Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

"Ginekolog, pełen zakres" - historia przerwanych ciąż

Marcin RADZIMOWSKI [email protected]
Edyta W. i Jerzy K. przed Sądem Okręgowym w Tarnobrzegu odpowiadać będą z wolnej stopy. Ich proces rozpocznie się 14 marca.
Edyta W. i Jerzy K. przed Sądem Okręgowym w Tarnobrzegu odpowiadać będą z wolnej stopy. Ich proces rozpocznie się 14 marca. Marcin Radzimowski
Zarabiali pomagając usuwać niechciane ciąże. Tabletki sprzedali blisko 60 kobietom! Afera na całą Polskę zaczeła się od kobiety ze Stalowej Woli.

- Jestem w ciąży, trzeba coś z tym zrobić. Pieluchy to mam już za sobą - oświadczyła swojemu konkubentowi Katarzyna ze Stalowej Woli, matka trójki dorastających dzieci. On miał inne zdanie, ale dla niej to nie miało znaczenia. W gazecie znalazła ogłoszenie: "Ginekolog, pełen zakres". I podany numer telefonu.

2 lutego 2010 roku. Do okienka dyżurnego Komendy Powiatowej Policji w Stalowej Woli podchodzi mężczyzna. - Moja konkubina usunęła ciążę, zażyła jakieś tabletki kupione z ogłoszenia w gazecie - informuje. Chwilę potem proszony jest do pokoju, gdzie składa zeznania. Szczegółowo opisuje to, co działo się w ostatnich miesiącach.

ŻYĆ JAK PASOŻYT

Paweł z Katarzyną (imiona zmieniona) poznali się jakieś 15 lat temu, kiedy sprowadziła się do jego rodzinnej wsi koło Ulanowa. Wyszła za mąż za niedalekiego sąsiada Pawła. Aż do początku 2009 roku łączyła ich tylko luźna znajomość. Katarzyna w małżeństwie miała troję dorastających dzieci, ale jej małżeństwo właśnie z początkiem 2009 roku zaczęło się rozpadać - 37-latka zaczęła romansować z Pawłem.

Spotykali się zazwyczaj w wynajmowanym przez niego mieszkaniu w Stalowej Woli. Zresztą to nie był pierwszy romans kobiety, jednym z jej kochanków był podobno nawet… brat męża. W niedwuznacznej sytuacji naszła ich jej teściowa, a matka amanta zarazem. - Ona wychodziła z założenia "wyrwać faceta ustawionego i żyć jak pasożyt" - przekonuje jedna ze znajomych Katarzyny.

Mąż wiedział o romansie żony z Pawłem, ale spokojnie przyjął to do wiadomości. Dla niego liczyło się jedynie dobro dzieci, dlatego dawał jej na to pieniądze. Tymczasem w połowie 2009 roku Katarzyna zamieszkała z Pawłem w Stalowej Woli.

- W październiku poinformowała mnie, że jest ze mną w ciąży. Od razu powiedziała, ze nie chce tego dziecka, że zamierzała usunąć ciążę - zeznawał Paweł w komendzie policji, który był żonaty z inna kobieta i miał już swoje dziecko - Powiedziałem jej, że się nie zgadzam. Jeśli ona nie chce wychowywać dziecka to ja je wychowam.

Katarzyna postawiła na swoim. W gazecie z ogłoszeniami znalazła jedno, które ją zainteresowało: "Ginekolog, pełen zakres". I numer telefonu. Określenie "pełen zakres" zrozumiała tak, jak chciał by je zrozumiała ogłoszeniodawca - mówiąc wprost, także usuwanie ciąży.

TABLETKI W WORECZKU

Kobieta wiedziała, że to nielegalne, dlatego specjalnie kupiła kartę startowa do telefonu i dopiero wówczas zadzwoniła na numer z ogłoszenia. Odezwał się mężczyzna. Przedstawiając się jako ginekolog, wypytał klientkę o tydzień ciąży, o wagę ciała, o to, czy ma już dzieci. Dogadali się. Dwa dni później w skrytce "poste restante" na poczcie w Stalowej Woli Katarzyna odebrała przesyłkę, wcześniej wpłacając na podany numer konta 1100 złotych.

Dostała sześć tabletek, dwie białe i cztery żółte. Bez oryginalnego opakowania, bez nazwy - w strunowym woreczku. Zadzwoniła do "lekarza ginekologa" z ogłoszenia i dowiedziała się, jak tabletki zażywać. Kartę z telefonu spaliła w piecu.

