Sześćdziesięcioletni pan Stanisław jest ciężko chory. Cierpi na nowotwór. W kwietniu tego roku rodzina zapisała go do Poradni Opieki Paliatywnej.
NATRAFILI NA OPÓR
Z relacji bliskich mężczyzny wynika, że nie otrzymuje on odpowiedniej pomocy.
- Kiedy ojciec był w szpitalu, zrobiła mu się olbrzymia odleżyna. Zauważyliśmy to dopiero w domu i zgłosiliśmy się po pomoc do hospicjum. Mieli robić opatrunki, ale skończyło się tylko na obietnicach.
Pielęgniarki ciągle robią nam z tym problem - opowiada pani Ela, córka Stanisława. - W środę po godzinie 20 zadzwoniliśmy do hospicjum, żeby przyjechali na zmianę opatrunku. Poinformowali nas, że o tej porze to już nie robią takich rzeczy. Podejrzewam, że lepiej dla nich byłoby, gdyby ludzie umierali wyłącznie w godzinach urzędowych.
MAMY SWOJĄ WERSJĘ WYDARZEŃ
Żeby wyjaśnić sprawę skontaktowaliśmy się z hospicjum. Tam usłyszeliśmy całkowicie odmienną wersję wydarzeń.
- Ta rodzina jest bardzo roszczeniowa. Słyszeliśmy, że mieli z nimi problem w szpitalu i w aptece - powiedziała nam pielęgniarka z hospicjum. - Ci państwo na początku zwrócili się po pomoc w leczeniu odleżyn do nas, a my leczymy je opatrunkami.
Potem zdecydowali się na leczenie bezopatrunkowe, więc zrezygnowali z naszej pomocy. W środę ponownie zadzwonili po opatrunek, tylko, że przypomniało im się o tym po godzinie 19, a my zakładamy je do południa. Koleżanka grzecznie poinformowała, że możemy przyjechać, ale zrobić zastrzyk. Przykro jest, kiedy słyszy się takie nieprawdziwe rzeczy.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?