MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Awantura po meczu Siarki

Piotr Szpak
Koszykarze Siarki Tarnobrzeg (z piłką Łukasz Grzegorzewski) oraz Znicza Jarosław stworzyli interesujące widowisko, do którego poziomem nie dostroili się arbitrzy.
Koszykarze Siarki Tarnobrzeg (z piłką Łukasz Grzegorzewski) oraz Znicza Jarosław stworzyli interesujące widowisko, do którego poziomem nie dostroili się arbitrzy. M. Radzimowski
W Tarnobrzegu sędziowie podejmowali dziwne decyzje, a komisarz twierdził, że nic nie może zrobić...

Nerwowo było podczas i po meczu pierwszoligowych koszykarzy Siarki Tarnobrzeg ze Zniczem Jarosław. Wszystkiemu winni beznadziejnie chwilami prowadzący mecz sędziowie.

Gospodarze przegrali 84:86, ale obwinianie arbitrów za porażkę byłoby nieporozumieniem. Co więcej, gdyby nie rozjemcy "Siarkowcy" mogliby przegrać pierwszą połowę dość wyraźnie.

GWIZDALI POD SIARKĘ

W pierwszej kwarcie trzech sędziów podjęło wiele kontrowersyjnych decyzji, w większości krzywdzących ekipę gości. Celował w tym szczególnie kielecki arbiter Andrzej Bartocha. Nic dziwnego, że zawodnicy i trener gości kilkakrotnie łapali się za głowy i wyrażali swoją dezaprobatę dla poczynań arbitrów. Po przerwie było już sprawiedliwie. Sędziowie starali się gwizdać to, co było na boisko, ale kilka razy ewidentnie pomogli przyjezdnym. Być może rozjemcy chcieli zmazać "plamę", jaką dali w dwóch pierwszych kwartach.

KŁOPOTY Z ZEGAREM

Na nerwową atmosferę spory wpływ miały awarie zegara na tablicy świetlnej. Następowały one w chwilach, kiedy rozpoczynała się ostatnia minuta poszczególnych kwart. Ale sędziwie stolikowi uporali się z tym. Po meczu było bardzo nerwowo. Trener Siarki Zbigniew Pyszniak miał uzasadnione pretensje do komisarza zawodów, że ten nie reagował na to co wyprawiali sędziowie.

- Ja nic nie mogę - rzucił w stronę szkoleniowca Siarki. Pyszniak tego nie wytrzymał. W donośnych słowach, ale nie przekraczając granicy dobrego smaku, zapytał komisarza po co on jest na meczu, skoro nic nie może.

STAŁ JAK WRYTY

Komisarz Ryszard Trojanowski stał jak wryty, był zaskoczony odważną postawą trenera, wszak komisarze uważają się za osoby nietykalne, którym nie wolno zwrócić słowa. Pyszniak się na to odważył.

- To nie wy jesteście dla nas, tylko my dla was - zakończył trener, po czym zrezygnowany poszedł do szatni. Komisarza meczu poprosiliśmy o zdanie na temat pracy arbitrów. Niestety, to co w piłce nożnej jest już jawne, w koszykówce nadal jest tajne. To rodzi różnego rodzaju domysły. Ci z kibiców, którzy regularnie chodzą na mecze koszykówki, widzą, że poziom sędziowania pozostawia wiele do życzenia.

POUFNA OCENA

- Ocena pracy arbitra jest poufna i zostaje między mną i sędziami. Pracę oceniam zazwyczaj kilkanaście minut po spotkaniu, kiedy emocje już opadną i można dokonać analizy. Prawda jest taka, że gdyby nie awaria zegara na tablicy, nerwowych sytuacji byłoby mniej. Wszystko to, co się tu dziś wydarzyło, opiszę w protokole z meczu - powiedział nam Ryszard Trojanowski, komisarz z Krakowa.

Od kilku lat mecze pierwszej ligi prowadzi trzech sędziów, obecny jest także komisarz. Dla klubu to wydatek rzędu od kilkuset do ponad tysiąca złotych za jedno spotkanie. Klub ma płacić i nie pytać, a jak widać, komisarz nic nie może...

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na echodnia.eu Echo Dnia Podkarpackie