Po dwóch, trzech dniach zaczęła krwawić z dróg rodnych. Wiedziała, że już po wszystkim. Miała tylko przebłyski wyrzutów sumienia, zaraz potem czuła ulgę. Paweł był na nią zły, ale było za późno. Zresztą usunięta ciąża poróżniła ich na tyle, że dwa miesiące później - w styczniu 2010 roku zerwali znajomość. Kobieta postanowiła wrócić do męża, który wybaczył jej romans. W głowie Pawła kotłowały się myśli, aż wreszcie 2 lutego odwiedził komendę policji…

Policjanci pod nadzorem Prokuratury Rejonowej w Stalowej Woli (później śledztwo przekazano do Prokuratury Okręgowej w Tarnobrzegu) zaczęli analizować ślady. Sprawdzono numer konta, na jaki Katarzyna przesłała pieniądze, sprawdzono nadawcę przesyłki, bilingi połączeń telefonicznych. Dość szybko okazało się, że dotarcie do osoby (osób), które wysłały tabletki wywołujące poronienie, nie będzie łatwe. Pieniądze bowiem przelano na konto Piotra T. zamieszkałego w Janowie Lubelskim, natomiast przesyłkę nadano na poczcie w Bydgoszczy…

STOLARZ I FRYZJERKA

Jerzy K., rocznik 1962. Z zawodu stolarz, ojciec trójki dzieci (dwoje dorosłych i samodzielnych). Edyta W., rocznik 1973, z zawodu fryzjerka - oficjalnie bezrobotna, utrzymująca się z wynajmowania mieszkań (dochód 4 tysiące złotych miesięcznie), panna z dzieckiem. Oboje zamieszkali w niewielkiej wsi koło Bydgoszczy, utrzymujący ze sobą nieformalny związek partnerski.

Kiedy Jerzy i Edyta wpadli na pomysł handlowania tabletkami wywołującymi poronienia? Tego w śledztwie nie zdołano ustalić. Wiadomo jednak, że na początku maja 2009 roku rozpoczęli nielegalny proceder. Wtedy to założyli konto bankowe, posługując się dowodem osobistym Piotra T. z Janowa Lubelskiego. Mężczyzna podczas przesłuchania wyjaśnił policjantom, że w połowie 2008 roku utracił dowód osobisty (zgubił, lub ktoś mu skradł). Śledczy ustalają, w jaki sposób dokument trafił do Jerzego K., a także skąd brał on tabletki poronne.

Prokuratura zaczęła sprawdzać wpłaty i wypłaty na konto bankowe, adresatów przesyłek z Bydgoszczy, analizować połączenia telefoniczne. Nie było wątpliwości, ze wszystkie wątki prowadzą do wsi pod Bydgoszczą, gdzie mieszkali Jerzy K. i Edyta W. Okazało się także, że sprawa Katarzyny ze Stalowej Woli, która usunęła niechcianą ciążę kupując tabletki, to dopiero początek. Wierzchołek góry. Z każdym kolejnym tygodniem do tarnobrzeskiej prokuratury zaczęły napływać informacje z prokuratur w całym kraju, gdzie prowadzono podobne śledztwa. Ustalono, ze te same osoby umieszczały ogłoszenia różnej treści: "Ginekolog, pełen zakres" oraz "Bezzabiegowe przywracanie miesiączki".

KLIENTKI Z CAŁEJ POLSKI

Wszystkie sprawy miały wspólne cechy, rzekomym nadawcą paczek był Piotr T. (takie nazwisko było na drukach pocztowych) a paczki wysyłane były z Bydgoszczy. To był trop, który w konsekwencji doprowadził do zatrzymania podejrzanych.

Dzięki zdobytym informacjom prokuratura zdołała także ustalić klientów (przede wszystkim kobiety), którzy odpowiedzieli na ogłoszenia umieszczane w gazetach i kupiły tabletki oraz czopki wywołujące poronienia. Z wyjątkiem jednej z nich - osoby nieletniej, która urodziła dziecko w 25 tygodniu ciąży, pozostałe kobiety nie posiadają statusu pokrzywdzonych, gdyż dobrowolnie i świadomie decydowały się na usunięcie ciąży.

