Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Bogdan Wenta po meczu z Czechami: - Trochę szczęścia, trochę wariactwa

Z Innsbrucku Paweł KOTWICA [email protected]
Tak cieszyli się nasi szczypiorniści po wygranej z Czechami.
Tak cieszyli się nasi szczypiorniści po wygranej z Czechami. fot. Paweł Kotwica
- Rozmawialiśmy w szatni o tym, że jeśli wygramy z Czechami, to Hiszpanie już nas nie dogonią, bo wygraliśmy z nimi, i wtedy mecz z Francją będzie już trochę na luzie. Teraz kalkulowanie, na kogo wpadniemy w półfinale, jest bez znaczenia - mówił po meczu Polska - Czechy na mistrzostwach Europy piłkarzy ręcznych, trener Bogdan Wenta. W dramatycznych okolicznościach "biało-czerwoni" wygrali 35:34 i zapewnili sobie awans do półfinału.

Wenta rozmawiał z polskimi dziennikarzami spocony jak mysz. - Trochę się dzisiaj nabiegałem - śmiał się, kiedy emocje, znów na meczu naszej reprezentacji ogromne, już trochę opadły. - Były zawałowe sceny. Splot przypadków, trochę szczęścia i wariactwa w tym było. Ale cały ten turniej jest karuzelą wrażeń - dodał.

"NIEMCY" DAŁY SZCZĘŚCIE

- To nie był łatwy mecz. I na pewno nie ładny. W pierwszej połowie słabo wypadliśmy w obronie. Druga już była pod tym względem lepsza. I mamy taką sytuację, że "Kaczka" (Mariusz Jurkiewicz - przyp. red.) przechwytuje piłkę i rzuca bramkę, potem poszły dobre akcje ze skrzydła, Jachlewski widzi, że Rosiński jest wolny, Kuchczyński nie rzuca z czystej pozycji i mamy "Rosę", który trafia w poprzeczkę... I wszystko się łamie, bo potem idzie seria błędów rozgrywających, Czesi nic nie robią, a dostają piłkę w ręce i rzucają. Miałem wrażenie, że niektórzy bali się wziąć odpowiedzialność. Krzysiu (Lijewski - red.) wziął na siebie skończenie zagrywki, którą my nazywamy "Niemcy" i to nam dało szczęście.

- Oczywiście dobry występ Sławka Szmala, który jednak sam się przyznał do kilku wpuszczonych z własnej winy piłek. Może to był też mały błąd obrony, ale Sławek brał to na swoją czapkę. I dobry mecz zagrał "Jacha" (Bartłomiej Jaszka). Karol Bielecki zaczął bardzo dobrze, potem dał podanie w ręce, ale każdy miał takie momenty.

- Czesi grali spokojnie, trochę nas usypiali. Ale to, co mówiliśmy przed meczem sprawdziło się - Jicha (najlepszy strzelec mistrzostw Europy) w najważniejszych momentach końcówki oddał nam piłki. Dlatego od początku było ustalone, że go nie kryjemy. Potem widać, że był zmęczony.

DZIWNY BYŁ TEN MECZ

- Teraz ciężar trochę z nas zszedł. W szatni widać było po twarzach tych chłopaków, że oni muszą coś wygrać. Widać było odpowiedzialność, żeby nie powiedzieć strach. Ten sport jest szalony, trudno mi teraz przed mikrofonami analizować dokładnie ten mecz, musiałbym go ze trzy, cztery razy obejrzeć. Dziwne to było, wygrywasz trzema, masz szansę na cztery, a za moment przegrywasz jedną. Za chwilę znowu prowadzisz, znowu dwoma, masz szansę na trzy i znowu komplikujesz. W ostatniej akcji Michał (Jurecki) przypieprzył, bramkarz odbił, ale na szczęście piłka poszła za bramkę. I jeszcze większe szczęście, że "Jacha" ma tak dobry wyskok (Jaszka przerwał ostatnią kontrę Czechów, zbijając wysoko lecącą piłkę - red.).

CIĄGLE DAJEMY RADĘ

- Znów szacunek dla chłopaków za to, co zrobili, bo mimo błędów ciągle dajemy radę. Ale jeśli włożyliśmy w ten turniej tyle siły, tyle bólu, to chcemy, żeby zakończenie było jak najlepsze. I podziękujcie kibicom, bo to się w pale nie mieści, co oni tu robią - rzucił na odchodnym Wenta.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Materiał oryginalny: Bogdan Wenta po meczu z Czechami: - Trochę szczęścia, trochę wariactwa - Echo Dnia Świętokrzyskie

Wróć na echodnia.eu Echo Dnia Podkarpackie