Okoliczności śmierci chłopaka są dramatyczne. Nie mając prawa jazdy wsiadł w kupione alfa romeo i kiedy z czwórką przyjaciół pojechał do stacji paliw w Jamnicy, zahaczył lusterkiem o mercedesa. Zrobił rysę na lakierze i odjechał.
Za kierownicą mercedesa siedziała kobieta, której rodzina mieszka w Kotowej Woli. Poinformowała o zdarzeniu męża, a ten, z innymi członkami rodziny, zrobił pogoń za chłopakiem.
Jak wynika z zeznań rodziny, goniący chłopaka mężczyźni dopadli go na podwórzu rodzinnego domu. Tam - zeznawali świadkowie - mężczyźni dotkliwie pobili go.
Jak twierdzi matka, krzyczeli do jej syna, że "zgnije w więzieniu". Szukali go z latarkami, po tym jak nagle wywinął się i uciekł. Wkrótce matka znalazła syna wiszącego na drzewie za stodołą.
- Przesłuchani już zostali wszyscy świadkowie - powiedział nam szef stalowowolskiej prokuratury Bogdan Gunia.
Prokuratura oczekuje jeszcze tylko na opinię biegłego psychologa, który ma ocenić wiarygodność zeznań siostry ofiary. W obecności matki ofiary ma składać wyjaśnienia także biegły lekarz sądowy, który przeprowadził sekcję zwłok.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?