Chiński LiuGong ponownie rozmawiał na temat kupna udziałów Huty Stalowa Wola

Chińczycy z LiuGong chcieli zapłacić jedynie jedną trzecią wartości spółki, wycenionej na 150 mln zł. A taka cena jest nie do przyjęcia dla tych, od których teraz zależy los zakładu w Stalowej Woli. Jak przeczytać można w biuletynie hutniczej "Solidarności" prezes Krzysztof Trofiniak stwierdził, że "nie ma noża na gardle, jeżeli chodzi o sprzedaż Oddziału I HSW za bezcen" (Oddział I to część spółki zajmująca się produkcją cywilną).

OSTATNIE WYRZECZENIA

- Jeżeli ma dojść do sprzedaży, to zasób gotówki powinien być godny, tak by zasilić i rozwinąć produkcję zbrojeniową na kilka lat - powiedział prezes na spotkaniu ze związkowcami. Z kolei związkowcy liczą, iż uda się wynegocjować z przyszłym inwestorem dobry pakiet osłon pracowniczych.

LiuGong ma się czego obawiać. Pojawiła się bowiem kolejna spółka z chińsko-amerykańskim kapitałem, zainteresowana przejęciem udziałów huty. To Shandong Linyi Construction Machinery Co. Ltd, członek grupy Volvo. Może sprawić, że LiuGong potraktuje poważniej wartość huty.

Prezes ma nadzieję, że obecny kwartał jest ostatnim kwartałem wyrzeczeń pracowniczych, kiedy zatrudnienie ograniczono do czterech dni w tygodniu, za czym poszła mniejsza płaca. Jak przytacza słowa prezesa biuletyn związkowcy, osiągany obecnie wynik finansowy, to oznaka, że dzieje się coraz lepiej. Duży wpływ na poprawę sytuacji ekonomicznej zakładu ma produkcja wojskowa. Widoczne jest także ożywienie sprzedaży maszyn cywilnych ładowarek i spycharek, szczególnie w ostatnich trzech miesiącach.

WIĘCEJ UMYSŁOWYCH

Prezes zapowiedział zatrudnienie pracowników umysłowych. - Musimy wdrażać nowe wyroby, co ma związek z dużym obciążeniem wśród służb konstrukcyjnych, technologicznych i zakupowych. Nie może być tak, że brak zaopatrzenia materiałowego opóźnia produkcję. Kadra kierownicza starzeje się, dlatego awansowani będą ludzie młodzi. Jedynie ja w szczególnych przypadkach mogę wydać zgodę na przyjęcie osoby z zewnątrz. Prędzej odejdę niż dopuszczę, by którykolwiek związek zawodowy mówił mi, kto ma być zatrudniony na jakim stanowisku - przytoczył słowa prezesa biuletyn.