem gradobicie, po którym na jabłkach wystąpiły plamy. To były nieudane lata, ale potem przychodzą lepsze, które pozwalają odrobić straty - wyjaśnia Wiesław Urbański.

Jabłka z gospodarstwa Urbańskich trafiają do sklepów w całej Skandynawii, a połowa śliw tej zimy pojechała do Sankt Petersburga w Rosji. Część jabłek trafiła także do Bułgarii, ale niestety firmy, które eksportują na tamten rynek nie zawsze wywiązują się ze zobowiązań. Na pieniądze ze sprzedaży w Bułgarii czekają już trzeci miesiąc.

- Jak się ma poszukiwany towar, to nie ma problemu z jego sprzedażą. Na przykład wśród producentów wiśni są tacy, którzy nie mogą ich sprzedać i likwidują sady wiśniowe, a u innych w sadzie stoją "tiry" i na pniu kupują wszystko co zostanie zerwane. Ja przechowuję przez pewien czas śliwki w chłodni i potem sprzedaję je po dwukrotnie wyższej cenie, a w dodatku mogę jeszcze przebierać w kupcach - mówi Wiesław Urbański.

Konkurs "Bezpieczne gospodarstwo rolne 2004"

W tym roku do regionalnego etapu została zgłoszona rekordowa liczba 37 gospodarstw z regionu radomskiego. Wszystkie zagrody obejrzała komisja konkursowa, w skład której wchodzili inspektorzy z Mazowieckiej Izby Rolniczej, Kasy Rolniczych Ubezpieczeń Społecznych, Państwowej Inspekcji Pracy, Regionalnego Centrum Doradztwa Rolnictwa w Radomiu. Pierwszą nagrodę przyznano Hannie i Wiesławowi Urbańskim z Magierowej Woli w gminie Warka. Drugą nagrodę Krystynie i Romanowi Jaroszom z Aleksandrowa w gminie Sienno. Trzecią nagrodę Katarzynie i Wojciechowi Pytlewskim z Gębarzowa w gminie Skaryszew. Czwartą nagrodę Tomaszowi Urbańskiemu z Magierowej Woli w gminie Warka.
Konkurs na bezpieczną zagrodę organizuje się w Radomiu od siedmiu lat. W poprzednich edycjach wygrali Renata Odzimkowska z Romanowa w gminie Kowala i Tomasz Witczak z Kazimierówki w gminie Skaryszew. Od dwóch lat konkurs ma charakter ogólnopolski, a zwycięzcy eliminacji regionalnych awansują do finałów wojewódzkich i ogólnopolskich. Triumfator ubiegłorocznego ogólnopolskiego konkursu otrzymał w nagrodę - ciągnik od prezydenta Aleksandra Kwaśniewskiego. Hanna i Wiesław Urbańscy, którzy wygrali radomskie eliminacje otrzymali kosiarkę spalinową "husqvarna" .

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na echodnia.eu Echo Dnia Radomskie