Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Dzieci spóźnione na pływalnię udały się do magistratu

Wioletta Wojtkowiak [email protected]
W poniedziałek nie wszystkie dzieci mogły skorzystać z darmowej kąpieli w basenie letnim w Tarnobrzegu, chociaż obiecano im to w ramach akcji "Lato w mieście”.
W poniedziałek nie wszystkie dzieci mogły skorzystać z darmowej kąpieli w basenie letnim w Tarnobrzegu, chociaż obiecano im to w ramach akcji "Lato w mieście”. Wioletta Wojtkowiak
- Co wam na to poradzę. Może powiedzcie na basenie, że pójdziecie do prezydenta - usłyszały Ania i Paulina w szkole, gdy przyszły się wyżalić, że nie mogą wejść za darmo na letni basen w Tarnobrzegu. Traktując radę dorosłej osoby zupełnie serio, dziewczynki udały się do magistratu.

Ale zanim dzieci dotarły do urzędu, jeszcze raz wróciły pod bramę basenu, by wiernie powtórzyć słowa pewnej pani ze szkoły. Nic nie wskórały, na kasjerce skarga nie zrobiły żadnego wrażenia.

Przyszłyśmy za późno

- Powiedziała, że możemy iść nawet do dwóch prezydentów, bo ona się nie boi. O godzinie dziesiątej wpuściła 50 osób i więcej za darmo już nie wpuszcza - mówi Paulina, rezolutna trzecioklasistka. - A my spóźniłyśmy się tylko dziesięć minut.

Dziewczynki dowiedziały się przy kasie, że mogłyby wejść na basen po wykupieniu biletu za 5 złotych. Ale nie rozumiały dlaczego mają płacić, kiedy darmowe zajęcia trwają do południa. To niesprawiedliwe. Pomocy postanowiły poszukać w urzędzie miasta.

Dwie dziesięciolatki z czterolatkiem spotkałam w holu pałacyku przy ulicy Kościuszki. Nie był to typowy widok. Ania trzymała za rękę czteroletniego braciszka Karolka. Paulina wyjaśniła, że może prezydent Tarnobrzega wyjaśni im, dlaczego mają płacić, chociaż w szkole, na plakacie akcji "Lato w mieście" przeczytały, że od godziny 10 do 12 na odkryty basen mogą wejść za darmo.

Limitów nie ma, ale są dylematy

"Lato w mieście" to akcja samorządu i stowarzyszeń, którym miasto płaci za to, że mogą zaradzić dziecięcej nudzie. I tak na wodne zajęcia zaprasza Uczniowski Klub Sportowy Delfin.
W poniedziałek Danuta Oszczudłowska, jako opiekun zajęć rzeczywiście wprowadziła na basen grupę dzieci czekających pod bramą o godzinie 10. Około pięćdziesięciu osób.
Gdy dochodzę ze spóźnionymi do basenu sprzed wejścia zawracają dwie inne dziewczynki. Mówią, że nie weszły, bo na basenie jest komplet.

Potem z Danutą Oszczudłowską i kasjerką rozmawiam o tym, czy na basenie letnim obowiązuje limit chętnych do popluskania się w wodzie. Pytam, czy to nie krzywdzące nie wpuszczać dzieci, które przyjdą pół a nawet godzinę później. Przecież na plakacie nie ma słowa o tym, że na basenie trzeba być punktualnie.

Adam Strumiński, kierownik obiektów sportowych Ośrodka Sportu i Rekreacji przyznaje, że nigdy nie było limitów wejść na basen odkryty. I w przypadku akcji letniej tak być powinno. - Nie wiem, jak wygląda umowa UKS z miastem, ale skoro na plakacie ogłasza się darmowe zajęcia w wyznaczonych godzinach, to każde dziecko w tym czasie powinno móc na basen wejść.

Okazuje się, że opiekunowie trzymają się utartych od lat niepisanych reguł, bo tak jest bezpieczniej. - Nigdy wcześniej problemu takiego nie było. Ja mogę wpuścić i setkę dzieci, tylko kto się nimi zaopiekuje - pyta Oszczudłowska. Spóźnionych obiecuje wpuszczać.
Ostatecznie, Ani i Paulince pozwala wejść, ale pod warunkiem, że czterolatka odprowadzą do domu. Za tak małe dziecko bez opieki rodzica nikt tu nie chce brać odpowiedzialności.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na echodnia.eu Echo Dnia Podkarpackie