Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Garaże na tarnobrzeskiej Kamionce miały być rarytasem dla ich właścicieli, tymczasem stały się kulą u nogi

Klaudia TAJS
Między rzędami garaży jest klepisko, które po deszczu zamienia się bajoro.
Między rzędami garaży jest klepisko, które po deszczu zamienia się bajoro. Klaudia Tajs
Z brakiem drogi dojazdowej, ulicznego oświetlenia i odpowiednich rozmiarów kontenerów na śmieci borykają się już 20 lat właściciele ponad 1000 garaży na tarnobrzeskiej Kamionce.

Posiadacze 18-metrowych boksów coraz głośniej mówią o tym, że ich roczny podatek od gruntu, jaki płacą do kasy miasta, jest przeznaczany na inne cele. Tymczasem ich walka o wykonanie jakichkolwiek inwestycji przy garażach przypomina walkę z wiatrakami.

Kompleks garaży na Kamionce, na terenie podmiejskiego osiedla Miechocin w Tarnobrzegu to sztandarowa inwestycja tarnobrzeskich władz i dyrekcji Siarkopolu, na początku lat 80. Pomysł wybudowania garaży na polnych nieużytkach dla sporej rzeszy mieszkańców siarkowego grodu i szczęśliwców czterech kółek został przez nich przyjęty z ogromnym entuzjazmem. Nikomu nie przeszkadzało, że garaże znajdowały się na uboczu miasta, pod lasem. Dla nich liczył się własny kąt, gdzie w sobotnie popołudnie będą mogli pogrzebać w silniku, umyć samochód czy porozmawiać z sąsiadem o motoryzacyjnych nowinkach. Tym bardziej zapowiedzi stworzenia ogrodzonego kompleksu, wyposażonego w myjnię i sklepik z zimnymi napojami, zyskały tak duże uznanie wśród właścicieli pojazdów, że na zakup garaży obowiązywała długa kolejka. Oczywiście pierwszeństwo przy zapisach mieli pracownicy Kopalni i Zakładów Przetwórstwa Siarki Siarkopol i lokalni prominenci.

MIAŁO BYĆ….

Historię budowy kompleksu garaży na Kamionce przypomina Franciszek Borecki, który jako jeden z pierwszy stał się jego posiadaczem. - To było ponad 20 lat, gdy pracowałem jeszcze w Kopalni Machów - wspomina. - Ściągnęliśmy z kopalni ciężki sprzęt i wspólnie budowaliśmy społecznie ten pierwszy rząd garaży. Znajduje się tu 60 pomieszczeń. Wszystko dobrze szło. Miasto dało grunt, dyrekcja Siarkopolu sprzęt.

Przy kolejnym rzędzie garaży pracowali już pracownicy kopalni w Jeziórku. Roboty szły bardzo sprawnie. Rzędy powstawały jak grzyby po deszczu, a kolejka oczekujących nie zmniejszała się.

Wraz z pojawieniem się kolejnych rzędów, pojawiła się także odważna, jak na tamte czasy, wizja rozwoju kompleksu. - Miało powstać 600 garaży - przypomina pan Franciszek. - Siarka zobowiązała się ogrodzić teren. Wyplantować grunt, zamontować światła i bramę wjazdową. Miał być także powołany gospodarz do opieki nad kompleksem.
Wyliczając kolejne, planowane inwestycje, inny właściciel czterech kółek dodaje. - Myjnię też obiecywali i kiosk, gdzie mógłbym napić się kawy czy piwka i posiedzieć - wtrąca.

A JEST TO, CO WIDAĆ

Miało być, bo patrząc z perspektywy lat na to, co jest dziś, właściciele garaży rozkładają bezradnie ręce. Brak rozbudowy kompleksu, garażowicze przypisują dojściu do władzy, szczególnie w kopalni, ludzi z kręgu Solidarności. - Był taki pan na kopalni (tu pada nazwisko), który poszedł do dyrektora kopalni i powiedział "dość z inwestycjami na kamionce" - wspomina Franciszek Borucki. - Zapowiedział, że na garażach nie wolno nic robić, bo tam same komuchy. Dlatego to, co było w latach 80., zostało do dziś.

Dziś kompleks garaży na Kamionce to 1124 pomieszczenia. Każde z 18-metrowego boksu ma dostęp do prądu. I to w zasadzie wszystkie dobrodziejstwa, na jakie mogą liczyć garażowicze. - Nie ma drogi, nie ma oświetlenia, nie ma dojazdu do poszczególnych boksów, jest tylko klepisko - pokazują właściciele garaży. - Tylko jedna droga między garażami została wyłożona płytami. I to dlatego, że ludzie mieli znajomości w kopalni. W pozostałych miejscach są tylko doły. Jak już zasypią dół, to na drodze robi się górka. Za karę nam to robią.