W tym gronie są mieszkanki wszystkich regionów kraju, od morza aż po Tatry, choć najwięcej klientek chcących usunąć ciąże było z południowo-wschodniej części Polski i Mazowsza. Prawdopodobnie dlatego, że ogłoszenie umieszczane przez parę spod Bydgoszczy umieszczane było najczęściej w gazetach ukazujących się właśnie w tych regionach.

Śledczy ustalili, że w województwie podkarpackim tabletki wywołujące poronienie, oprócz Stalowej Woli wysyłane były do Rzeszowa, Dynowa, podtarnobrzeskich Gorzyc, Sanoka, Bukowska w powiecie sanocki, Kosiny koło Łańcuta i Przemyśla. Lista klientek zawiera także mieszkanki województwa świętokrzyskiego (Kielce, Ostrowiec Świętokrzyski, Pińczów, Sudoł, Chęciny, Łoniów, Julianów, Kunów), mazowieckiego (Warszawa, Radom, Skaryszew, Zwoleń), tabletki kupowały również mieszkanki Lublina i kilku mniejszych miejscowości na Lubelszczyźnie.

TO BYŁA ZŁA DECYZJA

Jedną z mieszkanek Lubelszczyzny była nieletnia dziewczyna, która przerażona niechcianą ciążą, postanowiła kupić tabletki. Dziewczyna zażyła przesłane z Bydgoszczy specyfiki będąc w mocno zaawansowanej ciąży. Miała później ogromne wyrzuty sumienia, że tak postąpiła. Żałowała swej nieodpowiedzialnej decyzji, ale na szczęście wszystko skończyło się dobrze. Dziewczyna po przyjęciu tabletek urodziła dziecko w 25 tygodniu ciąży, dzięki specjalistycznej opiece i aparaturze medycznej chłopiec przeżył. Jest cały i zdrowy…

Po przesłuchaniu kobiet śledczym wszystko zaczęło układać się w całość. Wytypowano podejrzanych, para z okolic Bydgoszczy została zatrzymani w lipcu 2011 roku. Jerzy K. trafił do tymczasowego aresztu (w kwietniu 2012 roku zwolniono go po wpłaceniu poręczenia wysokości 50 tysięcy złotych), Edyta W. też odpowiadać będzie przed tarnobrzeskim sądem z wolnej stopy.

Prokuratura ustaliła, że oskarżeni sprzedali tabletki wywołujące poronienia co najmniej 57 kobietom. 44 kobiety zażywając je usunęły ciążę, niektóre kobiety kupiły, lecz nie zażyły tabletek - po zakupie okazało się, że jednak nie są w ciąży. Jedna z kobiet zażyła tabletki chcąc pozbyć się ciąży, lecz dziecko w jej łonie było już tak bardzo rozwinięte, że urodziło się całe i zdrowe (mieszkanka okolic Lublina). Według ustaleń śledczych para handlując tabletkami poronnymi zarobiła ponad 40 tysięcy złotych - klientki płaciły od 800 do 1100 złotych.

KWITNIE W NAJLEPSZE

By się przekonać, że nielegalna aborcja kwitnie w najlepsze, wystarczy poczytać internetowe fora dla kobiet. Treści setek wpisów nie pozostawiają wątpliwości, o co chodzi:

"Polecam lecz zalecam (nazwa tabletek) kobietom do 9 tygodnia ciąży. Bez żadnych powikłań ubocznych a wybór należy do każdego. Na drugi tydzień podam adres meila, jak zachować się, jak użyć, oczywiście po 2 tygodniach udać się do ginekologa na badanie i zrobić usg. Taką aborcję polecam. (Anonim).

"Wpisujcie w wyszukiwarkę "bezzabiegowe przywracanie miesiączki" będą linki do ogłoszeń. Znajdźcie faceta z Olsztyna dr (imię) - on wysyła oryginalne zestawy i nie oszukuje. Dwa razy się nacięłam na oszustów a za trzecim trafiłam do niego. Wszystko fachowo, skutecznie, tanio i dyskretnie. Nie kombinujcie same. Zadzwońcie i wszystkiego się dowiecie. Mi pomógł raz dwa". (Anonim)

Jerzemu K. i Edycie W. za pomocnictwo kobietom w usunięciu ciąży grozi kara do trzech lat więzienia, jednak za usiłowanie pomocnictwa w usunięciu ciąży 25-tygodniowej, grozi kara nawet 8 lat więzienia.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na echodnia.eu Echo Dnia Podkarpackie