Hydrotruck Radom - Śląsk Wrocław 67:87 (15:18, 17:19, 13:25, 22:24)
Hydrotruck: Neal 16, Zegzuła 15 (4), Prahl 9, Griffin 8, Ostojić 6, Wall 5 (1), Piechowicz 3 (1), Kurpisz 3, Lewandowski 2, Zalewski 0, Stankowski 0.
Śląsk: Dziewa 21 (2), Stewart 14, Jovanović 12 (2), Ramljak 10 (1), Gabiński 6 (1), Keller 6, Marchewka 6, Tomczak 1, Wójcik 0, Żeleźniak 0.
Mecz przy pustych trybunach miał swój ponury klimat. Poza dziennikarzami, fotoreporterami, obsługą meczu, nie było nikogo w hali i momentami w hali była przeraźliwa cisza.
- Cieszy tylko to, że możemy grać, trenować i uprawiać sport - skwitował krótko prezes Hydrotrucku, Piotr Kardaś.
Najbardziej obawiano się od dyspozycję radomskich koszykarzy. Czy sił starczy na cztery kwarty. Trzeba przypomnieć, że nasz zespół był wyłączony prawie na dwa tygodnie ze względu na zakażenie zawodników i trenerów koronawirusem. W niedzielę w meczu ze Spójnią w Stargardzie drużyna zagrała bardzo dobrze przez trzy kwarty, ale potem zabrakło sił.
Goście z Wrocławia byli faworytem wtorkowego spotkania. Dla przypomnienia, Hydrotruck miał bilans 2-7, zaś Śląsk 5-3. Jedkan obie drużyny zaczęły bardzo nieskutecznie. Goście szybko wypracowali sobie przwagę 0:5, ale już za chwilę było 4:6 i obie drużyny miały po kilka okazji, aby dołożyć jeszcze kilka "oczek". W ósmej minucie po "trójce" Filipa Zegzuły, Hydrotruck pierwszy raz wyszedł na prowadzenie 13:12. Niestety, ale kolejnych sześć oczek zdobyli przyjezdni.
Na parkiecie pierwszy raz w tym sezonie pojawił się Jakub Zalewski. Borykał się z długą kontuzją i wrócił w dobrym momencie.
Od początku drugiej kwarty utrzymywała się kilkupunktową przewaga zespołu Śląska. Dwie minuty przed przerwą zrobiło się już 11 punktów przewagi Śląska. Zbyt wiele strat popełnili radomscy zawodnicy. Na kilka sekund przed przerwą dzięki akcji Filipa Zegzuły 3+1 udało się stratę zniwelować do wyniku 32:37.
Lepiej trzecią kwartę zaczęli gracze z Radomia, ale wystarczył chwilowy przestój, a w 26 min było już 40:52. Zawodnikom ze Śląska wpadało niemal wszystko. Prawdziwym snajperem okazał się Aleksander Dziewa. Trzecią kwartę kończyły zespoły przy wyniku 45:62.
Ostatnia kwarta wydawała się już formalnością. Hydrotruck próbował i walczył, ale doświadczona ekipa z Wrocławia nie pozwoliła zrobić sobie krzywdy. Wręcz przeciwnie, goście powiększali przewagę i wynik delikatnie mówiąc zaczął być wstydliwy. Tym bardziej, że goście przyjechali bez Jakuba Musiała i Garrettha Nevelsa.
W niedzielę o godz. 15.30 Hydrotruck we własnej hali podejmie GTK Gliwice. Będzie to bardzo ważny mecz, aby wygrać i odskoczyć w tabeli od strefy spadkowej.
Wywiad z prezesem Jagiellonii Białystok Wojciechem Pertkiewiczem
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?