- Tutaj naprawdę zostały gołe ściany w domach, więc każda pomoc potrzebna. Ta, od Polaków mieszkających poza Ojczyzną cieszy szczególnie, bo przecież im tam też ciężko się żyje - mówi Krzysztof Bednarski, sołtys Zalesia Gorzyckiego. - Przekazane dary trafią do kolejnych mieszkańców wsi, a wszystko wydawane jest według listy. Teraz najbardziej potrzeba pralek i lodówek i każda sztuka się liczy.
To do tej miejscowości trafiła pierwsza partia darów, bo kolejna zbiórka jest już organizowana. W transporcie zorganizowanym przez Konsulat Generalny Rzeczypospolitej Polskiej we Lwowie, znalazło się kilka nowych pralek, żelazka, artykuły chemiczne i kosmetyczne.
- Apel o zbiórce darów ogłosiliśmy z pomocą radia i gazet. Polacy z kolejnych miejscowości przynosili dary i pieniądze. W sumie do akcji włączyli się rodacy z jedenastu miejscowości, zarówno przedsiębiorcy, jak i osoby prywatne, przede wszystkim członkowie organizacji - mówi Emilia Chmielowa, prezes Federacji Organizacji Polskich na Ukrainie skupiającej 115 organizacji.
W zbiórce darów dla powodzian logistyczną pomocą służył Konsulat RP we Lwowie. Wczoraj zresztą wicekonsul Anna Kulikowska odwiedziła tereny popowodziowe w gminie Gorzyce.
- Te dary to pierwsza tura. Zbieraliśmy je przez miesiąc, kolejna akcja już rusza - wyjaśnia Anna Kulikowska.
Członkowie kilkuosobowej delegacji, którzy przyjechali z darami do Zalesia Gorzyckiego, nie kryli, że widok zniszczeń zrobił na nich ogromne wrażenie. Tym bardziej prezenty, jakie przywieźli, bardzo się przydadzą.
- Cieszy pomoc napływająca także od rodaków z zagranicy. My naprawdę straciliśmy wszystko. I często, choćby w mediach nasza mała wioska jest zapomniana - mówi Teresa Czerepak, mieszkanka Zalesia Gorzyckiego.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?