MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Droga czy nie droga?

Zdzisław SUROWANIEC <a href="mailto:surowaniec@echodnia" target="_blank" class=menu>surowaniec@echodnia</a>
To, co zostało uznane przez urzędnika za "inne tereny budowlane" jest na chłopski rozum wąską drogą przylegającą do ogrodzenia cmentarza.
To, co zostało uznane przez urzędnika za "inne tereny budowlane" jest na chłopski rozum wąską drogą przylegającą do ogrodzenia cmentarza. Z. Surowaniec

Katolickie pogrzeby w Stalowej Woli przechodzą od kościoła pw. Trójcy Przenajświętszej na cmentarz komunalny przez… podłużną działkę należącą do Spółdzielni Wielobranżowej "Sanwis".

Tą utwardzoną działką jeżdżą auta, chodzą ludzie na cmentarz, zadeptują działkę klienci sklepu z artykułami nagrobnymi, należącego do Zakładu Pogrzebowego "Memento". "Sanwis" traktuje ruch ludzi i obcych pojazdów na swojej działce jako naruszenie prawa własności. Skończyć się to może postawieniem płotu i tym, że kondukty pogrzebowe będą chodzić dłuższą drogą, wchodząc na ruchliwą ulicę Ofiar Katynia, żeby główną bramą wejść na cmentarz.

Teraz pogrzeby w Stalowej Woli wyglądają najczęściej tak: rodzina gromadzi się najpierw w kaplicy spółki "Memento", gdzie jest wystawiona trumna ze zmarłym. Jeśli na pogrzebie jest dużo uczestników uroczystości, stoją oni na gruncie należącym do "Sanwisu". Potem kondukt idzie na mszę żałobną do znajdującego się w sąsiedztwie kościoła pw. Trójcy Przenajświętszej. Po mszy kondukt wraca, przechodzi koło kaplicy i przez bramę wchodzi na cmentarz. Za każdym razem przechodzi przez podłużną działkę przylegającą do cmentarza, należącą do "Sanwisu".

Droga na działkę

Kiedyś ta podłużna działka, szeroka na 5 metrów i długa na 52 metry, łącząca się z większą działką z budynkami postawionymi przez wielobranżową spółdzielnię, miała na mapach kartograficznych symbol DR, oznaczający drogę. W wyniku modernizacji ewidencji gruntów, geodeta starostwa zmienił tę kategorię na B, czyli na działkę budowlaną. "Sanwis", jako właściciel działki, może ją ogrodzić, jeśli będzie chciał. A to bardzo nie podoba się spółce "Memento", władzom miasta i mieszkańcom.

Między "Memento" i "Sanwisem" iskrzy, od kiedy "Memento" zaczęło stawiać budynki wzdłuż podłużnej działki sąsiada. Konflikt trafił już do wojewody, głównego inspektora nadzoru budowlanego i ostatnio do Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego w Warszawie. Na razie górą jest "Sanwis".

- Sprawa jest bardzo zagmatwana - przyznaje Maria Królikowska, naczelnik Wydziału Architektoniczno-Budowlanego w starostwie. - To wszystko jest bardzo skomplikowane - wtóruje Ewa Kula, kierowniczka biura "Sanwisu". Podobną opinię można usłyszeć w Wydziale Architektury i Planowania Przestrzennego w Urzędzie Miejskim, gdzie urzędnik, który chce coś na ten temat powiedzieć, okłada się stertą dokumentów.

Gdzie kto siedzi

Jak się okazuje, opinie urzędników na temat tego czy działka jest drogą czy nie, zależą od tego gdzie kto siedzi. Z pierwszego piętra Wydziału Geodezji i Gospodarki Nieruchomościami stalowowolskiego starostwa dopatrzyli się działki budowlanej w tym, co przez wiele lat traktowane było jak droga. Klasyfikator, który modernizował ewidencję, nadał drodze o symbolu DR symbol B1 oznaczający "inne tereny budowlane". Jednym słowem prostokątna i dochodząca do niej podłużna działka zostały potraktowane jako jedność. Czemu tak się stało? - Bo to efekt rozporządzenia z roku 2001 - wyjaśnia Zbigniew Gaweł z Wydziału Geodezji i Gospodarki Nieruchomościami, machając dokumentem grubym na dwa palce.

Jednak, kiedy "Memento" rozpoczęło starania o pozwolenie na budowę budynków, podłużna działka "Sanwisu" miała w ewidencji symbol oznaczający użytek drogowy. Na tej podstawie Wydział Architektoniczno-Budowlany znajdujący się na trzecim piętrze w starostwie wydał "Memento" pozwolenie na stawianie obiektów w odległości trzech metrów od tego, co w powszechnym odczuciu uchodziło za drogę (od działki budowlanej ta odległość powinna wynieść pięć metrów). W trakcie postępowania administracyjnego przedstawiciele "Sanwisu" zostali wezwani do Wydziału Architektoniczno-Budowlanego, gdzie pokazane im były plany budowy u sąsiadów. Nie wnieśli zastrzeżeń w wyznaczonym terminie i decyzja się uprawomocniła. "Memento" ostro ruszyło z budową.

Za blisko granicy

"Sanwis" zaprotestował dopiero wtedy, kiedy zobaczył mury. Uznał, że budynki stawiane są za blisko granicy ich działki. "Zareagowaliśmy natychmiast, kiedy się okazało, że budowa prowadzona jest wbrew obowiązującym przepisom" - tłumaczyły władze spółdzielni w liście do starosty. Gdyby jeszcze uwzględnić ganki przy budynkach, odległość budynków od ich działki wyniosła jeden metr - wyliczyli. - W dokumentacji, jaką nam pokazano u pani Królikowskiej nie było części opisowej - zwraca uwagę prezes "Sanwisu" Zygmunt Stolarz. W ten sposób tłumaczy dlaczego to, co na papierze różniło się od tego, co było w rzeczywistości.

