Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Będzie bojkot dwóch największych firm paliwowych?

Paweł WIĘCEK
Takie ceny były wczoraj na stacji paliw BP przy alei Solidarności w Kielcach. Do cyfry "5” musimy się przyzwyczaić - oceniają analitycy rynku.
Takie ceny były wczoraj na stacji paliw BP przy alei Solidarności w Kielcach. Do cyfry "5” musimy się przyzwyczaić - oceniają analitycy rynku. Dawid Łukasik
Kierowcy wzywają w Internecie do bojkotu dwóch największych firm paliwowych na polskim rynku. Akcja to odpowiedź na szalejące ostatnio ceny ropy i benzyny.

W Internecie krąży list. Jego autorzy apelują, by nie kupować paliw na stacjach BP i Statoil. Ich zdaniem może to doprowadzić do obniżki cen na innych stacjach. Eksperci rynku paliw wyjaśniają, czemu akcja nie ma sensu.
Kilka dni temu cena za jeden litr oleju napędowego i benzyny przekroczyła magiczną granicę 5 złotych. I raczej nic nie wskazuje na to, żeby w kilkumiesięcznej perspektywie mogła spaść na niższy poziom.

ŁAŃCUSZEK BOJKOTU

Jednak zdaniem autorów internetowego listu istnieje taka szansa. Jest jeden warunek: kierowcy zaprzestaną tankować na stacjach BP i Statoil. Korespondencja trafia na prywatne konta e-mailowe internautów na zasadzie łańcuszka świętego Antoniego.

"Do końca bieżącego roku nie kupujmy żadnych paliw od dwóch największych firm paliwowych: BP i Statoil. Jeśli nie będą sprzedawały paliwa, będą zmuszone do obniżenia ceny. Jeśli one obniżą ceny, inne firmy będą zmuszone do uczynienia tego samego. Ale aby osiągnąć efekt, musimy pozbawić te dwie firmy milionów klientów" - argumentują autorzy. Proszą, by wysłać wiadomość do 10 znajomych. I zapowiadają, że przerwą akcję, jeśli spadną ceny na stacjach benzynowych.

TO NIC NIE ZMIENI

Urszula Cieślak, ekspert rynku paliw z firmy Reflex w Łodzi, twierdzi, że ta akcja, podobnie jak inne tego typu, które miały miejsce w poprzednich latach, niczego nie zmieni. Ma to związek ze strukturą polskiego rynku paliw oraz mechanizmem ustalania cen detalicznych.

80 procent paliwa, które tankujemy na naszych stacjach, to towar produkowany przez dwa giganty: Orlen i Lotos. Import stanowi jedynie 20 procent. U tych dwóch producentów zaopatrują się wszystkie koncerny: i te polskie, i te zagraniczne, jak BP oraz Statoil. Na cenę, jaką płacimy za litr paliwa na stacji, składa się kilka czynników.

- W połowie jesteśmy uzależnieni od notowań paliw gotowych na giełdach europejskich oraz kursu dolara. W drugiej połowie nie mamy wpływu na poziom cen, bo tyle stanowi udział podatków i akcyz w cenie - wyjaśnia Urszula Cieślak.

Jej zdaniem rezygnacja przez kierowców z tankowania na stacjach określonych koncernów nie będzie mieć żadnego wpływu na ceny paliw. - Stacja, która zacznie sprzedawać więcej, będzie musiała odkupić paliwo z rynku. Ale wcale nie dostanie niższych cen, bo nikt taniej nie sprzeda. A może się zdarzyć i tak, że kupi paliwo od BP czy Statoil, bo one prowadzą sprzedaż hurtową - wyjaśnia Urszula Cieślak.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Materiał oryginalny: Będzie bojkot dwóch największych firm paliwowych? - Echo Dnia Świętokrzyskie

Wróć na echodnia.eu Echo Dnia Podkarpackie