WŁASNYM SUMPTEM

Cena garażu na Kamionce wynosi średnio 3 tysiące złotych. Każdy właściciel płaci roczny podatek od gruntu, 152 złote. - To jest za ten kawek ziemi, na którym stoi garaż - pokazuje pan Łukasz. - Płacimy też opłatę cząstkową za drogę dojazdową. Za drogę, której nie mamy.
Mówiąc o wysokości podatku, płaconego do budżetu miasta, garażowicze ze śmiechem i złością wracają do sytuacji sprzed roku. - Pamiętacie, jak nam podatek gruntowy o 300 procent podnieśli? - pyta jeden z mężczyzn. - Żadnych tłumaczeń. Ot, podwyżka i tyle. Oprócz podnoszonego podatku, nic się tu nie zmiana. Jakie było barachło, takie jest.

Nagle pan Franciszek Borecki wyciąga z kieszeni kartkę. - Tutaj są nazwiska ludzi, którzy zapłacili mi po 5 złotych za farbę do malowania - pokazuje mężczyzna. - Mam czas i potrafię, to wziąłem się za malowanie garaży, bo przecież wyglądają okropnie.
Budowa drogi nawet z płyt, to najważniejszy postulat właścicieli pomieszczeń. Do garaży można dojechać od strony osiedla Miechocin, ulicą Działkową. Mankament polega na tym, że w pewnym momencie asfalt urywa się i zaczyna klepisko. Trzy lata temu, przed poprzednimi wyborami samorządowymi, jak władza do nas przyjechała, to nam kawek asfaltu wylali - wspomina pan Franciszek. - Na tym się pomoc skończyła. Potem to nam nawet płyty z drogi zabrali, bo gdzieś podobno były bardziej potrzebne niż u nas. I tak dziś bujamy się po klepisku.

PISZĄ, PROSZĄ, ZAPRASZAJĄ

Pisma kierowane do magistratu, w których właściciele garaży opisują swoje potrzeby, nie mieszczą się już w jednej teczce. - Kolejny rok, to kolejna teczka - żalą się właściciele. - Lata płyną, podatki rosną, a my dalej nic nie mamy.
Jednym z tych, którzy systematycznie wydeptuje ścieżkę do Urzędu Miasta jest Eugeniusz Hałucha. Jako społecznik i właściciel garażu, postawił sobie za punkt honoru, wpłynąć na radnych i władze miasta, by ci dostrzegli potrzeby ponad tysiąca osób, którzy co roku zasilają budżet miasta opłatą podatku gruntowego. - Ludzie u mnie interweniują, ja przelewam ich prośby na pismo, zanoszę do urzędu i na tym się moje działania kończą - ubolewa pan Eugeniusz. - Nie wiem, dlaczego jesteśmy traktowani tam po macoszemu. Przecież Kamionka to także piękne tereny do spacerów. Miejsce, gdzie garażowicze chcieliby podłubać przy samochodach i posiedzieć. To tylko pobożne życzenia, bo dojechać nie można, lamp nie ma, a brak dużych kontenerów sprawia, że śmieci wysypują się z małych pojemników. I jak tu mówić o rekreacji?

Właściciele garaży szukają wsparcia wśród radnych, którzy mają wpływ na planowane miejskich inwestycje. Uważają, że nadchodzące wybory samorządowe, to najlepszy moment, by przycisnąć ich do muru. Swoje żale wylali już radnemu Norbertowi Masztalerzowi, którzy zobowiązał się, że problemy właścicieli garaży przekaże gospodarzom miasta na najbliższej sesji Rady Miasta. Zapyta, kiedy w budżecie miasta znajdą się pieniądze za montaż ulicznego oświetlenia i ulepszenie dróg dojazdowych do boksów. Niebawem zwrócą się do kolejnych radnych.

BO NIE MA PIENIĘDZY

Waldemar Stępak, przewodniczący osiedla Miechocin, nie kryje, że garaże na Kamionce to ogromny problem, którego rozwiązanie wiąże się z pieniędzmi, których dziś w budżecie miasta nie ma. - W sprawie budowy drogi dojazdowej do garaży, to najlepszym rozwiązaniem byłaby budowa drogi od centrum miasta, czyli od ulicy Kopernika - tłumaczy Waldemar Stępak. - Wtedy osiedle Miechocin zostanie odciążone od kierowców jadących w stronę garaży i tamtejszych działek. Nie będzie tylu spalin i takiego ruchu. Ale na szybką budowę takiej drogi, szans na razie nie ma.
Przewodniczący Stępak przypomina także, że wielokrotnie na sesji Rady Miasta podnosił temat braku odpowiedniego zagospodarowania terenów na Kamionce. - Temat zgłaszałem i na tym się kończyło - wspomina. - Proponowałem postawienie większych kontenerów na odpady przy garażach i częstsze ich opróżnianie, ale to wiązałoby się z podniesieniem opłat za wywóz śmieci, jakie płacą właściciele. Pomysł padł i jest jak jest.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na echodnia.eu Echo Dnia Podkarpackie