Jerzy Połomski we wspomnieniach radomian
Andrzej Mędrzycki, jeden z nestorów radomskiego dziennikarstwa miał sporadyczne i okazjonalne kontakty z Jerzym Połomskim. Spotykali się na przykład z okazji jubileuszów w radomskiej „budowlance”, do której obaj uczęszczali. - Jerzy Połomski zawsze był pogodnym człowiekiem, otwartym, z wielkim nieudawanym zainteresowaniem słuchał wszelkich wieści o ludziach, których znał ze swoich młodych lat, o zdarzeniach, które pamiętał. W swoim życiu artystycznym i zawodowym był poza Radomiem, ale absolutnie utożsamiał się ze swoim rodzinnym miastem, zawsze ciepło i z sentymentem mówił o Radomiu – mówi Andrzej Mędrzycki.
Zobacz więcej:
Jerzy Figas, były redaktor naczelny Słowa Ludu w latach 50-tych, wraz ze Zdzisławem Henkiem, szefem miejscowej redakcji radiowej prowadził w Radomiu spotkania ze znanymi radomianinami. Zapraszano Elżbietę Zakrzewską, primadonnę Operetki Warszawskiej, Marię Fołtyn, śpiewaczkę światowej sławy oraz Jerzego Połomskiego. Spotkania odbywały się w nieistniejącej już hali Radoskóru, w Sali Koncertowej obecnej Radomskiej Orkiestry Kameralnej, albo w klubie przy ulicy Narutowicza, znanym radomianom jako Miejskie Centrum Kultury i Informacji Międzynarodowej.
- Jerzy Połomski był „pewniakiem” tych spotkań. Wiadomo było, że sala będzie pękała w szwach, a Połomski nawiąże świetny, bezpośredni i bardzo ciepły kontakt z publicznością. On miał jakiś w sobie dar, urok zyskiwania przychylności i sympatii u ludzi – mówi Jerzy Figas.
Jerzy Połomski stronił od jednego – nie chciał śpiewać na ulicy – dosłownie i w przenośni. Zależało mu bardzo na tym, aby śpiewać dla publiczności, która wie po co przyszła na koncert, która dopełnia atmosferę, która może być wymagająca i krytyczna, ale nie jest przypadkowa. - Nie wyobrażam sobie, aby Połomski zgodził się śpiewać na dożynkach, albo na imprezach masowych z przypadkową publicznością. Takich imprez dziś jest pełno. To nie było dla niego. To była przyjacielska dusza, dusza artystyczna, ale na najwyższym poziomie – mówi Jerzy Figas.
Połomski nie zaglądał często do Radomia. To były czasy przed narodzinami i rozkwitem polskiego big-bitu, gwiazda Połomskiego świeciła więc największą jasnością w Polsce, ale też daleko od naszych granic. - Wcale nie łatwo było umówić się na przyjazd do Radomia, przecież w tamtych czasach on ciągle koncertował gdzieś za granicą, w Stanach Zjednoczonych, ale przecież nie tylko – mówi Jerzy Figas.
W Radomiu Jerzy Połomski miał swoją ulubioną restaurację. To była restauracja Teatralna, która jest w tym samym miejscu i pod tą samą nazwą co dziesiątki lat temu. Bardzo odpowiadał mu klimat i atmosfera, ale też ludzie, którzy prowadzili ten znany do dziś radomski przybytek kulinarny.
Wskaźnik Bogactwa Narodów, wiemy gdzie jest Polska
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?