- To skandal! Śmieci stos przy domu, za kosz dawno zapłaciłem a tu nie ma nawet kto wydać kosza - złościł się jeden z oczekujących tarnobrzeżan.
Choć Punkt Selektywnej Zbiórki Odpadów Komunalnych SanTa-EKO zlokalizowany przy ulicy Rusinowskiego czynny miał być od godziny 10, biuro było zamknięte na klucz. Z każdą minutą zjawiało się coraz więcej osób po odbiór kubłów na śmieci. Wszyscy mieli dokumenty wpłaty pieniędzy.
- Zapłaciłem 85 złotych za kubeł, jeszcze trzy tygodnie temu kosztowały 65 złotych - mówił jeden z mężczyzn.
Ludzie stojąc w upale nerwowo spoglądali na zegarki. Czas mijał, a pracownika upoważnionego do wydania kubłów po okazaniu dokumentu wpłaty, nie było. Niektórzy po godzinnym oczekiwaniu zapakowali stojące pod wiatą kubły do bagażników samochodów i odjechali. - No przecież nie ukradli, bo za nie zapłacili - komentował jeden z oczekujących.
Po godzinie i dwudziestu minutach na plac dojechała wreszcie na rowerze pracownica spółki. Tłumaczyła się zdenerwowanym ludziom, że jest w zastępstwie nieobecnej w pracy koleżanki i została w trybie pilnym ściągnięta z Sandomierza.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?