MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Bandyci zajęli bank

Krzysztof ZIELIŃSKI
W pięć minut po sygnale o napadzie policja odcięła teren wokół banku i usunęła przechodniów
W pięć minut po sygnale o napadzie policja odcięła teren wokół banku i usunęła przechodniów K. Zieliński

Dramatyczne sceny w centrum Rzeszowa. Trzej zamaskowani bandyci zajęli wczoraj budynek rzeszowskiego oddziału Narodowego Banku Polskiego. Jako zakładników zatrzymali 40 pracowników i klientów banku. Jednemu z nich przestrzelili nogę. Po trwających blisko dwie godziny pertraktacjach policja podstawiła im auto z pełnym bakiem. Kiedy napastnicy odjeżdżali, obezwładnili ich antyterroryści. Rannych nie było. Mieszkańcy w szoku - na szczęście to tylko ćwiczenia. Po serii napadów na konwoje i banki w Polsce zarządzono sprawdzanie umiejętności policji.

Godzina 13, mieszkańcy leniwie przechadzają się spacerują po rzeszowskim deptaku, skąpanym w słońcu. Nagle przed wejście do oddziału NBP podjeżdża auto. Wysiadają trzej zamaskowani i uzbrojeni mężczyźni. Wpadają do budynku, obezwładniają ochronę. Udaje się jednak uruchomić alarm, przestraszony kierowca ucieka. Kilka minut później policja blokuje cały plac i najbliższe ulice. Ewakuowani są mieszkańcy sąsiednich kamienic. Całość odgradzają taśmy ustawione w poprzek ulic auta policyjne. Pasaż wypełniają ludzie w niebieskich mundurach, kamizelkach kuloodpornych i z długą bronią, gotową do strzału.

Sytuacja pod kontrolą

Podinspektor Wiesław Dybaś, rzecznik prasowy Komendy Wojewódzkiej Policji mówi dziennikarzom: - Bandyci wzięli zakładników, już jedzie grupa negocjacyjna.

Pierwszy wypuszczony zakładnik - ochraniarz banku. Jego wyjściu towarzyszy kanonada z broni. Dziesiątki ludzi, którzy utrudniają pracę policji uciekają w popłochu.

Przyjazdowi antyterrorystów towarzyszy grupa negocjatorów. Od razu nawiązują kontakt z bandytami. Na dachach okolicznych kamienic zajmują stanowiska snajperzy. Czas się dłuży, ale maleje grupa zakładników. Napastnicy uwalniają kobiety i osoby starsze. Skarżą się na brutalne traktowanie przez terrorystów. O 14.30 odcięto media: prąd, gaz i wodę. Bandyci wypuszczają jeszcze jednego zakładnika, ale dla wzmocnienia rangi swoich żądań strzelają mu w nogę. Człowiek czołga się najbliższego policjanta, a ten pomaga dostać się mu do karetki.

Wreszcie policja spełnia główne żądanie napastników. Pod bank podjeżdża auto, a kierowca zostawia je z włączonym silnikiem. W minutę później trójka bandytów wyskakuje z budynku i wsiada do "opla". W tym samym momencie wybuchają hukowe granaty i na placyku przed bankiem robi się szaro od dymu i czarno od mundurów antyterrorystów. Błyskawicznie wywlekają zamaskowanych mężczyzn i obezwładniają. Kopniakami odrzucają ich broń i zakładają kajdanki. W ciągu 30 sekund akcja jest zakończona. Zostaje przeszukanie budynku.

- To nie są ćwiczenia - zapewnia jeszcze podinspektor Dybaś. - To symulowany napad na bank.

Musimy się przetestować

Okazuje się, że te dramatycznie wyglądające sceny to jednak na szczęście ćwiczenia. Po serii napadów na konwoje i banki w Polsce zarządzono sprawdzanie umiejętności i współgranie sił policyjnych.

Wczorajsze ćwiczenia były jednymi z wielu przygotowywanymi w Polsce. W sumie brało w nich udział blisko 40 policjantów, straż pożarna i pogotowie ratunkowe. To była symulacja, ale tak sugestywna, że wielu mieszkańców dzwoniło do radia i telewizji, informując o napadzie na bank w Rzeszowie. A kanonady wystrzałów i detonację granatów słychać było w całym centrum miasta.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na echodnia.eu Echo Dnia Podkarpackie