MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Jako jedyny nie opuścił wsi Krawce-Skrzypacze. Teraz w miejscu jego domu ma powstać zalew, ale on nie ustępuje

Zdzisław SUROWANIEC [email protected]
Bateria słoneczna – szczyt cywilizacji w obejściu Skrzypacza.
Bateria słoneczna – szczyt cywilizacji w obejściu Skrzypacza. Zdzisław Surowaniec
Nie wolno mu przechodzić przez kładkę, nie wolno jeździć przez las, są plany, by w miejscu jego domu był zalew. Ale on nie ustępuje.

Władysław Skrzypacz jako jedyny nie dał się wykurzyć ze wsi Krawce-Skrzypacze w powiecie tarnobrzeskim, sąsiadującej z poligonem wojskowym. Zrobił sobie dzikie połączenie ze światem czyli ze Stalową Wolą i zmontował słynną na całą Polskę kładkę przez rzekę Łęg, za co ścigają go urzędy. Teraz dojazd do domu utrudnili mu leśnicy. W perspektywie jest zalanie go przez zalew. A on nie ustępuje.

Drewniana kładka od siedmiu lat jak stała tak stoi, a inspektor nadzoru budowlanego szuka sposobu, żeby zdobyć pieniądze na opłacenie firmy, która gotowa jest ją rozebrać. Po Skrzypaczu wszystko to ścieka jak woda po gęsi. Odbudował kładkę, którą porwała rzeka. Naprawił ją, kiedy ktoś przed Bożym Narodzeniem przepiłował w kilku miejscach.

ŁADNA KŁADKA

Kładkę w tym roku zakryła wiosenna powódź, ale wyłoniła się w pełnej krasie po spłynięciu wody i służy Skrzypaczowi. Ułatwia dojazd rowerem do Stalowej Woli skąd jego kobieta przywozi chleb dla dwóch świń, dzika, ptactwa i kilku psów, jakie ma w gospodarstwie. - Jak można rozebrać taką ładną kładkę - zachwyca się swoim arcydziełem.

Teraz na jego głowę zwaliło się kolejne nieszczęście - właśnie leśnicy z Nadleśnictwa Nowa Dęba postawili na leśnej drodze w przysiółku nazywanym Burki znak zakazu ruchu. Dotyczy wszystkich pojazdów oprócz służby leśnej. A Władysław tą drogą przejeżdża do swojego domu motocyklem, maluchem czy traktorem, kiedy akurat nie ma potrzeby przechodzić pieszo przez kładkę nad rzeką.

Władysław walczy i zdaje się, że ma rację. Pokazuje wyrok tarnobrzeskiego sądu sprzed dwunastu lat, kiedy jeszcze droga leśna i las należały do Nadleśnictwa Buda Stalowska. Sąd nakazał nadleśnictwu nie utrudniać dojazdu do jego domu. Co się takie stało, że znak stanął?

BEZ MANDATU

- Takie znaki stawiamy na drogach przy wjeździe do lasu, na podstawie przepisów chroniących lasy. To nie są drogi publiczne - tłumaczy nadleśniczy Wacław Pietrzak. - Nikt ze straży leśnej pana Skrzypacza nie zatrzymał i nie ukarał mandatem - stwierdził nadleśniczy. Można więc mieć nadzieję, że od leśników nic Skrzypaczowi nie grozi i że dopiszą na tablicy, że zakaz ruchu nie dotyczy także jego.

Ale Skrzypacz nie może spokojnie spać na odludziu, gdzie przed wjazdem na jego posesję powiewa flaga narodowa, a niżej Samoobrony, jaką dostał od jednego z działaczy partii, która się pod ziemię zapadła razem ze swoim guru. Przed tygodniem dostał pismo z Urzędu Marszałkowskiego, w którym urzędnicy odpowiadając na jego zapytanie, zapewniają, że w planach jest budowa zbiornika retencyjnego "Krawce na rzece Łęg" o powierzchni 270 hektarów. To może być koniec błogiego życia z dala od cywilizacji. - Chcą mnie wywłaszczyć! - krzyczy, okraszając boleściwe wywody sporą dawką przekleństw, w czym jest bardzo dobry.

ŚWIECĄ DIODY

Na pociechę ma ludzi, którzy przejmują się jego losem. W Internecie roi się od artykułów o Skrzypaczu, bo co chwilę dziennikarze biorą się za problemy, jakie go dopadają. - Co chwilę ktoś do mnie dzwoni i pyta jak ma rozwiązać jakiś problem. Odsyłam go do dziennikarzy - przyznaje.

Ciężkim losem Skrzypacza, który żyje bez prądu, przez co jego córka Iza ma problemy z nauką, przejął się biznesmen z Bielska Białej. Przyjechał z baterią słoneczną, zainstalował na czterech drewnianych palach w ogrodzie przy domu i jest prąd. Słaby, ale jest. Wystarczy na to, żeby zajarzyły się diody, które bladym światłem oświetlają wejście do domu, sień, kuchnię i pokój. Podarował mu także akumulator, żeby się ładował w dzień i dawał prąd nocą.

- Teraz mogę sobie bez problem naładować telefon komórkowy - cieszy się Skrzypacz. Do tej pory chodził po ludziach, żeby mu pozwolili naładować baterie. Ale z czasem sąsiadom się to znudziło i zaczęli mówić, żeby im płacił za prąd. - Z prądem jest jak z babą. Jak masz własną, to możesz używać kiedy chcesz - śmieje się głośno.

ZAPŁATA OD BOGA

Z uciechy, że ma w domu blade światło Władysław chciał dać sponsorowi świniaka. Ale ten odmówił. Powiedział, że liczy na zapłatę od Boga. Przed odejściem dał Skrzypaczowi Biblię. Jest na niej wypisane, że sponsorem wydania jest Międzynarodowy Związek Gedeonitów, do którego sponsor należy. To chrześcijańska organizacja. Uznają tak zwaną Biblię Warszawską, jednak przez Kościół katolicki są traktowani jak sekta. A Władkowi wszystko to rybka kto mu pomaga, byle jakieś skrawki cywilizacji pojawiły się w jego obejściu, przypominającym skansen sprzed epoki prądu i bieżącej wody.

Przed wjazdem na Skrzypaczowe obejście widać usypany z ziemi kopczyk w formie grobu z krzyżem, przyozdobiony fragmentami sztucznej choinki. - Tu podczas wojny chłop pochował swoją żonę. Powiesił ją i pochował - tłumaczy i wymienia nawet jej nazwisko. Prowadzi nawet na wzgórek i pokazuje gdzie stał dom, gdzie nieboszczka mieszkała. - I nic mu nikt nie zrobił? - dziwię się. - A co mu mieli zrobić, jak była wojna - odpowiada. Za chwilę się okazuje, że Władek bajeruje, bo w tym miejscu zakopuje zdechłe psy.

BARWNY WŁADEK

I taki jest Władek Skrzypacz - zwariowany chłop, ale niezwykle barwna postać. Postanowił żyć w leśnej dziczy i z walki z urzędnikami zrobił sobie niezłą zabawę, czym od czasu do czasu żyje cała Polska. I nie tylko. Właśnie dla jego córki Izy przyszła z Niemiec paczka z konserwami rybnymi od kogoś, kto przejął się losem faceta, który z miłości do ojcowizny nie daje się przenieść w inne miejsce.

- Od króla Jagiełły są tu Skrzypacze - pokrzykuje Władysław na podwórzu, aż się echo niesie po lesie. Wielu uważa, że bez Władka byłoby nudno i są ciekawi co on jeszcze wymyśli.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na echodnia.eu Echo Dnia Podkarpackie