W sierpniu 2004 roku prezes powiadomił więc siedzącego na siódmym piętrze biurowca "Metalowiec" inspektora nadzoru budowlanego o nieprawidłowościach. Jednak inspektor Marian Pędlowski przyjrzał się budowie, zajrzał do dokumentów, budowy nie wstrzymał i umorzył postępowanie. Bo "Memento" budowało mając zgodę władz powiatu.

Walczą dalej

"Sanwis" postanowił walczyć dalej. I na razie odnosi sukces za sukcesem. Szefowie firmy poskarżyli się do wojewody podkarpackiego. Wojewoda stwierdził nieważność wydanego pozwolenia na budowę, a chodziło mu m.in. o to, że przyłącza z "Memento" zachodzą na inną działkę. Od tej decyzji "Memento" odwołało się do głównego inspektora nadzoru budowlanego. Kiedy inspektor przyznał rację wojewodzie i "Sanwisowi", "Memento" złożyło odwołanie do Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego w Warszawie. 10 lipca zapadło postanowienie - skarga "Memento" została oddalona. Co dalej? - Odwołamy się do Naczelnego Sądu Administracyjnego, kiedy otrzymamy uzasadnienie wyroku - zapowiada Piotr Bednarczyk z "Memento". Piłka jest więc dalej w grze.

Spółdzielnia "Sanwis" ma 40 członków, obchodzi w tym roku 55-lecie istnienia. Grunty przy cmentarzu posiada w wieczyste użytkowanie. Jeden z urzędników starostwa przyznaje, że wąska działka, zadeptywana przez ludzi, to nie jest droga publiczna, tylko wewnętrzny dojazd do prywatnej własności.

- Gdyby wszystko było jak Pan Bóg przykazał, to sprawy by nie było - uważa Ewa Kula, kierownicza biura "Sanwisu", świetnie rozeznana w dokumentach, choć jest ich tak wiele, że niekiedy potrzebuje sporo czasu, żeby znaleźć odpowiednie pismo. Jedno z ważniejszych pism informujące o intencjach spółdzielni otrzymała starosta w listopadzie 2005 roku. Władze spółdzielni odpierają w nim zarzuty, że "Sanwis" nie ma dobrej woli, aby rozwiązać problem.

Dobra wola

"Aktem dobrej woli z naszej strony jest fakt, że przez lata nasza działka, za którą płacimy podatki, była i nadal jest bezprawnie wykorzystywana każdorazowo z tytułu odbywających się pogrzebów" - napisali. Zapewnili, że działka przy cmentarzu sklasyfikowana jest jako działka budowlana i (co zostało wytłuszczone) "nigdy żadna jej część nie była drogą".

Władze spółdzielni czyli prezes, jego zastępca i członkowie rady nadzorczej tłumaczą staroście w piśmie, że od kiedy "Memento" ruszyło z budową, firma, która dzierżawi budynek od "Sanwisu", wypowiedziała umowę, a nowego dzierżawcy nie można znaleźć. Obawiają się więc, że mogą być zmuszeni do sprzedaży działki. "A kto kupi działkę bez swobodnego dostępu do niej i bez wyraźnie wyznaczonych granic" - zapytali.

I "Sanwis" doprowadził już do rozgraniczenia swojej działki z sąsiednimi działkami przez uprawnionego geodetę. To wstęp do wyznaczenia tak zwanych punktów stałych. Prezes Stolarz zwraca przy tym uwagę, że efektem tych prac będzie odzyskanie gruntu w kształcie klina, jaki został przygrodzony przy budowie ogrodzenia cmentarza. Twierdzi także, że chodnik przy "Memento" zachodzi na działkę "Sanwisu".

Gotowi do zgody

Prezes Stolarz jest gotowy do rozmów z władzami miasta na temat zamiany terenu. W zamian za podłużną działkę o powierzchni 0,0224 ha gotowi są wziąć inną we wskazanej części miasta.

O tym, że władze "Sanwisu" są nastawione ugodowo świadczy zapowiedź prezesa, że kiedy ogrodzą działkę od strony "Memento", to zrobią bramę, aby mogły tamtędy przechodzić pogrzeby. Na razie władze miasta nie przyjęły propozycji, aby za przechodzenie konduktów przez działkę miasto płaciło "Sanwisowi" rocznie 600 zł.

Bo miasto ma inny pomysł na rozwiązanie problemu. Właśnie powstaje plan zagospodarowania miejscowego tej części miasta. Będzie gotowy może już jesienią. Radni mogą uchwalić, że "kichowata" działka zostanie odkupiona, przejdzie na własność miasta i stanie się ogólnodostępną drogą. Ale w "Sanwisie" wierzą, że własność to rzecz święta i miasto nie zrobi nic bez ich zgody.

Sprostowanie

W artykule "Z działki na drogę", jaki ukazał się 20 lipca, poruszającym temat "Sanwisu" i problemów z działką przy cmentarzu, znalazły się informacje, które okazały się nieprawdziwe. Powodem były nieudane próby kontaktu telefonicznego z władzami spółdzielni i niemożność konfrontacji uzyskanych danych. Autor przeprasza władze spółdzielni za błędy w tamtym tekście.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na echodnia.eu Echo Dnia Podkarpackie