MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Gorący Radżasthan (zdjęcia)

Marzena Kądziela
Najpiękniejszy grobowiec świata - Tadż Maral.
Najpiękniejszy grobowiec świata - Tadż Maral. M. Kądziela
To tu można oglądać kamienice zdobione oszałamiającymi freskami, zapolować na grubego zwierza czy za pomocą horoskopu poznać swe przyszłe losy.

Jestem w Radżasthanie, czyli Ziemi Władców, jednej z najciekawszych części północnych Indii. Tu przez setki lat zamieszkiwali Radżputowie - grupa wojowniczych klanów, honorowych, dumnych i walecznych. Gdy nie mogli pokonać wroga, ogłaszali dżauhar. Kobiety i dzieci składali na stosie pogrzebowym, zaś sami zakładali szafranowe szaty i wychodzili naprzeciw wroga i niechybnej śmierci.

Podbici przez mongolskiego władcę Akbara nie stracili dumy, nadal podporządkowywali się swojemu kodeksowi honorowemu i kultywowali tradycję. Nie zniszczyli tego Anglicy, którzy od połowy XVIII wieku rządzili w Indiach. Po odzyskaniu przez kraj niepodległości 23 książęce stany Radżputów połączono w jeden, który nazwano Radżasthanem.

Wszędzie krowy

Miasteczka Radżasthanu są do siebie podobne. W każdym z nich, po obu stronach drogi, ustawione są warsztaty, sklepy i stragany. Pomiędzy straganami błąkają się nieprawdopodobnie chude krowy. Próbują wygrzebywać coś ze śmietników, podbierać liście warzyw i owoców, składowane przez kramarzy. Dla Hindusów to rzecz zwyczajna. Krowy nie wolno zabić. Zwierzę ma umrzeć śmiercią naturalną. Gdy przestaje dawać mleko, musi sobie radzić samo, stąd dość częsty widok krów, szukających pyskiem czegokolwiek w ulicznych stertach odpadów.

Gdy opuszczam samochód, czuję, że wchodzę do rozgrzanego pieca. Jestem pełna podziwu dla ludzi, którzy w temperaturze dochodzącej niemal do 50 stopni Celsjusza potrafią pracować...

Na handlowym szlaku

Szekhawati to półpustynny region Radżasthanu, przez który przebiegały szlaki handlowe karawan, handlujących przyprawami, kamieniami szlachetnymi, tkaninami. Od XIV wieku na terenie tym zaczęły osiedlać się klany muzułmańskie, a miasta, takie jak Lakszmangarh, Ramagarh, Fatehpur czy Mandawa, stawały się ważnymi ośrodkami handlu. Zwiedzamy Mandawę, wyglądającą, jakby przeszedł tu kataklizm - huragan, tsunami albo bombardowanie. Kamienice są pokryte szczątkami kolorowych malowideł, z pustymi otworami okiennymi, z utrąconymi fragmentami ścian, gruzem walającym się po pozostałościach ulic czy szlaków pieszych. Kataklizmu nie było, budowle zniszczyły czas, wiatr, deszcz.

Przepiękne kiedyś rezydencje Mandawy powstały 200-100 lat temu. W tym czasie żyli tu naprawdę bogaci kupcy. Dysponowali wielkimi majątkami, które pochodziły z handlu, przede wszystkim opium. Gdy handel nim został zakazany, kupcy powoli opuszczali miasteczko, aż w końcu ich cudowne rezydencje zupełnie opustoszały. Wiele tu koloru niebieskiego. W Indiach błękit to kolor dobrobytu i bogactwa.

Haveli - domy wielopokoleniowe

Hinduski przewodnik prowadzi nas do jednej z haveli, bo taką nazwę noszą tutejsze kamienice. Haveli były budowane w irańsko-perskim stylu architektonicznym, pilnie uważając na zasady feng shui, czyli starożytnej sztuki planowania w celu osiągnięcia zgodności ze środowiskiem naturalnym.

Kiedyś na parterze mieszkali dziadkowie i dzieci. Na piętrze zaś znajdowały się pokoje dorosłych. - To były domy całych rodzin - tłumaczy Vikram, nasz przewodnik. - Z rodzicami zamieszkiwał syn czy też synowie wraz ze swymi żonami. Córki wyprowadzały się do teściów. Niezamężne u rodziców oczekiwały na ewentualnego męża. W hinduskiej rodzinie najważniejszy jest syn. Bo to właśnie syn zapala stos pogrzebowy, na którym są spalane zwłoki rodziców. Córce tego robić nie wolno.
A co dzieje się, gdy w rodzinie rodzą się jedynie córki? - Wtedy trzeba adoptować syna - odpowiada krótko Hindus.

Kraina gwiazd i horoskopów

W stolicy Radżasthanu, Dżajpur, koniecznie trzeba zobaczyć obserwatorium Jantar Mantar z 1728 roku - krainę gwiazd, horoskopów i numerologii. Są tu zegary słoneczne, budowle wykorzystywane do badania położenia gwiazd czy wyznaczania azymutu. Niektóre z zegarów pokazują czas z dokładnością do kilku sekund. W marmurowej niecce, pokrytej rysunkami układu gwiezdnego, zauważam siatkę linek czy sznurków. Te sznurki, rzucając cień, wyznaczają wróżby i horoskopy. A te dla Hindusów są równie ważne, co religia i pożywienie.

Nie ma mowy, by związek małżeński zawarły osoby, które pod względem horoskopowym do siebie nie pasują. Gdy rodzi się dziecko, rodzina natychmiast przybywa do obserwatorium, by sprawdzić, jaki czeka je los. Turyści także mogą skorzystać z osiągnięć tutejszych przepowiadaczy. Za 100-200 dolarów wróżbita z ochotą przyjdzie z horoskopem do naszego hotelu.

