Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Jaromir Wieprzęć wciąż na topie, ale zamiar zakończyć karierę

Arkadiusz KIELAR
Jaromir z żoną Katarzyną i synami: Maćkiem i Kubą.
Jaromir z żoną Katarzyną i synami: Maćkiem i Kubą. Archiwum rodzinne
Piłkarz Stali Stalowa Wola po raz kolejny osiągnął sukces w Plebiscycie Sportowym Echa Dnia. Ma zamiar już kończyć piłkarską karierę.

Jaromir Wieprzęć

Jaromir Wieprzęć

Drugie miejsce w plebiscycie "Echa Dnia" na najlepszych sportowców powiatów Stalowa Wola i Nisko w 2011 roku. Ma 38 lat, żonaty, żona Katarzyna, synowie: Maciej (12 lat), Jakub (8 lat). Wychowanek Stali, grał także Rakowie Częstochowa i KSZO Ostrowiec Świętokrzyski, był powoływany do młodzieżowej reprezentacji Polski. Czołowy piłkarz "Stalówki", gra jako obrońca.

Lata mijają, a Jaromir Wieprzęć wciąż "na topie". W ubiegłym roku piłkarz Stali Stalowa Wola wygrał plebiscyt "Echa Dnia" na najpopularniejszych sportowców w powiatach stalowowolskim i niżańskim, a w tym roku był drugi, ciesząc się niezmienną popularnością wśród kibiców.

"Jaro" to już jeden z symboli "Stalówki", jeden z najbardziej rozpoznawalnych piłkarzy naszego drugoligowego zespołu nie tylko w regionie, ale i w kraju. Podczas meczów wyjazdowych na obcych stadionach fani przeciwnych zespołów kojarzą właśnie przede wszystkim jego. Liczący sobie prawie 38 lat (urodziny 13 marca) obrońca na boisku nadal zawstydza nie jednego młodzieniaszka.

ZMIANA POKOLENIOWA

Wieprzęć to wychowanek Stali Stalowa Wola, który w przeszłości był powoływany do młodzieżowej reprezentacji Polski. W tym sezonie miał być w naszym zespole "człowiekiem od zadań specjalnych", wchodzić na boisko wtedy, gdy pojawią się w obronie kłopoty z kontuzjami i kartkami. Ale okazało się, że jego młodsi koledzy z zespołu nie zawsze radzą sobie jak należy i Jarek musiał ratować sytuację, grać w wyjściowej "jedenastce". Co więcej, z nim w podstawowym składzie Stal w większości spotkań nie przegrywała.

- Tak się jakoś złożyło, z czego się bardzo cieszę - uśmiecha się piłkarz. - Ja jednak po tym sezonie mam zamiar zakończyć już granie w piłkę. Przychodzi taki moment w życiu człowieka, że trzeba już mieć inne cele. Mam już swoje lata, zdaję sobie z tego sprawę, że moja przygoda z piłką dobiega końca. Trzeba dawać w drużynie szansę młodszym, musi nastąpić zmiana pokoleniowa. W Stali prowadzę też jako trener zespół juniorów młodszych, w klubie pełnię również funkcję trenera-koordynatora grup młodzieżowych i staramy się wraz z innymi szkoleniowcami pracować jak najlepiej, by przyciągnąć młodych ludzi do piłki. To, że zostałem ponownie doceniony przez czytelników "Echa Dnia", było dla mnie dużym zaskoczeniem i bardzo miłym. Piłka to jednak sport zespołowy i to jest nagroda zarówno dla mnie jak i całego zespołu. Może w przyszłości znajdę się w gronie laureatów plebiscytu już jako trener (śmiech).

W ślady Ożoga

W ślady Ożoga

Jaromir Wieprzęć, zdobywca drugiego miejsca w 18 Plebiscycie Sportowym Echa Dnia, to jeden z tych piłkarzy, którzy grają w Stali Stalowa Wola najdłużej. W rundzie wiosennej w drugiej lidze będzie występował już jako 38-letni zawodnik. "Jaro" poszedł w ślady innego znakomitego gracza "Stalówki", Mieczysława Ożoga, który zakończył grę w stalowowolskiej drużynie w wieku… 41 lat. - Mietka jednak nikt nie przebije - śmieje się Jaromir. - W moim przypadku wiele zależy od zdrowia, na które na razie, odpukać, nie mogę narzekać. Jeżeli będą nadal mnie chcieli w zespole w Stalowej Woli, chcieli korzystać z mojego doświadczenie, to jeszcze powinienem dać sobie radę.

