MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Zostawił po sobie ślad – ciekawa opowieść o krewnym radomianina w nowym wydawnictwie „Arte Fakty”

Barbara Koś
Autor szkicu, Krzysztof Jan Sadurski (z lewej) podczas promocji wydawnictwa "Arte Fakty".
Autor szkicu, Krzysztof Jan Sadurski (z lewej) podczas promocji wydawnictwa "Arte Fakty". Joanna Gołąbek
Muzeum imienia Jacka Malczewskiego w Radomiu wydało publikację "Arte Fakty". Jest w niej ciekawa opowieść o krewnym radomianina, Krzysztofa Jana Sadurskiego, który swój szkic pisze dla ocalenia przeszłości.

Promocja wydawnictwa odbyła się niedzielę, 27 marca, w Aptece Kultury. Jak mówił Marcin Kępa, redaktor naczelny pisma, pierwszy numer rocznika Muzeum imienia Malczewskiego to po części nawiązanie do chlubnych tradycji placówki, która w latach 70. minionego stulecia wydawała podobny periodyk.

Muzeum, stojące w przededniu 100 lecia, chce też tę wydawniczą inicjatywą podkreślić zarówno szacunek dla swojej przeszłości, jak i nakreślić wizję przyszłości.

-Chcemy wokół naszego periodyku budować nie tylko stałe, poszerzające się wciąż grono czytelników, ale i grono autorów, którzy na naszych łamach publikować będą swoje teksty – mówi Marcin Kepa. – „Arte Fakty” to także szerokie humanistyczne forum dyskusyjne, miejsce dla twórczej debaty o sztuce i historii.

Takim zwrotem ku przeszłości jest w „Arte Faktach” interesujący szkic „ Historia kariery radcy kolegialnego, Stanisława Lecha, naczelnika powiatu pietropawłowskiego na Kamczatce” napisany przez Krzysztofa Jana Sadurskiego, ekonomisty i spółdzielcy, ale także autora wielu artykułów poświęconych historii życia Polaków na Syberii w XIX i XX wieku. Tu sięga do historii swego krewnego.

- Szkic jest próbą ukazania losów Polaków związanych z obszarem geograficznym, który w narodowej mitologii kojarzy się niemal wyłącznie z cierpieniem i uciskiem - tłumaczy Krzysztof Jan Sadurski. - Miejsce i okoliczności życia bohatera niniejszej historii (wschód Rosji) były naznaczone wydarzeniami historycznymi, powstaniami i działalnością niepodległościową. Bohater, o którym opowiadam, nie porzucił polskości, ale też nie odgradzał się od społeczności, w której przyszło mu żyć. Przeciwnie, zawarłszy małżeństwo z Rosjanką, pracował z pożytkiem dla miejscowych środowisk, udzielając się społecznie, kulturalnie, towarzysko, a nawet naukowo. Opowieść o nim powstała na podstawie wspomnień rodzinnych, uzupełnionych fragmentami różnych publikacji historycznych i pamiętnikarskich oraz fotografiami rodzinnymi.

Docierając do wielu ważnych, ale drobnych, czasem niepublikowanych źródeł, autor starał się zrekonstruować życie codzienne na wschodzie Rosji przełomu XIX i XX w. Temu służą opisy miejsc, uroczystości, procedur urzędniczych, rozrywek, a nawet… ówczesne jadłospisy.

- Szczegółowość, a czasem wręcz drobiazgowość takiej rekonstrukcji służyć ma celowi, który spośród zadań historyka jest bodaj najważniejszy: uchronić przeszłość przed zapomnieniem – tłumaczy podjęcie tego tematu Krzysztof Jan Sadurski.

A oto fragmenty szkicu. Całość można przeczytać w "Arte Faktach. Roczniku Muzeum imienia Jacka Malczewskiego w Radomiu, tom 1, Rok 2021", dostępnym w siedzibie Muzeum ( cena 70 złotych) lub w Miejskiej Bibliotece Publicznej.

Stanisław Walenty Lech urodził się 11 kwietnia 1872 roku w Irkucku jako pierworodny syn Macieja Lecha herbu Dołęga i Heleny z Brydyckich. Miał trzynaścioro rodzeństwa, z których dziewięcioro dożyło wieku dorosłego. Wychowywany był w duchu tradycyjnego patriotyzmu, połączonego z przekazywaniem wiedzy o świecie i sprawach publicznych. Od dziecka przysłuchiwał się rozmowom, których tematem były bieżące wydarzenia polityczne, ale także największe zrywy niepodległościowe 1831 i 1863 r., w których uczestniczyli jego dziadek, Antoni Brydycki vel Paszkiewicz i ojciec. Obu nie pozostawiono wyboru miejsca zamieszkania. Syberia stała się dla nich miejscem, gdzie mieli żyć, pracować i pozostać do śmierci.

Wykształcenie podstawowe Stanisław zdobył w domu. Jego edukacją zajmowała się wówczas matka oraz dochodzący korepetytorzy - Polacy. Uczył się również gry na pianinie. W wieku 11 lat zdał egzamin do gimnazjum, do którego uczęszczał do 1887 r. 15 sierpnia tego roku Stanisław przeniósł się do trzeciej klasy czteroletniej szkoły miejskiej im. Cesarza Aleksandra III w Irkucku, a w 1889 r., po zdaniu wstępnych egzaminów, rozpoczął naukę w Szkole Junkrów w Irkucku. Szkoły junkrów kształciły przyszłe kadry oficerskie Imperium Rosyjskiego.

Ukończenie szkoły wiązało się z uzyskaniem stopnia wojskowego podpraporszczyka (podchorążego). Zaraz po jej ukończeniu, w sierpniu 1892 roku. Stanisław otrzymał rozkaz wyjazdu do 6 Wschodniosyberyjskiego Pułku Strzeleckiego stacjonującego w miejscowości Posjet, nieopodal Władywostoku.

