Zdesperowani sadownicy zamierzają protestować w Warszawie. Apelują o bojkotowanie przetwórni

Sadownicy będą manifestować w poniedziałek, 12 września o godzinie 10 na Placu na Rozdrożu. Domagają się interwencji państwa, ale też większego zaangażowania Unii Europejskiej w pomoc rolnikom, którzy wciąż nie mogą uporać się ze skutkami rosyjskiego embarga.

Bezpośrednią przyczyną niezadowolenia sadowników są bardzo niskie ceny skupu jabłek przemysłowych. Obecnie za kilogram jabłek płaci się 18 groszy, ale w niektórych miejscach cena spadła nawet do 15 groszy. Ewentualny zarobek na jabłkach przemysłowych ma w tym roku szczególne znaczenie, bo sady zostały poturbowane przez grad i duża część owoców nie nadaje się do sprzedaży jako jabłka deserowe. Związek Sadowników RP wezwał rolników do nieoddawania owoców do skupu. Ratunkiem mogłoby być przekazywanie jabłek do biogazowni przy jednoczesnym uruchomieniu unijnego mechanizmu wycofywania owoców z rynku. Polega on na tym, że Unia płaci rolnikom rekompensatę za to, iż oddają za darmo owoce organizacjom charytatywnym, do biogazowni lub komisyjnie je utylizują za co dostają odszkodowanie.

- Tyle tylko, że biogazownie chcą owoce za darmo, a rekompensata unijna jest okrojona o połowę i wynosi 27 groszy za kilogram. Przy takiej stawce nie kalkuluje się zbiórka i wywózka jabłek - mówi poseł Mirosław Maliszewski, prezes Związku Sadowników RP.

W ubiegłym roku Polska miała pulę 300 tysięcy ton jabłek, które mogły być wycofane z rynku z rekompensatą unijną. Cały ten limit został wykorzystany. W tym roku limit wynosi zaledwie 88 tysięcy ton, co sprawia, że producenci koncentratu jabłkowego wykorzystują sytuację i płacą bardzo mało za surowiec.