Na początku listopada Konsul Generalny Ukrainy w Lublinie Oleha Horbenki skierował do marszałka Podkarpacia apel, o udzielenie pomocy regionom Ukrainy, w celu przeciwdziałania epidemii wywołanej przez wirus A/H1N1. Podobny apel trafił do kilkunastu firm farmaceutycznych, producentów i dystrybutorów leków. W odpowiedzi na pismo marszałek Zygmunt Cholewiński, poprosił o przekazanie niezbędnych środków medycznych. Apel trafił na podatny grunt w Tarnobrzegu, którego dyrekcja zarządziła pełną mobilizacje i przygotowała transport. Do akcji przyłączyli się także dyrektorzy kilku innych szpitali, jak również dyrekcja rzeszowskiej Polfy.
INNE NAZEWNICTWO
Transport już miesiąc temu dotarł na Ukrainę. Jednak nie rozpakowane leki wciąż leżą w szpitalnej piwnicy w Haliczu. Antybiotyki i medykamenty wspomagające leczenie górnych dróg oddechowych nie są używane, a na oddziale reanimacji w Haliczu umierają kolejni chorzy. Mer rejonu halickiego wysłał pisma do ministerstwa w Kijowie. Dowiedział się, że leki nie mogą być przekazane, bo chodzi o nazwy leków. W Polsce obowiązuje inna nazwa, na Ukrainie inna. Tymczasem ich składy są takie same. By mogły zostać wydane, potrzeby jest podpis jednego urzędnika.
URZĘDNICY OBIECUJĄ
Sprawą zajęło się już polskie ministerstwo zdrowia, które zapewnia, że doprowadzi sprawę do końca. Interwencję obiecał także Zygmunt Cholewiński, który już dziś będzie kontaktował się z konsulem generalnym Ukrainy. - Kiedy przygotowaliśmy konwój leków dla Ukrainy, konsul bardzo dziękował nam za zrozumienie - mówi marszałek Cholewiński. - Nie wiedziałem, że leki leżą w piwnicy, a na przeszkodzie do ich przekazania placówkom medycznym, stopi biurokracja. Uważam, że temat należy jak najszybciej rozwiązać, dlatego podejmę dziś w tej sprawie interwencję.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?