[galeria_glowna]
Czwartkowy wernisaż przypominał bardziej rodzinne spotkanie, aniżeli tradycyjny wernisaż. Na spotkanie przyszli głównie najbliżsi i przyjaciele, wśród których prym wiodła 2,5 letnia wnuczka Marysia. Postać autora prac przybliżyła Stanisława Mazur, dyrektor biblioteki. - W fotografii bawię się kształtem, barwą, światłem tworząc często odrealnione obrazy - przeczytała to, co o sobie napisał autor, dyrektor Mazur. - Prowadzę wewnętrzny dialog z samym sobą To odnajdywanie siebie w świecie przemocy strachu, biedy i obłudy. To lęk przed nieuchronnym mijaniem czasu naszego życia.
Jan Chmielowiec podzielił swoją ekspozycję na dwie części. - Pokazałem dwa tematy, które mnie najbardziej interesują - mówił autor. - To część porterowa, którą nazwałem biesy. To bardzo interesujący ludzie, których znam osobiście. To pracownicy bieszczadzkich retorów, gdzie wypalany jest węgiel drzewny, z którymi przyjaźnię się. Patrząc na nich, ktoś mógłby śmiało powiedzieć, że kojarzą im się z zakapiorami, albo jak to się u nas mówi z menelami. Nie. To bardzo wartościowi ludzie, którzy często wybierają życie w Bieszczadach z wyboru. To ludzie, dla których białe jest białe, a czarne czarne. To ludzie, którzy jeśli tylko obdarzą kogoś zaufaniem, podzielą się ostatnią kromką chleba.
Drugą część ekspozycji stanowi grafika intuicyjna. To kilkanaście prac, jakie powstały pod wpływem codziennych spostrzeżeń autora i obserwacji najbliższego otoczenia.
Wystawa prezentowana będzie do 15 kwietnia w sali odczytowej Miejskiej Biblioteki Publicznej przy ulicy Szerokiej w Tarnobrzegu.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?