Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Amerykański strażak pierwszy pożar gasił w Krzeszowie

Redakcja
Kilka dni temu Ali Hawana, strażak z Nowego Jorku był w krzeszowskiej szkole i opowiadał młodzieży o zawodzie amerykańskiego strażaka. Gratulował też młodzieżowej drużynie strażaków zajęcia czwartego miejsca w Mistrzostwach Polski.
Kilka dni temu Ali Hawana, strażak z Nowego Jorku był w krzeszowskiej szkole i opowiadał młodzieży o zawodzie amerykańskiego strażaka. Gratulował też młodzieżowej drużynie strażaków zajęcia czwartego miejsca w Mistrzostwach Polski. S. Czwal
Ali Hawana pierwszy pożar gasił w Krzeszowie, gdzie przyjeżdżał na wakacje. Teraz ratuje życie mieszkańcom Nowego Jorku.

Przed kilkunastoma laty, będąc trzynastoletnim chłopakiem gasił swój pierwszy pożar w krzeszowskich lasach. Teraz jest jednym z 12 tysięcy strażaków, którzy dbają o bezpieczeństwo Nowego Jorku.

WAKACYJNA MIŁOŚĆ

Ali urodził się w Stanach Zjednoczonych. Jego mamą jest Elżbieta, która pochodzi z Krzeszowa. Ali po raz pierwszy zobaczył Polskę w roku 1990, miał wtedy osiem lat. Do ojczyzny swojej mamy przyjechał wraz z ciocią, na wakacje. Wtedy właśnie nauczył się języka polskiego. Jego wujek był strażakiem. To on pokazał mu gaśnicę i strażacki samochód. Mógł też usiąść za jego kierownicą. Nie raz słuchał historie o gaszeniu pożarów i bohaterskich czynach krzeszowskiej Ochotniczej Straży Pożarnej.

- W Stanach mieszkaliśmy naprzeciwko remizy strażackiej i bardzo często widziałem jak strażacy wyjeżdżali do akcji - wspomina Ali Hawana. - Tam wszystko było trochę obce, a w Krzeszowie mogłem tego wszystkiego dotknąć. Wszystko pokazywał i opowiadał mi wujek. To miało całkiem inny wymiar. Aż chciało się przyjeżdżać do Polski na wakacje. To było jak nagroda za dobre sprawowanie.

PIERWSZY POŻAR

- Miałem wtedy 13 lat i oczywiście było to podczas wakacji w Krzeszowie - wspomina Ali. - Pamiętam, że kilkanaście kilometrów od Krzeszowa zapaliły się śmieci w lesie. Do gaszenia pojechał kilku młodych chłopaków, wśród nich byłem także i ja. To były emocje i radość, że udało się ugasić pierwszy pożar. Wtedy już wiedziałem, że zostanę strażakiem.

Pierwsze tajniki strażackiego kunsztu pokazywał mu wujek Janek. On także zabierał go na obozy dla młodych strażaków.

- Od samego początku bardzo interesował się gaszeniem pożarów - wspomina Jan Pac, szef Ochotniczej Straży Pożarnej z Krzeszowa. - Praktycznie podczas wakacji żył tym, co się działo w remizie. Był wysportowany, silny i należał do tych bardziej odważniejszych chłopców. To niebezpieczny zawód, ale postanowił, że będzie strażakiem i mu się to udało.

DŁUGA DROGA

Po ukończeniu szkoły średniej postanowił nie iść na studia tylko zostać strażakiem. W roku 2002 w mediach pojawiły się reklamy o naborze w zawodzie strażaka. Takie egzaminy prowadzone są co cztery lata. Na początek musiał się wykazać wiedzą z zakresu fizyki oraz podstaw udzielania pierwszej pomocy oraz podstaw gaszenia pożarów. W roku 2003 podszedł do egzaminu fizycznego. W sumie na kilkadziesiąt tysięcy chętnych uplasował się na 5001 pozycji. W pierwszym naborze nie udało mu się zakwalifikować. W ubiegłym roku nadeszła upragniona wiadomość. Musiał złożyć mnóstwo dokumentów, ale strażacka szkółka byłą coraz bliżej niego.

- Sprawdzali nas bardzo dokładnie - wspomina Ali. - Mieliśmy robione testy na obecność alkoholu i narkotyków. Pobrano od nas również odciski i sprawdzano czy nie popełniliśmy przestępstw. W końcu zakwalifikowano mnie do strażackiej akademii. Zajęcia rozpoczęły się w styczniu i trwały przez 23 tygodnie. Uczyliśmy się bardzo wielu rzeczy, począwszy od gaszenia pożarów, poprzez ratownictwo medyczne czy obsługę sprzętu. Bardzo dużo uwagi wykładowcy przywiązywali wagi do ćwiczeń fizycznych.

NA DRABINIE

Ali akademię ukończył 30 czerwca i został skierowany do jednej z komend na terenie Nowego Jorku.

- Mamy samochód z drabiną oznaczony numerem 128 i mamy siedzibę na Brooklynie przy Queens - dodaje 26 letni Ali. - Z tego co wiem w samym Nowym Jorku jest ponad 12 tysięcy strażaków, a wśród nich i ja. Jest to miasto z największą liczbą strażaków. Zawód strażaka w Ameryce cieszy się bardzo dużym prestiżem. Ja ma za sobą udział w trzech akcjach. Jak do tej pory wszystkie pożary działy się w kuchni. Podczas pierwszego ktoś zapomniał zdjąć obiad z kuchni, innym razem pożar zaczął się od zwarcia instalacji elektrycznej. To ciężki i odpowiedzialny zawód, ale jestem dumny z tego, że jestem strażakiem w Nowym Jorku.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na echodnia.eu Echo Dnia Podkarpackie