To już norma?
Najtrudniej dostać się do kardiologa i endokrynologa, a także okulisty, chirurga naczyń i na rehabilitację.
Zdecydowanie najgorzej mają osoby chore na serce. Do kardiologa najszybciej można zapisać się w poradni przy szpitalu na Józefowie - jeśli dopisze nam szczęście to w przeciągu kilku tygodni. W poradni szpitala miejskiego, jak poinformowano nas w rejestracji, przyjmuje tylko jeden lekarz, a na wizytę można zapisać się pod koniec lipca. W Polmedzie pierwszy wolny termin to 27 września. Podobnie jest w poradni przy ulicy 1905 Roku. Tu kardiolog przyjmie nas około 20 września, ale jak informuje kartotekarka warto dzwonić i pytać, bo czasem pacjenci rezygnują i można nieco przyspieszyć wizytę.
Tłum pacjentów raz w miesiącu ustawia się przed Polikliniką na osiedlu Gołębiów, podobnie jest w innych radomskich placówkach służby zdrowia.
Kilkaset osób przed drzwiami radomskiej Polikliniki. To sytuacja z poniedziałku rano. Tak samo jest każdego miesiąca, bo wtedy placówka prowadzi zapisy do specjalistów na cały rok.
Do specjalisty jak wynika z przepisów można zapisać się też w innym terminie, ale teoretycznie, bo w praktyce w tej placówce już po piętnastym każdego miesiąca nie ma wolnych numerków. Pacjenci zapisują się na potęgę, przekonani, że tylko w ten sposób mogą dostać się do najbardziej obleganych lekarzy.
W kolejce po zdrowie ustawiają się głównie emeryci i renciści.
- Osoba, która pracuje nie da rady się zapisać, bo czasu jej nie wystarczy by stać w kolejce - macha ręką mieszkaniec osiedla Gołębiów.
Stojący w długim ogonku chorzy zabiegają o zapis do najbardziej obleganych specjalistów: kardiologa, endokrynologa i okulisty.
- Leczę się na serce od lat. Żebym mogła dostać się do kardiologa w kolejce ustawiła się cała moja rodzina - tłumaczy jedna z pacjentek.
Stojący w kolejce nie przebierają w słowach. Narzekają na system ochrony zdrowia.
- Płacimy całe życie składki zdrowotne, a potem okazuje się, że trzeba leczyć się prywatnie. Pytanie za co, skoro skromnej emerytury ledwie wystarcza na opłaty i jedzenie - opowiada pan Józef, którego spotkaliśmy w kolejce.
Kolejki są również uciążliwe dla personelu Polikliniki.
- Ludzie są nerwowi, krzyczą. Winią nas za brak specjalistów. Tymczasem nie jest to nasza wina - tłumaczy jeden z pracowników lecznicy.
Równie trudno jest dostać się do niektórych specjalistów w innych placówkach służby zdrowia w mieście. W czym tkwi problem?
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?