Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Colmar - perła na szlaku wina. Mała Wenecja w Alzacji (zdjęcia)

Piotr Kutkowski [email protected]
Mała Wenecja w Colmar
Mała Wenecja w Colmar Piotr Kutkowski
Do alzackiego Colmar przyjeżdża się, by smakować zarówno produkowane w tym regionie wino, jak i zabytki i atmosferę tego pięknego miasta. Również by popłynąć łodzią po...Małej Wenecji.
Colmar

Colmar - miasto na szlaku wina

Najpierw jest Strasburg a potem droga na południe. Alzacki Szlak Wina. Teren położony pomiędzy masywem Wogezów a Renem. Wzgórza i łagodny klimat. Znakomite miejsce do uprawy winorośli, pełne winnic oraz zamków, które tak jak i ta ziemia przez setki lat były świadkami i uczestnikami bojów pomiędzy Francuzami i Niemcami. Teraz granica miedzy tymi państwami jest umowna, a cała Alzacja stanowi kulturową mieszankę obu krajów.

Colmar leży prawie pośrodku Alzackiego Szlaku Wina. Ze Strasburga można tu dojechać autostradą w kilkadziesiąt minut. Jest i drugi wariant. Puścić się boczną drogą, wijącą się pomiędzy wzgórzami z obowiązkowymi przystankami co kilka kilometrów. Obernai, Barr, Dambach la Ville, Ribeauville…

Trudno powiedzieć, które z tych miasteczek jest najpiękniejsze, bo piękne są wszystkie i wszystkie mają ogromny urok . Otaczają je warowne mury, za którymi kryją się starannie utrzymane kamienice z pruskiego muru z ukwieconymi balkonami. Kwiaty zdobią zresztą każdy detal - może to być stara studnia, może być nawet kosz na śmieci. Kaskady czerwonych i różowych pelargonii są dosłownie wszędzie, tak jak i wszędzie można dostrzec bociany. Ptaki będące symbolem Alzacji i jak symbol traktowane. Nie mają wrogów, znajdują się pod ochroną i nic dziwnego, że ich gniazda spotyka się na wieżach i dachach domów nawet w samych centrach miejscowości.

WINNE KUSZENIE

Pomimo, że to okres wakacji na Alzackim Szlaku Wina spotykamy niewielu turystów. Jest spokojnie, zacisznie. Wrażenie to zmienia się dopiero w momencie, gdy wjeżdżamy do Colmar.

Liczące ponad 60 tysięcy mieszkańców miasto wyróżnia się wielkością i kilkoma wyjątkowymi atrakcjami.
Pierwsze wzmianki o nim pochodzą z 823 roku, kiedy to Colmar posiadał status "Wolnego Miasta" w obrębie Świętego Cesarstwa Rzymskiego. Zabytków z tej epoki nie ma, ale jest wiele innych. Można je zobaczyć w zamkniętym dla samochodów i bardzo przyjaznym zarówno dla pieszych, jak i rowerzystów centrum. Wtapiając się w nie, wtapiamy się też w panująca tu atmosferę. Partery starych, bogato zdobionych kamienic wypełniają sklepiki z pamiątkami. Podstawowymi suwenirami są kieliszki do wina z zielonymi stopkami i nóżkami.

Również figurki bocianów. Sprzedawcy kuszą promocjami, tak jak promocją kuszą małe knajpki z wypisanymi kredą na tabliczkach napisami "menu dnia" oraz "dania kuchni alzackiej". Tarta z cebulą? Czemu nie, do tego obowiązkowo kieliszek białego, szroniącego się na ścianach kieliszka wina produkowanego z miejscowych odmian winogron. Trzeba dużo samozaparcia, by kieliszka nie zamienić na karafkę, albo jeszcze lepiej na dwie karafki.
Ale oszołomić można się też w inny, bezalkoholowy sposób. Wystarczy dojść i wejść do dawnego konwentu dominikanów.

