W październiku 1981 roku Anna Walentynowicz przebywała w Radomiu na spotkaniach z załogami zakładów pracy. Miała nocować u swojej znajomej Ewy Soból, która - jak się później okazało - była agentem SB i miała kilka pseudonimów, w tym "Karol".
Prowadzący śledztwo prokuratorzy ustalili, że SB zamierzało jej rękami podać działaczce "Solidarności" Annie Walentynowicz środek farmakologiczny o nazwie furosemidum. IPN podkreśla, że gdyby podano jej taki środek, mogłoby to ją narazić na niebezpieczeństwo uszczerbku na zdrowiu albo utraty życia a podanie większej dawki - nawet na śmierć.
Ostatecznie Anna Walentynowicz wyjechała z Radomia nie pozostając na noc. To najprawdopodobniej uchroniło ją przed nieświadomym zażyciem furosemidum
- To miała być próba otrucia mnie - mówiła nam Anna Walentynowicz.
Śledztwo w tej sprawie prowadzone jest od kilku lat. W 2009 roku zarzuty postawiono dwóm "esbekom": Wiesławowi S. I Tadeuszowi G.
Podejrzani nie przyznali się do zarzucanych im przestępstw. Wobec Wiesława S. zastosowano 8 tysięcy złotych poręczenia majątkowego i zakaz opuszczania kraju, a wobec Tadeusza G. - 10 tysięcy złotych oraz zakaz opuszczania kraju.
18 marca 2010 roku zarzut kierowania akcją usłyszał kapitan SB Marek K.
W 2009 roku Andrzej Arseniuk, rzecznik IPN pytany przez nas, czy zarzuty zostaną postawione także agentowi "Karol" stwierdził, że nie ma takiej prawnej możliwości: - W tego typu sprawach można je stawiać tylko funkcjonariuszom państwowym, którzy są podejrzani o popełnienie zbrodni komunistycznej - usłyszeliśmy.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?