Służba wojskowa przebiegała zgodnie z jego oczekiwaniami - był świetnym strzelcem, co niewątpliwie przyspieszyło awans na podporucznika. Następnie służył w jednostkach wojskowych w Słowiance oraz Nikolsku Ussuryjskim (dziś Ussuryjsk).
Swoim zachowaniem, kulturą osobistą i samodyscypliną szybko zdobył uznanie tak przełożonych oraz kolegów, jak i żołnierzy. Podobnie jak większość kadry oficerskiej uczestniczył w życiu towarzyskim elity Władywostoku. Wesoły, muzykalny - był duszą towarzystwa. Sposobem bycia zwracał uwagę wielu panien.

Na jednym z balów poznał o dziewięć lat młodszą Rosjankę Wierę. Jej ojciec był bogatym kupcem II gildii, m.in. właścicielem sklepu z damską odzieżą „A la Parisienne”, znajdującego się na parterze najbardziej reprezentacyjnego i nowoczesnego jak na tamte czasy budynku Władywostoku - kompleksu „Złoty Róg”. Prowadził też interesy w japońskim Nagasaki.
O rękę bogatej panny starało się wielu kandydatów, ta jednak wybrała Stanisława, w którym zakochała się od pierwszego wejrzenia.

Miłość była wzajemna i marzenie Wiery się urzeczywistniło. Pobrali się 8 stycznia następnego roku w Posjet. Z zachowanego menu weselnego wiadomo, że gościom serwowano: rybę faszerowaną, cielęcinę z pieczarkami i groszkiem, gęś z jabłkiem oraz lody.
Stanisław złożył dymisję z wojska i za namową teścia podjął znacznie korzystniejszą ze względów materialnych pracę w kancelarii generał-gubernatora Kraju Przymorskiego we Władywostoku.

Przed młodym człowiekiem otworzyła się droga do szybkiego awansu. Delegowano go do pracy w różnych miejscowościach, między innymi, do położonego przy Północnej Drodze Morskiej Nowo - Marińska w okręgu Anadyrskim, gdzie od początku 1897 r. był pomocnikiem naczelnika powiatu, następnie od 1 czerwca 1898 r. do Ochocka.

Kolejną pracę, na stanowisku tymczasowego naczelnika powiatu, podjął od 8 listopada 1901 r.12 na Wyspach Komandorskich położonych na Morzu Beringa, znajdujących się w odległości około 175 km. na wschód od Kamczatki.

Wyspy oddzielają Morze Beringa od Pacyfiku. Panuje tu specyficzny morski klimat, z dużą ilością dni deszczowych i niewielką słonecznych. Być może dlatego zdecydował, że rodzina zamieszkała w Pietropawłowsku na Kamczatce, a on w Nikolskoje, na wyspie Beringa.

Swojej aktywności Stanisław nie ograniczał jedynie do obowiązków urzędniczych. Był zafascynowany bogactwem fauny żyjącej w Morzu Beringa otaczającego Wyspy Komandorskie. Wody zamieszkałe były przez wiele gatunków zwierząt: wieloryby, delfiny, foki, niedźwiedzie morskie czy wydry morskie. Ciekaw świata postanowił w wolnym czasie zająć się pracą badawczą.

Efektem jego badań była rozprawa opublikowana w 1907 roku w X tomie „Zapisków” przez Towarzystwo Naukowe Kraju Amurskiego.

Na wyspach Komandorskich Stanisław Lech pracował do końca 1904 roku. Dał się poznać jako dobry organizator, który stawiał przed sobą kolejne ambitne zadania.

Pozytywna ocena jego pracy spowodowała, że gubernator powierzył mu od 1 stycznia 1905 roku stanowisko naczelnika powiatu w Pietropawłowsku na Kamczatce.
Obejmując ten urząd nie przypuszczał chyba, że będzie go piastował przez 12 lat.
(…)
Lech przywiązywał dużą wagę do spraw związanych z opieką zdrowotną. Wszelkimi sposobami dążył do zdobycia środków na rozwiązanie problemów niewielkiej kolonii chorych na trąd. Ludzie ci pozbawieni byli właściwej opieki, mieszkali w fatalnych warunkach. Dzięki osobistym koneksjom Stanisław zdobył środki na budowę trzech domów dla chorych, czym zapewnił im dobrą opiekę. Brał też udział w akcjach charytatywnych.

Wykazywał też dużo inicjatywy w tworzeniu organów sądowych, w efekcie czego w Pietropawłowsku utworzono sąd okręgowy.
Utrwalany przez rodzinę wizerunek Stanisława Lecha jako osoby wrażliwej i chętnej do udzielania pomocy innym można by uznać za nieobiektywny, gdyby nie opinie innych ówcześnie żyjących obok niego ludzi.

Wzmianki o Stanisławie Lechu znajdują się w różnych publikacjach i pamiętnikach, gdzie przedstawiany był jako osoba zupełnie niepodobna do innych carskich urzędników.

Został zabity prawdopodobnie wraz z całą rodziną w 1920 roku w Nikołajewsku nad Amurem. przez bandy bolszewików.
Z przekazów rodzinnych wiadomo, że zginęli na zatopionym statku na Amurze. Stanisław w dniu śmierci miał zaledwie 48 lat.

Jego nazwisko nie zniknęło z kart historii Rosji. W 2011 r. w wydawnictwie muzeum w Pietropawłowsku zamieszczono artykuł poświęcony jego życiu, a na stałej wystawie w tymże muzeum znajduje się jego portret.

od 7 lat
Wideo

NATO na Ukrainie

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na echodnia.eu Echo Dnia Radomskie