Państwo klasztorne osadzone jest na gigantycznych stromych skałach, które wznoszą się na północno - zachodnim krańcu równiny tesalijskiej. Od wieków panuje tam niezwykły spokój zakłócany jedynie podmuchami wiatru, śpiewem ptaków i dźwiękiem klasztornych dzwonów.
Między niebem a ziemią
Nazwa "meteora" oznacza mniej więcej "skały zawieszone w niebie". Odkryli je być może mnisi, pustelnicy, albo błędni rycerze przed tysiącem lat. Wtedy to miejsce "blisko Stwórcy" zaczęło przyciągać pragnących odosobnienia i obcowania jedynie z Bogiem. Na początku pustelnicy - pierwsi tutejsi mieszkańcy, zajmowali wyżłobione w skałach pieczary. Dopiero potem, po trzech wiekach, zaczęto wznoszenie klasztorów.
Klasztory wydają się z dołu naprawdę zawieszone między niebem a ziemią. Zanim powstały tu drogi i schody (na początku XX wieku), do klasztorów docierano jedynie po drabinach i sznurach. Pierwsi asceci wspinali się na skały przy pomocy rusztowań następujących jedne po drugich, wspartych na belkach, które wciskano w dziury w skałach. Ci, którzy cierpieli na zawrót głowy, wciągani byli na górę za pomocą kołowrotu w sieci. Podobno linę zmieniano tylko wtedy, gdy się zrywała.
Monastyry budowano najpierw z desek wciąganych na górę, potem zaś konstrukcje oblepiano sporządzanym na szczycie prymitywnym budulcem. W ten sposób powstały 24 klasztory, każdy na innej skale. Do dziś przetrwało ich jedynie sześć.
Królewski potomek
Pierwsze wspólnoty religijne pojawiły się tu pod koniec X w., kiedy w jaskiniach zamieszkała grupa pustelników. W 1336 r. dołączył do nich m.in. Atanazy Atonita, któremu polecono założenie klasztoru. Mimo iż ustanowił wyjątkowo surową i ascetyczną regułę, bardzo szybko ściągnęło do niego wielu zakonników, w tym Jan Paleolog - następca serbskiego tronu. Obecność królewskiego potomka przyczyniła się do zakładania kolejnych klasztorów.
Okres największej świetności klasztory przeżywały za panowania osmańskiego sułtana Sulejmana Wspaniałego (1520-1566). Wtedy największe budowle gromadziły ogromne skarby czerpiąc zyski z posiadłości ziemskich podarowanych klasztorom w odległej Wołoszczyźnie i Mołdawii, a także w samej Tesalii. Posiadłości te pozostały w rękach mnichów do XVIII w., kiedy to życie klasztorne zaczęło podupadać.
Atrakcja turystyczna i... filmowa
Do upadku przyczyniły się kłótnie pomiędzy opatami spierającymi się o władzę ale także czynniki fizyczne i ekonomiczne. Budynki były zbyt niedbale wykonane, by przetrwać stulecia i stopniowo zamieniały się w ruinę. W XX wieku funkcjonowało już tylko kilka z nich, w których mieszkało kilkunastu mnichów.
W ostatnich latach monastery przerzuciły się właściwie wyłącznie na obsługę turystów. Cztery główne są przede wszystkim muzeami. Jedynie klasztory Św. Stefana i Świętej Trójcy są nadal ośrodkami życia monastycznego - mnisi modlą się, kontemplują, czytają, pracują, tworzą żywoty świętych ale i piękne rękodzieło.
Często też z niecodziennej scenerii korzystają filmowcy. To tu nakręcano m.in. jedną z przygód Jamesa Bonda pod tytułem "Tylko dla twoich oczu".
Wszystkie klasztory są do siebie podobne. W środku można zwiedzać muzea pełne starych habitów, pięknie inkrustowanych krzyży, srebrnych naczyń liturgicznych czy haftowanych złotem makat. Na uwagę zasługują też przepiękne freski. Najciekawsze z klasztorów to Wielki Meteor i Varlaam.
Jak w filmie "Imię Róży"
Najstarszy, Wielki Meteor, zbudowano na najwyższej skale, ponad 600 m n.p.m. Przez lata był najważniejszym ze wszystkich tutejszych monastyrów. Jego katholikon (główna kaplica) jest najwspanialszy w całej Meteorze. Malowidła w przedsionku przedstawiają wstrząsające sceny ćwiartowania, biczowania, przybijania gwoździami i obdzierania żywcem ze skóry świętych męczenników. W muzeum znajdują się interesujące rzeźby, ikony, drewniane krzyże, kadzidła wykonane z muszli itp. Wystrój starej kuchni przypomina nieco scenerię filmu "Imię Róży" - wielkie kotły, ciężki misy i niezgrabne chochle są prawie takie same jak w scenach wymyślonych przez Umberto Eco.
Klasztor św. Varlaama założono na miejscu dawnej pustelni świętego - jednej z najważniejszych postaci w historii Meteory. Ściany klasztornego katholikonu są w całości pokryte freskami, których dominującym tematem są pustelnicy - asceci. W jednej z sal można obejrzeć ogromną beczkę, w której przechowywano 12 tys. litrów wody. W klasztorze tym zachowała się też stara wieża wyciągowa ze stromą platformą i wyglądającym niezbyt zachęcająco kołowrotem.
Klasztor św. Mikołaja wygląda nieco inaczej niż pozostałe, a to za sprawą kształtu - budynek jest wysoki na kilka pięter, a jego południową ścianę stanowią skały. Do wyboru takiej architektury zmusiła budowniczych niewielka skalna powierzchnia.
Mosty, skały i odpowiednie ubranie
Aby dojść do klasztoru św. Stefana, trzeba przeżyć chwilę grozy, którą powoduje przejście przez most zawieszony nad głęboką rozpadliną. Później jednak przepiękne widoki na dolinę rzeki Pinios i łańcuch górski Pindos rekompensują wszystko.
Dla zwiedzających otwarty jest także klasztor Rusanu, który otrzymał nazwę od pierwszego mieszkańca - Rusanosa. Prowadzą do niego drewniane mosty, a skały, na których mieszkają mnisi upodobali sobie skałołazi.
Przy wejściu do wszystkich klasztorów obowiązuje pewna zasada, którą najlepiej znać wcześniej. Otóż panowie muszą być ubrani w długie spodnie, panie zaś w zakrywające kolana spódnice, które można, w razie ich braku w podróży, wypożyczyć przy wejściu.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?