Rodzina zaginionej twierdzi, że w środę znaleźli pustą torebkę i portfel zaginionej, zaś w czwartek rano również jej telefon.
- W tej chwili poszukiwania są prowadzone przy ulicy Maratońskiej. Wiem, że jest znaleziony telefon bez karty i bez baterii. Cały czas idziemy tym tropem od Maratońskiej przez Zamłynie aż do Piotrówki - powiedziała nam w czwartek rano Aleksandra Wielocha, córka zaginionej.
W środę rodzina i znajomi przeszukiwali okolice zalewu na Borkach, Piotrówkę, a także obrzeża Radomia. Również policjanci sprawdzali łąki w okolicach ulicy Maratońskiej.
"Niestety, nie możemy w pełni liczyć na pomoc policji i nie możemy tego zrozumieć, dlaczego kiedy znajdujemy niepodważalny dowód czyli torebkę pani Danuty, policja twierdzi, że nie ma sensu już dzisiaj szukać" - napisał znajomy rodziny na facebooku.
Informacje, które mogą przyczynić się do ustalenia miejsca pobytu kobiety, należy kierować do Wydziału Kryminalnego Komendy Miejskiej Policji w Radomiu - pod numerem 345-22-24 lub 997, a także do rodziny - pod numery telefonów 537 104 888 i 794 155 225.
Informacji o ważnych tropach w sprawie, o których informuje rodzina nie chce komentować radomska policja.
- Są prowadzone intensywne czynności poszukiwawcze przez funkcjonariuszy z Wydziału Prewencji oraz z Wydziału Kryminalnego – powiedziała nam tylko Justyna Leszczyńska, rzecznik Komendy Miejskiej Policji w Radomiu.
Również Alicja Śledziona, rzecznik mazowieckiej policji, twierdzi, że policja prowadzi szerokie działania, współpracując ściśle z rodziną zaginionej. - Z uwagi na dobro prowadzonego postępowania nie możemy jednak ujawniać szczegółów - dodaje.
Rodzina pani Danuty mówi też o przykrych incydentach zrywania plakatów z informacją o jej zaginięciu. Jej syn, Maciej Wielocha upublicznił na przykład wizerunek kobiety, która usunęła plakat wiszący na jednym z przystanków.
Danuta Wielocha z Radomia była widziana po raz ostatni w niedzielę, 11 grudnia w godzinach popołudniowych. Ustalono już, że wyszła ze szpitala miejskiego przy ulicy Tochtermana w Radomiu od córki Oli. Policja po raz ostatni namierzyła jej telefon o godzinie 16:44 w okolicach Urzędu Miasta przy ulicy Kilińskiego.
Potem, w godzinach 17-21, najprawdopodobniej była jeszcze w swoim domu przy ulicy Garbarskiej na Zamłyniu. Zostawiła tam samochód, którym wcześniej pojechała do szpitala. Od tamtej pory nie skontaktowała się już z nikim.
Zaginiona ma 53 lata, około 170 centymetrów wzrostu, ciemne krótkie włosy. W chwili zaginięcia miała na sobie szarą kurtkę i czarne botki.
ZOBACZ TEŻ: Zaginionej z Czeladzi szukał śmigłowiec z kamerą termowizyjną / dziennikzachodni.pl
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?