DEBIUT Z GÓRNIKIEM

Piłkarz Stali może być wzorem dla młodszych kolegów w zespole. Ma za sobą między innymi grę w ekstraklasie i występy w reprezentacji, ze swoimi zespołami osiągał sukcesy.

- Na piłkarskie treningi trafiłem w czwartej klasie podstawówki - wspomina "Jaro". - Grałem wcześniej w turnieju międzyszkolnym i zostałem w nim wypatrzony (uśmiech). W zespole seniorów Stali zadebiutowałem, gdy miał 17 lat, w ekstraklasie. Trenerem był Marian Geszke, zagrałem w wyjazdowym spotkaniu z Górnikiem Zabrze, to był wtedy ten wielki Górnik, który zdobywał mistrzostwa Polski. Pojawiłem się na boisku w końcowych 15 minutach, trochę się przejmowałem, ale byłem młody, więc i odważny (śmiech). Przegraliśmy 1:2, a obroną dyrygował nasz słynny bramkarz, Gienek Cebrat. Niestety, pograliśmy w ekstraklasie jeden sezon i spadliśmy. Trafiłem też do młodzieżowej reprezentacji Polski, zagrałem w towarzyskich spotkaniach z Francją, Węgrami i Austrią. Potem ze Stali przeniosłem się do Rakowa Częstochowa, przez półtora roku grałem w ekstraklasie, a potem przytrafiła mi się groźna kontuzja, miałem pękniętą kość śródstopia, nie występowałem na boisku przez pięć miesięcy. Po Rakowie wróciłem do Stalowej Woli, gdzie była "stara" druga liga, a następnie przeszedłem do drugoligowego KSZO Ostrowiec. W KSZO na początku było ciężko, bo nie było w klubie pieniędzy i zespół był "klecony", ale była fajna atmosfera, byłem podstawowym zawodnikiem, w pewnym momencie pełniłem obowiązki kapitana. Ale w końcu zdecydowałem się na powrót do Stalowej Woli (przed sezonem 2005/2006) i ze Stalą wywalczyliśmy powrót do starej drugiej ligi. To był sukces, tym bardziej, że nikt się go nie spodziewał.

Petycja do prezydenta

Petycja do prezydenta

"Jaro" trenuje juniorów młodszych "Stalówki" i uważa swoją grupę zawodników za bardzo uzdolnioną, z której stalowowolski klub powinien mieć w niedalekiej przyszłości duża pociechę. Ale trener-koordynator grup młodzieżowych w Stali nie tylko angażuje się w pracę trenerską. Poparł także akcję swoich młodych piłkarzy, polegająca na zbieranie podpisów pod petycją do prezydenta miasta, Andrzeja Szlęzaka, o budowę pełnowymiarowego sztucznego boiska w Stalowej Woli. Bardzo w mieście potrzebnego, przede wszystkim jeżeli chodzi o szkolenie młodzieży. Petycja jest już u prezydenta i Wieprzęć wraz z piłkarzami czeka, jak się ustosunkuje do niej włodarz Stalowej Woli.

CZAS DLA RODZINY

Doświadczony obrońca Stali stara się jak najlepiej pogodzić swoją pracę z życiem rodzinnym. Jego żona Katarzyna od lat przyzwyczajona jest do częstej nieobecności męża w domu z powodu treningów, meczów, zgrupowań i jest wyrozumiała, wie, jak wyglądają na co dzień obowiązki piłkarze. A Jarek, gdy tylko ma wolne chwile, przede wszystkim poświęca swój czas właśnie rodzinie, ma dwóch synów: Maćka i Kubę. Lubi też wyskoczyć z żoną do kina, a wypoczywa najchętniej na działce.

- Można powiedzieć, że mój starszy syn Maciek idzie w moje ślady, trenuje piłkę w Stali - mówi "Jaro". - Sam tak zdecydował, ja pozostawiam swoim dzieciom swobodny wybór, jeżeli chodzi o ich pasje. Cały czas tłumaczę mu jednak, że najważniejsza jest nauka, a czy zostanie piłkarzem, to się okaże. Talent ma i na pewno go będę wspierał, ale zawód piłkarza to ciężki kawałek chleba. Natomiast mój młodszy syn, Kuba, ma duszę artystyczną, interesuje go między innymi taniec. Bywa i tak, że dzieci widzę tylko rano, jak je zaprowadzam do szkoły, bo mam obowiązki jako piłkarz i jako trener. Ale taki mam zawód, który sprawia mi zresztą wielką satysfakcję…

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na echodnia.eu Echo Dnia Podkarpackie