Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Zdzisław Miłkowski obchodził 50-lecie pracy w Broni Radom. Opowiedział nam o swojej nietypowej karierze

Sylwester SZYMCZAK
W sobotę Zdzisław Miłkowski (z lewej) otrzymał kwiaty i pamiątkowy puchar z rąk prezesa Broni, Artur Piechowicz i jego wychowanek, Artur Kupiec.
W sobotę Zdzisław Miłkowski (z lewej) otrzymał kwiaty i pamiątkowy puchar z rąk prezesa Broni, Artur Piechowicz i jego wychowanek, Artur Kupiec. S. Szymczak
Zdzisław Miłkowski, niegdyś znakomity piłkarz Broni Radom, potem trener seniorów otrzymał w sobotę kwiaty oraz pamiątkowy puchar za 50 lat swojej pracy na rzecz tego klubu. Nam opowiedział o swojej nietypowej karierze.

Sylwester Szymczak: * Dziś jest pan niemal chodzącą ikoną Broni Radom. Pamięta pan swoje początki w klubie z Plant?

Zdzisław Miłkowski: * Pamiętam, że zdobyłem mistrzostwo województwa kieleckiego w wieloboju piłkarskim. Była taka dyscyplina polegająca na żonglowaniu piłki i wykonywaniu innych technik piłkarskich. Ówczesny trener Jan Kiljan wziął mnie do Broni Radom. Ponad rok później w wieku zaledwie 15 lat zadebiutowałem w drużynie seniorów.

* Co było wówczas pańskim największym sukcesem?

- Że dostałem prawdziwe buty piłkarskie, o których mógł pomarzyć każdy młody zawodnik. Były dwa numery za duże, ale założyło się grubsze skarpety i było dobrze. W tych butach zdobyłem nawet gola w debiucie ze Startem Radom.

* Starsi kibice pamiętają pana, że potrafił pan silnie uderzyć z daleka.
- Strzelałem dużo bramek z dystansu, jednak kibicom największe frajdy sprawiały moje gole z bezpośrednio z rzutów rożnych.

* Po zakończeniu futbolowej kariery był pan również trenerem seniorów. Co uważa pan za swój sukces?

- Sukcesem było na pewno wychowanie tak wspaniałych zawodników, jak Rafał Siadaczka, Artur Kupiec, czy Tomasz Dziubiński. Byłem też w drugiej lidze asystentem Janusza Gałka i Tadeusza Muca, potem również samodzielnie prowadziłem Broń.

* Pańska największa porażka podczas 50 - lecia pracy w Broni?

- Kiedyś przegraliśmy na własnym boisku 0:5 ze Starem Starachowice. Wówczas miał piłkarz taką ambicję, że takie porażki bardzo każdy przeżywał. Ja nie wychodziłem przez dwa dni z domu, bo wstyd było się ludziom na oczy pokazać.

* Obecnie nadal pracuje pan w klubie z Plant. To frajda uczyć 9-latków piłkarskiego abecadła?

- Z dziećmi pracuje się super. Największą frajdę mam z te-go, że potrafię jeszcze kopnąć piłkę i mogę im coś pokazać. Poza tym dziś są warunki do szkolenia najmłodszych. Jest sporo boisk równych. Myśmy 50 lat temu grali na betonie, albo na zakrzaczonych łąkach.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na echodnia.eu Echo Dnia Radomskie