Za mocna złotówka

Na szczęście jeszcze nie wszyscy narzekają, a dane Głównego Urzędu Statystycznego mówią, że póki co eksport z Polski systematycznie rośnie. Ale jak długo? Mocna złotówka dała się już we znaki firmom mleczarskim.

- Zrobiliśmy symulacje kosztów i wyszło nam, że poziom 3 złotych i 50 groszy za euro to jest poziom, przy którym nie będziemy mieli już żadnych zysków. Nie moglibyśmy zejść niżej, bo wszystkie koszty, w tym transport, byłyby wyższe niż otrzymana zapłata - mówi Janusz Kalotka, prezes firmy Zuter, która eksportuje tak zwane lotne popioły z Elektrowni Kozienice.

OWOCE, WARZYWA, MLEKO

W regionie radomskim największy jednak problem z silną krajową walutą mogą mieć przede wszystkim producenci owoców, warzyw oraz przetworów. Eksporterzy kupują bowiem od rolników surowiec, płacąc w złotówkach, a sprzedają go najczęściej na coraz bardziej konkurencyjnym rynku krajów Europy Środkowo-Wschodniej, rozliczając transakcje w walucie zachodniej.

Do tej grupy eksporterów należą liczne przetwórnie owoców, chłodnie, ale też grupy producenckie np. z regionu grójeckiego.

Nietypowy problem ma Rolnicza Spółdzielnia Mleczarska, która w zasadzie nie eksportuje swoich wyrobów, ale dużo sprzedaje w sieci sklepów w miejscowościach wzdłuż zachodniej granicy Polski. Wyroby Rolmleczu doskonale były znane Niemcom przyjeżdżającym do Polski na niedzielne zakupy. Teraz produkty radomskiej spółdzielni stały się dla nich już za drogie.

IMPORT RATUJE FINANSE

Nie wszyscy eksporterzy mają jednak powody do niezadowolenia. - Moja firma bardzo dużo rzeczy sprowadza z importu, nie odczuwamy więc aż tak drastycznie mniejszych wpływów z eksportu, spowodowanych mocną pozycją złotówki do walut obcych - mówi Zdzisław Gregorczyk, prezes Poldecu, firmy która rocznie eksportuje wyroby za kwotę około 15 milionów złotych.

Poldec eksportuje między innymi części do podzespołów samochodowych takich marek jak Mercedes i Audi oraz części do urządzeń firmy Bosch.

NIE WIĘCEJ NIŻ 4 ZŁ

- Powiem szczerze - bardzo cieszy nas sytuacja, gdy umacnia się złotówka. Co prawda jesteśmy też eksporterami, bo sporo artykułów sprzedaje za granicą nasza zależna spółka w Jaworze, ale niemal wszystkie komponenty i surowce sprowadzamy zza granicy. Natomiast naszym głównym odbiorcą jest klient krajowy. Nie uważam zresztą, że złotówka jest "przewartościowana". 4 złote 60 groszy za euro, z czym mieliśmy do czynienia jakiś czas temu, to był "wypadek przy pracy". Euro nie powinno kosztować więcej niż 4 złote - mówi Aleksandra Gawrońska z radomskiej firmy Global Cosmed.

Według kursów NBP, wczoraj jedno euro warte było 3 złote 95 groszy, a jeden dolar amerykański 3 złote i 8 groszy.

W Radomiu do największych eksporterów należą firmy branży metalowej, m.in. ITM, GGG i Poldec. Sporo sprzedają za granicą też firmy branży spożywczej takie jak Imperson. Stosunkowo niewielką część swojej produkcji sprzedaje też na zachodzie firma tytoniowa Altadis Polska.

Większy eksport, większy import

Według Głównego Urzędu Statystycznego w ciągu pierwszego półrocza tego roku z Polski wyeksportowano towary za kwotę 160 mld 815 mln złotych. W ciągu sześciu miesięcy zanotowano wzrost eksportu o 16,2 procent, a w przypadku eksportu do krajów Europy Środkowo-Wschodniej wzrost aż o 22,5 procent. W tym samym czasie sprowadziliśmy zza granicy towary o wartości 178 mld 201 mln złotych. Przez pół roku wartość importu wzrosła o 13,9 procent.

Zdzisław Gregorczyk, prezes firmy Poldec:

- Dla mojej firmy idealna relacja wartości złotówki do euro byłaby na poziomie od 4 złotych 10 groszy do 4 złotych 20 groszy za jedno euro. Ale nie narzekam na silną złotówkę, ponieważ surowce i materiały kupuję właśnie za euro. Tańsze importowane surowce i materiały równoważą w jakimś stopniu mniejsze zyski z eksportu. Ale prawdziwy dramat przeżywają zapewne firmy, które kupują coś w złotówkach, a potem próbują to wyeksportować. Wiele firm zapewne nie będzie w stanie wytrzymać finansowo dalszego wzrostu wartości złotówki.