Pałac jak w bajce

Dżaj Singh, twórca obserwatorium, zbudował także przepiękny pałac i chroniące go od ciekawskich mury. W zewnętrznych pomieszczeniach stoi gigantyczny srebrny dzban, mieszczący 900 litrów wody. Okazuje się, że dzban nie jest jedynie ozdobą pałacu. Gdy maharadżowie wybierali się w podróż do Anglii, brali z sobą zapas wody ze świętej rzeki Ganges. Woda potrzebna im była przede wszystkimi do rytualnych ablucji.

A cały pałac ze swymi otwartymi salami wizyt, cudownymi freskami, mozaikami, podcieniami wygląda jak z bajki. Jedną z części budowli wciąż zajmuje rodzina maharadży. Za 400 dolarów można w pałacowej jadalni zjeść kolację, czasami nawet z samym władcą.

Okienka dla kobiet

Najbardziej znaną budowlą miasta jest Pałac Wiatrów. Od koloru pałacu i budynków znajdujących się przy tej samej ulicy Dżajpur zwany jest różowym miastem. Róż budynków nie jest przypadkowy. W hinduizmie oznacza on gościnność. I właśnie chęć ugoszczenia pod koniec XIX wieku księcia Walii, późniejszego Edwarda VII, spowodowała, że gospodarze zarządzili ogólne malowanie ścian na różowo.

Pałac Wiatrów powstał około stu lat wcześniej. Jest to pięciopiętrowy budynek, a właściwie tylko wielka fasada, z setkami otworów okiennych. Otwory są tak zaprojektowane, by nikt z ulicy nie dostrzegł, kto za nimi stoi. A stały tam żony, konkubiny i damy dworu maharadży, którym nie wolno było opuszczać pałacowych murów.

Dawna stolica

Kilkanaście kilometrów od centrum Dżajpuru znajduje się dawna stolica Radżasthanu - Amber. To ogromna twierdza, rozpostarta na wzgórzu. Apartamenty, w których mieszkał maharadża, znajdują się za bramą, pełną ozdób i symboli hinduskich. Za bramą są także ogrody, kontrastujące z pustynnym krajobrazem na zewnątrz, sztuczny strumyk oraz piękna Sala Zwycięstw, zdobiona lustrami i świecidełkami.

Budowla miłości

Najpiękniejsze mauzoleum świata - Tadż Mahal - codziennie odwiedza 25-35 tysięcy turystów. Agra, miasto, w którym się ono znajduje, leży w sąsiednim stanie Uttar Pradeś, ale w niewielkiej odległości od międzystanowej granicy. Byłoby więc grzechem nie odwiedzić budowli, uznanej za jeden z "nowych" cudów świata. Zbudował ją szach Dżachan dla swej drugiej żony Mumtaz Mahal. Kobieta urodziła mu w ciągu 16 lat 14 dzieci. Po ostatnim porodzie zmarła. Legenda głosi, że Mumtaz na łożu śmierci usłyszała obietnicę od zrozpaczonego męża, iż zbuduje jej najpiękniejszy grobowiec.

Potem zaplanował budowę grobowca, jakiego świat nie widział. Do Indii sprowadził najznamienitszych architektów i inżynierów z Europy i Azji. Do budowy zatrudnił 20 tysięcy robotników nie tylko z Indii, ale także z Azji Środkowej. Marmur sprowadził z odległych o ponad 300 kilometrów terenów, kamienie szlachetne, złoto, srebro do ozdoby ścian - z Rosji, Bagdadu, Persji, Tybetu. Po dwudziestu latach dzieło było ukończone.

Widok zza krat

Szach planował, by na drugim brzegu rzeki Jamuny stworzyć identyczne mauzoleum jak Tadż - dla siebie. Plany pokrzyżował mu syn, Aurangzeb, który podczas przewrotu zrzucił ojca z tronu i osadził w odległym o kilka kilometrów Czerwonym Forcie. Odtąd szach Dżahan obserwował swoje dzieło z tarasu swego luksusowego więzienia, aż do śmierci, która nastąpiła w 1666 roku. Zlitowano się nad nim w ten sposób, że jego ciało spoczęło w Tadż Mahal - obok trumny Mumtaz. W 1983 roku najpiękniejsze mauzoleum świata trafiło na Listę Światowego Dziedzictwa Kultury i Natury UNESCO.

Rozrywka w leśnej głuszy

Maharadżowie uwielbiali polowania. Na terenach leśnych budowali luksusowe pałace myśliwskie. W jednym z nich, znajdującym się na terenie Parku Narodowego Sariska, o powierzchni 880 kilometrów kwadratowych, oczekuję na fotograficzne polowanie.

Kiedyś najsłynniejszym mieszkańcem parku był tygrys bengalski, piękny symbol gracji, siły, odwagi, jeden z największych kotów świata. Po indyjskim buszu wędrowały ich tysiące. Ważące ponad 250 kilogramów i mierzące trzy metry długości drapieżniki zostały prawie całkowicie wytrzebione. Są za to barwne pawie, karakale, czyli rysie stepowe, jelenie, gazele, bawoły, dziki, a nawet krokodyle. Bez trudu można je dostrzec z terenowego samochodu. Mnie najbardziej podobał się jeleń akcis, ze względu na kropkowaną skórę i piękne poroże.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Materiał oryginalny: Gorący Radżasthan (zdjęcia) - Echo Dnia Świętokrzyskie

Wróć na echodnia.eu Echo Dnia Podkarpackie