Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Adam Małysz dla "Echa Dnia": Adrenalina jest cały czas

Gerard Stańczyk
Adam Małysz dla "Echa Dnia": W sportach motorowych adrenalina jest przez cały czas.
Adam Małysz dla "Echa Dnia": W sportach motorowych adrenalina jest przez cały czas. Gerard Stańczyk
Były znakomity skoczek narciarski, Adam Małysz, bierze udział w rozgrywanym w naszym regionie rajdzie "Baja Carpathia", który w piątek wystartował w Stalowej Woli.

Gerard Stańczyk: * Jak porównałby pan poziom adrenaliny w skokach narciarskich i rajdach samochodowych?

Adam Małysz: - To często zadawane pytane. Trudno jest porównać obie dyscypliny. W skokach adrenalina była bardzo duża, ale tylko przez okres paru sekund . W sportach motorowych adrenalina jest przez cały czas, na pewno jest jej więcej.

* Dlaczego właśnie rajdy? Czy od dawna było to pana marzeniem, planował pan to po zakończeniu kariery narciarskiej?

- Kwestia była taka, że od dosyć dawna interesowałem się sportami motorowymi. Od 5 - 6 lat miałem jeepa wranglera zrobionego pod off - road, z wyciągarkami. I tak się trochę tym bawiłem. Ale z uwagi na skoki nie miałem na to dużo czasu. Po zakończeniu kariery dostałem propozycję startów i skorzystałem z niej.

* Zaliczył pan udany debiut w rajdzie Paryż - Dakar (38. miejsce), w kolejnym będzie jeszcze lepiej?

- Na pewno chciałoby się pojechać lepiej. To był bardzo dobry debiut, jechaliśmy ostrożnie, z głową. Ja miałem przeżyć przygodę. Nie jechaliśmy maksymalnie szybko. Oszczędzaliśmy samochód, nie mieliśmy dużo części ze sobą. Moje umiejętności są jeszcze dalece za małe, cały czas się uczę, cały czas się szkolę. Miałem za zadanie przejechać kilka tysięcy kilometrów i to zrobiłem.

* Czy odwiedził pan w przeszłości nasz region, Stalową Wolę?

- To pierwsza moja wizyta tutaj. Raz tylko przejeżdżałem przez Rzeszów w drodze na Ukrainę. I jako dziecko byłem na wycieczce szkolnej w Bieszczadach, ale niewiele z tego już pamiętam.

* Czy nie myśli pan o funkcji prezesa Polskiego Związku Narciarskiego lub trenera kadry polskich skoczków w przyszłości?

- Nie, w tym momencie zupełnie o tym nie myślę.

* Czy żona nie ma nic przeciwko pana startom w rajdach?

- Na początku było ciężko. To było przejście z jednego sportu do drugiego, też bardzo niebezpiecznego. Na pewno przejechanie Dakaru dużo dało, żona zobaczyła, że dałem radę i że ten sport to całe moje życie. Poza tym sama startowała w tygodniowym rajdzie Maroco Challenge. Przekonała się, że jest to niebezpieczne, ale to też wielka przygoda. To był jej pierwszy raz. Córka jechała z nią na pokładzie. Doskonale sobie poradziły. Większy stres niż ona to ja wtedy miałem…

* A czy nie ciągnie pana nadal na skocznię?

- Były takie momenty w zimie, że mnie trochę ciągnęło. Ale moja decyzja była bardzo dobrą decyzją, podjętą w odpowiednim momencie. Nie mam z tego powodu poczucia żalu. Ja swoje zrobiłem, w tym momencie mogę pomóc innym.

* Czy ogląda pan piłkarskie mistrzostwa Europy i obstawiał finał Włochy - Hiszpania?

- Oglądam, chyba tylko jeden mecz opuściłem. Po odpadnięciu Polski kibicowałem bardzo Niemcom, bo jest tam kilku Polaków, wielu naszych gra w Bundeslidze. Taka nutka patriotyczna mi się włączała. Trudno mi powiedzieć, komu będę kibicował. Córka na pewno Hiszpanii. Bardzo mi się podobała gra Włochów. Nie byli faworytami, a pokonali Niemców i inne drużyny. Hiszpanie jakby nie było są mistrzami świata i Europy i będą chcieli zdobyć tytuł po raz kolejny. Mam jednak nadzieję, że Włosi trochę im w tym przeszkodzą.

* Czyli jednak Włosi?

- Z taką lekką nutką obstawiałbym Włochów…

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na echodnia.eu Echo Dnia Podkarpackie