Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Jacek Zieliński: Trener jest jak najemnik

Piotr SZPAK [email protected]
Trener Jacek Zieliński podczas spotkania z kibicami w Miejskiej Bibliotece Publicznej w Tarnobrzegu opowiadał bardzo ciekawie o swojej przygodzie z piłką nożną.
Trener Jacek Zieliński podczas spotkania z kibicami w Miejskiej Bibliotece Publicznej w Tarnobrzegu opowiadał bardzo ciekawie o swojej przygodzie z piłką nożną. Marcin Radzimowski
Jacek Zieliński, były piłkarz i trener Siarki Tarnobrzeg, obecnie szkoleniowiec Polonii Warszawa chce ze stołecznym klubem sięgnąć po mistrzostwo Polski.

Trener jest jak najemnik, dostaje pracę, bierze walizkę i jedzie ją wykonywać. Ja w domu jestem dwa, czasami trzy tygodnie w roku, bywa, ze ciut więcej, ale takie jest życie trenera. Żona mnie rozumie, sama przecież uprawiała sport grając w piłkę ręczną. Moi synowie opuścili już Tarnobrzeg, ale ja w nim zostanę, to jest moje miejsce na ziemi - mówił do kibiców zebranych w Miejskiej Bibliotece Publicznej w Tarnobrzegu trener Jacek Zieliński.

Zieliński to bardzo znana postać w światku sportowym, był piłkarzem Siarki Tarnobrzeg i Stali Stalowa Wola, trenerem Siarki, w którym to klubie rozpoczęła się jego piękna przygoda szkoleniowca. Ma na koncie mistrzostwo Polski zdobyte z Lechem Poznań w minionym roku.

POTRAFIĄ SIĘ DOGADAĆ

Teraz Jacek Zieliński pracuje Polonii Warszawa, pracuje drugi raz, wcześniej, bowiem został zwolniony po przegranym meczu z ŁKS Łódź, odszedł do Lecha Poznań, z którym zdobył mistrzostwo Polski i... wrócił do Polonii. Wiele mówiło się wtedy o nie najlepszym rozstaniu popularnego "Zielaka" z właścicielem "czarnych koszul" Józefem Wojciechowskim.

- Wiele się na ten temat mówiło, ale rozstaliśmy się w miarę spokojnie. Pan Wojciechowski to bogaty, bardzo impulsywny, często reagujący nerwami człowiek. On jednak pokochał piłkę, nie żałuje na nią pieniędzy. Potrafimy się dogadać, wyjaśniamy sobie wszystko konkretnie, nie bałem się po raz drugi "wejść do tej samej rzeki". Kiedy wiosną dostałem propozycję ponownej pracy z Polonią drużynie tej groził spadek, udało się szybko wyprostować sytuację, teraz już myślimy o innym celu. Wszystko na to wskazuje, że Polonia może w najbliższych latach rządzić w polskiej piłce nożnej. Celem jest mistrzostwo kraju - mówił Zieliński.

POROZMAWIA Z SOBIECHEM

O sytuacji z Arturem Sobiechem, który nie chciał podpisać zmienionego kontraktu, po czym właściciel Polonii Józef Wojciechowski zapowiedział, iż więcej on w stołecznej drużynie nie zagra, trener Zieliński mówił:

- Wrócę do Warszawy, porozmawiam z panem Wojciechowskim, porozmawiam z Sobiechem. Może da się coś jeszcze zrobić. Jeśli Sobiech nie będzie grał, to straci on i stracimy my. Czas goi rany, więc przez te najbliższe dni może się coś zmienić.

Zieliński mówił też o chęci pozyskania przez Turecki Trabzonspor Adriana Mierzejewskiego.
- Nie jestem przekonany, czy Turcja i Trabzonspor to najlepsze miejsce dla Mierzejewskiego. Chciałbym go mieć w drużynie, tacy zawodnicy są nam potrzebni w walce o mistrzostwo kraju, ale może być różnie, biorę pod uwagę także możliwość jego odejścia, ale nie byłbym tym zachwycony.

MARZENIA NIE KOSZTUJĄ

Praca w Polonii wydawać by się mogła mało atrakcyjna dla trenera, który ma na swym koncie zdobycie mistrzostwa Polski, Zieliński jednak twierdzi, że w Polonii budowana jest bardzo mocna ekipa, z która powalczy o najwyższe cele i na dzień dzisiejszy jest to spełnienie jego marzeń.

