Domokrążcy z "telekomunikacji" czyhają na naiwnych. Jest szansa na wypowiedzenie umowy

Umowę można wypowiedzieć

Aleksandra Dyl prezes oddziału Federacji Konsumentów w Tarnobrzegu: - Osoba, która zorientuje się, że podpisała niekorzystną umowę, w ciągu 10 dni może tę umowę wypowiedzieć. Przepis ten dotyczy także umów pisemnych zawieranych w ramach pokazów.

- Wszystko odbywa się zgodnie z prawem, a jednak przedstawiciele niektórych firm oferując swoje usługi korzystają z naiwności głównie osób starszych.

W ostatnim czasie firmy telekomunikacyjne werbują pracowników, zadaniem których jest chodzenie po domach i zachęcanie do zawierania umów na usługi telekomunikacyjne. Jak opisuje Aleksandra Dyl sposób kontaktowania się pracowników z przyszłymi klientami, wygląda co najmniej dziwnie. - Najpierw ktoś dzwoni przez telefon do domu i oferuje nową ofertę o dziesięć złotych niższą od aktualnej - opisuje Aleksandra Dyl. - Jednak stawiany jest warunek, że niezbędna będzie korekta do umowy. Po jakimś czasie przedstawiciel firmy przychodzi do domu, by podpisać umowę. Czasami dzieje się to w ciemnym przedpokoju, czasami trwa kilka minut. Po wyjściu przedstawiciela firmy z domu, poszkodowany tego samego dnia albo tydzień później, bierze do ręki umowę i czyta, że podpisał umowę z "jakąś tam" telekomunikacją. Z firmą, z którą nie chciał mieć nic wspólnego.

Usługi oferowane w nowych umowach, nie są znacznie droższe od dotychczasowych. Jednak problem polega na tym, że konsument nie ma świadomości, że zmienia operatora. - Dlatego, jeśli przedstawiciel firmy przedstawi się, że jest z firmy telekomunikacyjnej, należy dopytać, z jakiej telekomunikacji - instruuje Aleksandra Dyl. - Problem ten dotyczy głównie ludzi starszych, w świadomości których nadal funkcjonuje stan, że jest tylko jedna telekomunikacja. To osoby, które mają więcej niż 60 lat.