[galeria_glowna]
Bazylea leży w zakolu Renu na styku trzech państw: Szwajcarii, Niemiec i Francji. Granica z Francją jest, ale tak jakby jej nie było. Zachowały się dawne budki, tablice, nie ma jednak żadnych szlabanów i kontroli. Ale łatwo można poznać, że jest się już w Szwajcarii. Świadczą o tym umieszczane w wielu miejscach charakterystyczne czerwone flagi z białym krzyżem no i ceny. Zamiast w euro płaci się we frankach i to płaci znacznie więcej niż we Francji.
Samochód najlepiej pozostawić na obrzeżach, bo im bliżej centrum miasta, tym trudniej z parkowaniem. Zresztą leżąca na lewym brzegu Renu starówka jest i tak zamknięta dla aut. Podobnie jak i most, który spina oba brzegi rzeki dzielącej miasto na Małą i Wielką Bazyleę.
Najpierw postanawiamy obejrzeć Małą Bazyleę. Jest gorąco, nawet bardzo gorąco, gdy więc idąc mostem widzimy kąpielisko nad Renem, zaraz się tam kierujemy. Nabrzeże jest szczelne wypełnione ludźmi w strojach kąpielowych, atmosfera niczym nad morzem. Tyle, że zamiast fal jest bystry nurt krystalicznie czystego Renu.
Ulubioną rozrywką kąpiących się jest płynięcie z biegiem rzeki z przymocowanym do ciała za pomocą liny pływakiem. Ratowników nie widać, widać natomiast uliczne bary serwujące obficie piwo i ludzi, którzy skwapliwie z tego korzystają. Szok to może za dużo powiedziane, ale zdziwienie na pewno. Od razu nasuwa się porównanie z Warszawa i z Wisłą.
- Nawet po wypiciu gorzały nikt się u nas nie wykąpie - komentujemy.
NA WZGÓRZU
Ochłodzeni wodą wracamy do Wielkie Bazylei, gdzie znajdują się najcenniejsze zabytki szczycącego się długą historią miasta. Pierwsza udokumentowana wzmianka nazwy miejscowości Basilia pochodzi z 374 roku, ale już w 500 roku przed nasz erą było tu osiedlone celtyckie plemię Rauryków.
W 44 roku Rzymianie założyli około 10 kilometrów w górę Renu miasto Augusta Raurica, czego śladem są archeologiczne wykopaliska i najlepiej zachowany antyczny amfiteatr na północ od Alp.
W samej Bazylei najcenniejszym zabytkiem jest znajdująca się na Wzgórzu Klasztornym katedra. Uliczki stromo pną się do góry, w końcu dochodzimy do ogromnej świątyni. Została wzniesiona z rozkazu cesarza Henryka II i cesarzowej Kunegundy i konsekrowana w 1019 roku. Budowano ja jednak znacznie dłużej, aż do XVIII wielu. Nic dziwnego, że łączy w sobie styl romański i gotycki. Wysokie wieże noszą imiona Świętego Marcina i Świętego Jana, a dach pokrywają powleczone kolorowym szkliwem dachówki.
Samo wnętrze, za wyjątkiem bocznej kaplicy - jest bardzo skromnie wyposażone, ale i tu można spotkać się z ciekawostką - w XVI wieku kazania w katedrze wygłaszał Jan Kalwin. W północnej nawie jest miejsce, gdzie ponoć zasiadał w czasie nabożeństw.
MUZEA
Na Wzgórze Klasztorne warto się wspiąć nie tylko ze względu na świątynię. Roztacza się stąd wspaniały widok na Ren i miasto. Siedzieć tam można godzinami, warto jednak pamiętać, że w Bazylei jest jeszcze piękny Ratusz, największy w Szwajcarii ogród zoologiczny, no i przede wszystkim ponad 30 muzeów i galerii. Najbardziej znane - Kunstmuzeum - jest najstarszym muzeum sztuki w Europie i posiada najpełniejszą kolekcję obrazów Hansa Holbeina. W Bazylei odbywają się także Art Basel - najbardziej prestiżowe, międzynarodowe targi sztuki, na które przybywa każdego roku około 50 tysięcy artystów i kolekcjonerów. Tę atrakcję pozostawiamy sobie na przyszłość.
WIEŻE ZURYCHU
Przed nami kolejny cel - leżący nad Jeziorem Zuryskim oraz rzekami Limmat i Sihl, Zurych. Największe miasto i główny ośrodek gospodarczy Szwajcarii. W miejscowym dialekcie miasto nazywane jest Züri, rzymianie zakładając tu posterunek celny nazywali go "Turicum". Miejsce to, dziś noszące nazwę Lindenhof, stanowi geograficzny środek miasta.
Najbardziej rzucają się w oczy strzeliste wieże Grossmünster - jednego z najstarszych kościołów w Zurychu. Każda z nich zwieńczona została nietypową, dobudowaną w XVII wieku, kopułą, sprawiając dzięki temu trochę abstrakcyjne wrażenie
Kościół słynie nie tylko z wież. Przede wszystkim z tego, że w nim rodziła się w XVI wieku w niemieckojęzycznej Szwajcarii reformacja.
Pewnie dlatego wnętrze trójnawowej świątyni jest więcej niż skromne, jego główną atrakcją są współczesne organy a ozdobą - nowoczesne okna witrażowe projektu Alberta Giacomettiego.
KĄPIELISKO
Żeby zobaczyć witraże wykonane według projektu Marca Chagalla, trzeba przejść przez most i udać się do innego kościoła - Fraumunster. Wznosi się on na zachodnim brzegu Limmat, na miejscu dawnego konwentu założonego w 853 roku. Obecna budowla pochodzi z XIII wieku, najstarszą świątynią w Zurychu jest jednak Sankt Peterskirche z XIII-wieczną dzwonnicą. Imponuje ona jednym z największych zegarów w Europie o średnicy 8,7 metra.
Zurych to miasto banków i finansjery i nic dziwnego, że pomimo upału na każdym kroku spotyka się kobiety w żakietach i mężczyzn w garniturach, niosących w rękach eleganckie teczki czy laptopy. Ktoś, kto chce poszaleć w sklepach może udać się na deptak Bahnhofstrasse z butikami światowej sławy projektantów, luksusowymi domami towarowymi, galeriami i antykwariatami.
Warunek - trzeba mieć bardzo dużo pieniędzy. Mając mniej pieniędzy - warto zafundować sobie szwajcarską czekoladę. Bezpłatne są natomiast skoki z 10 metrowej wieży do Jeziora Zuryskiego, albo z położonego tuż obok mostu. Chętnych nie brakuje, wśród tych, którzy decydują się na lot do wody są i prawdziwi akrobaci wykonujący skomplikowane ewolucje i majtający nogami w powietrzu, walczący o życie amatorzy. Brakuje im techniki, ale nie brakuje odwagi. Nad bezpieczeństwem wszystkich czuwają ratownicy, a komu nie w głowie skoki, po prostu pływa sobie obok łabędzi.
Dopiero teraz dowiadujemy się, że Zurych jest miastem z największą liczbą kąpielisk na świecie, z których aż 18 znajduje się na świeżym powietrzu. Już wiemy, że jadąc do Szwajcarii trzeba zabrać ze sobą nie tylko buty do górskich wędrówek, ale też i kąpielówki.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?