- Już kiedyś w wywiadzie powiedziałem, że moim marzeniem jest praca w Barcelonie i ja się z tego nie wycofuje, marzenia nic nie kosztują i można je mieć takie jak się chce. Jeśli natomiast chodzi o reprezentację Polski, to dla mnie nie ma takiego tematu. Ja jestem trenerem, lubię zapach boiska, atmosferę w szatni, a funkcja selekcjonera pewnie by mnie nie satysfakcjonowała w takim stopniu, w jaki satysfakcjonuje mnie praca w klubie. Ja w tym trenerskich fachu piąłem się powoli, ale systematycznie, aż trafiłem do Lecha, z którym zdobyłem mistrzostwo. Teraz to mistrzostwo chciałbym zdobyć z Polonią.

PROPOZYCJA Z KAZACHSTANU

Nikt o tym jeszcze nie pisał, ale prawda jest taka, że w tym roku trener Zieliński otrzymał propozycję pracy z reprezentacją Kazachstanu. Poleciał na rozmowy w połowie marca, kiedy wysiadł z samolotu było minus 18 stopni, trochę go to przeraziło.

- Kazachstan to piękny kraj, infrastruktura sportowa jest taka, że nikogo nie obrażając, to my jesteśmy 20 lat za murzynami, a nie oni. Przestańmy opowiadać bajki o tym jak to my się rozwijamy, jacy to by jesteśmy wielcy, bo takie kraje jak Azerbejdżan czy Kazachstan rozwijają się w tempie niesamowitym. My, kiedy wylosujemy drużyny z tych krajów w pierwszych rundach eliminacji europejskich pucharów to się cieszymy, że jedziemy na jakieś tam śmieszne wyjazdy, ale prawda jest taka, że oni tam na nas czekają i zacierają ręce z satysfakcją, że trafili na Polski zespół. Geografia piłkarska zmieniła się bardzo szybko. Propozycja z Kazachastanu była bardzo fajna, ale doszedłem do wniosku, że na obecną chwilę jest jeszcze zbyt wcześnie, żeby podejmować się takiego zadania.

ŻENUJĄCE MECZE

Szkoleniowiec z Tarnobrzega jednoznacznie odciął się od tego, co wyprawiają na Polskich stadionach chuligani. Jednocześnie powiedział, iż walką z nimi nie może być zamykanie stadionów.
- Lubię atmosferę pełnego stadionu, ale ja bardziej od wyzwisk i bijatyk lubię otoczkę panująca na stadionach angielskich, bo tam łobuzerka się już skończyła, a kibice Angielscy rozrabiają tylko poza granicami swego kraju, bo w Anglii nie są w stanie. Osobiście cieszę się, że u nas w tym temacie coś się zaczęło robić. Uważam jednak, że zamykanie stadionu jest typowym "strzałem sobie w kolano". Mecze bez udziału kibiców są tragiczne i żenujące i niestety, kilka takich w swojej trenerskiej karierze już przeżyłem. To, co się działo po finale Pucharu Polski w Bydgoszczy i to, co się dzieje w niektórych klubach trzeba po prostu ukrócić. Oby tylko ten temat nie został zamieciony pod dywan na czas Euro 2012, a po Mistrzostwach Europy śmiecie spod tego dywanu nie zaczęły wychodzić.

SUKCES Z SIARKĄ

Zieliński w piłkę skończył grać w wieku 32 lat i już wtedy będąc absolwentem warszawskiej Akademii Wychowani Fizycznego myślał o trenerce. Najpierw prowadził rezerwy Siarki, później przez trzy lata pracował w Alicie Ożarów i wspomina ten klub z wielkim sentymentem, a następnie wrócił do Siarki i poprowadził tę drużynę do awansu do drugiej ligi.

- Zawsze mówiłem do żony, że jak do wieku 40 lat nie odniosę znaczącego sukcesu, to ciężko będzie mi zaistnieć. I tym sukcesem był awans z Siarką do drugiej ligi. Ja miałem to szczęście zaistnieć, ale jest w Polsce wielu trenerów o sporych umiejętnościach, którzy tego szczęścia nie mieli i pozostali w tych drużynach z niższych klas rozgrywkowych. Po Siarce była praca w Koronie Kielce, a później w specyficznych warunkach w Tłokach Gorzyce, gdzie pozbyłem się wszelakich kompleksów. Później było już tylko coraz ciekawiej i ciekawie jest do dziś - dodał.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na echodnia.eu Echo Dnia Podkarpackie