STWORY BUDYNEK POTWORY

Średniowieczny budynek z pięknym dziedzińcem i otaczającymi go kolumnami już sam w sobie jest atrakcją, ale największe atrakcje kryje mieszczące się w nim muzeum d'Unterlinden.
Utworzono je już w 1856 roku z myślą o prezentowaniu kolekcji rzeźb i obrazów powstałych od XII do XVI wieku. Perłą, która przyciąga turystów i miłośników sztuki z całego świata jest wykonany w latach 1512 -1516 ołtarz z obrazami pędzla Mathiasa Grunewalda. Do Colmar przeniesiono go z klasztoru Świętego Antoniego w Issenheim. Po obu stronach centralnej części są tablice ze scenami torturowania świętych. Stwory, potwory, ogromna ekspresja. Dzieło świadczące zarówno o ogromnej wyobraźni jak i wielkim kunszcie twórcy. Ukłony Grunwaldowi z pewnością mogliby składać surrealiści, z Salvadore Dali na czele.

Póki co ukłony składamy my i dziesiątki tysięcy innych odwiedzających muzeum turystów. Jest i kącik dla miłośników sztuki współczesnej - w podziemiach prezentowane są obrazy Picassa, Legera czy Vasarely'ego. Abstrakcja i geometria naszym zdaniem zdecydowanie przegrywają jednak ze średniowieczną wizją świata Grunewalda.

STATUA WOLNOŚCI

Po opuszczeniu klasztornych murów znowu zagłębiamy się w miejski gąszcz. Zaznaczona na mapce trasa turystyczna prowadzi malowniczymi brukowanymi ulicami i uliczkami. Miejsc, które zaznaczono jako godne zobaczenia jest 42. Punkty absolutnie obowiązkowe to kościół dominikanów z ciekawymi witrażami i wiszącym na chórze tryptykiem "Madonna w ogrodzie różanym" autorstwa Martina Shongauera oraz zwana potocznie katedrą kolegiata Świętego Marcina.

Kierując się na południe od tego kościoła dochodzimy do XVI-wiecznego domu Pfistera. Kamienica znajdująca się po drugiej stronie ulicy jest równie znana, a to z racji tego, że urodził się w niej Frederic Auguste Bartholdi - XIX wieczny rzeźbiarz, którego wizytówką jest nowojorska Statua Wolności. Oryginalne projekty tego i innych posągów a także pamiątki po rzeźbiarzu znajdują się w muzeum jego imienia. Oryginalne rzeźby - w miejskich parkach.

GONDOLIERZY

Z centrum jest tylko kilka minut spaceru do dzielnicy zwanej Małą Wenecją. Już sama nazwa wiele mówi, ale najbardziej przemawia to, co widzimy. Rzeka Lauch i przyległy kanał otoczone są malutkimi kamieniczkami z pruskiego muru, które zachwycają dwuspadowymi wieżyczkami, niezwykłymi rzeźbami. Kiedyś królowali tu garbarze oczyszczający skóry, obecnie królują kwiaty i łodzie wożące turystów.

Start następuje z mini przystani,"gondolierami" są mężczyźni zarówno o jasnym jak i czarnym kolorze skóry, wśród pasażerów widać wiele osób o wschodnich rysach twarzy. Rejs nie trwa długo, znacznie dłużej trwają wrażenia, jakie po nim pozostają. Tym bardziej, jeśli są utrwalone przez aparat fotograficzny. Najlepiej zaopatrzyć się w pojemne karty pamięci, bo "pstrykanie" odbywa się na okrągło.

ILUMINACJA

Jest jeszcze jedno "coś", co wyróżnia Colmar - jego nocna iluminacja. W piątki i soboty od zmierzchu oraz w czasie świąt i festiwali miasto oświetlone jest sterowanymi komputerowo 900 kolorowymi punktami świetlnymi. Pokaz świateł, o zróżnicowanej intensywności i kolorycie wydobywa z mroków najciekawsze detale i odlania to, co wydawałoby się najlepiej można dostrzec w blasku słońca.
Trudno jest się rozstawać z Colar. Pocieszeniem jest tylko perspektywa dalszego podróżowania w kierunku południowym Alzackim Szlakiem Wina. Piękna perspektywa…

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Materiał oryginalny: Colmar - perła na szlaku wina. Mała Wenecja w Alzacji (zdjęcia) - Echo Dnia Świętokrzyskie

Wróć na echodnia.eu Echo Dnia Podkarpackie