Ciągnie wilka do lasu, więc były piłkarz i trener Janusz Gierach z Gorzyc dłużej już bez piłki nie chce funkcjonować. Postanowił, że wróci do trenerki, jeśli otrzyma oczywiście propozycję.
Gierach był asystentem trenera Józefa Antoniaka w zespole Tłoków Gorzyce, w czasach kiedy drużyna ta występowała w drugiej lidze. Później postanowił zasmakować chleba związanego z samodzielnym prowadzeniem drużyny.
STRES W WIŚLE
Najpierw prowadził Tłoki Gorzyce, to było w trzeciej i czwartej lidze. Później przeszedł do pracy w Sokole Nisko, a przed rokiem prowadził Wisłę Sandomierz. Nie miał szczęścia do silnych kadrowo zespołów, nie narzekał jednak, szkolił tych, którzy szkolić się chcieli, ale w Sandomierzu było mu bardzo ciężko. Po odejściu z Wisły postanowił wziąć rozbrat z trenerką.
- W Sandomierzu pracowałem z fajnymi i miłymi ludźmi. Mieliśmy zespół, złożony z sandomierskich dzieci, i kilku rutyniarzy ze Stalowej Woli. Udało nam się utrzymać w czwartej lidze, ale kosztowało to mnie tyle stresów, że postanowiłem, odpocząć - mówi.
Odpoczywał przez niespełna rok, jeździł na ryby, odrabiał zaległości wobec rodziny, koncentrował się na pracy w szkole, Ale piłką cały czas się interesował.
PIĘKNE WSPOMNIENIA
Szkoleniowiec z Gorzyc doskonale orientuje się w tym, co się dzieje w piłce, nie tylko w ligach centralnych, ale także w najniższych klasach rozgrywkowych. Poniedziałkowe Echo Sportowe, to świętokrzyskie i to podkarpackie - przeglądam od dechy do dechy i jestem ze wszystkim na bieżąco. Pojechałbym na mecz tu i ówdzie, ale nie chcę by ktoś pomyślał, że narzucam swoją osobę. Piłka nożna to moja pasja, trudno mi bez niej żyć. Jeśli komuś będę jeszcze potrzebny jako trener to pewnie nie odmówię, ale jeśli propozycji nie będzie to rozpaczał nie będę - uśmiecha się.
Gierach zasmakował już drugoligowej piłki, za jego czasów Tłoki grały pucharowe mecze między innymi na stadionie Wisły Kraków. Wspomnienia zostały fantastyczne, dobre i to, bo jak się nie ma, co się lubi, to się lubi, co się ma.
JEDEN Z NAJLEPSZYCH
Gierach uważamy był i jest za jednego z lepszych trenerów w naszym regionie i aż dziw bierze, że nie prowadzi żadnej drużyny. Skoro jednak za tematem nie chodził... Na propozycje pracy pewnie długo teraz czekał nie będzie.
- Pochylę się i rozważę każdą ofertę. Ja mogę nawet pracować z zespołem klasy A, byle byliby w nim piłkarze, którzy chcą trenować, a nie tylko przychodzić w niedzielę na mecze - mówi.
Postanowiłem, że wrócę do trenerki, bo mnie do tego ciągnie. Jak się uda będę zadowolony, a jak się nie uda to pewnie zadowolona będzie żona i dzieci, bo zauważyłem, że polubiły jak jestem w domu. Ale żeby im się za bardzo nie znudzić to od czasu to czasy wyjeżdżam na rybki - mówi z typowym dla siebie uśmiechem.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?