Dom mężczyzny stoi przy wjeździe do wsi. Kiedy pojawił się pożar, sąsiedzi wezwali straż pożarną. Przyjechało pięć wozów bojowych- zawodowa straż ze Stalowej Woli oraz ochotnicza z Witkowic, Chwałowic, Antoniowa i Radomyśla nad Sanem.
Po tym jak sąsiedzi przekazali informację, że w tym domu często przebywał samotnie mieszkający właściciel z przychodzącym do niego kolegą, strażacy z narażeniem życie przeszukali palące się wnętrze. W budynku był piec węglowy i zniszczona butla z kuchnią na gaz. Dom nie był podłączony do prądu, energetycy odcięli dostawy energii, bo dorywczo pracujący mężczyzna nie regulował rachunków.
Strażacy nie znaleźli nikogo, natomiast wkrótce pojawił się 53-letni właściciel domu. Był w letnim ubraniu, dlatego zaopiekowali się nim sąsiedzi. Kiedy policjanci przytknęli mu alkomat do ust, okazało się, że ma 3 promile w wydychanym powietrzu.
Gaszenie pożaru trwało dwie godziny, akcja dogaszania i wyburzania zrujnowanego domu oraz przeszukania pogorzeliska zajęła cztery godziny. Gaszenie utrudniało to, że pobliski hydrant miał niesprawny zawór i nie można go było odkręcić. Strażacy brali wodę z rzeki. Pogorzelca zabrał do siebie jego syn mieszkający w przysiółku Mniszek w Witkowicach.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?